Minister Arłukowicz zapewnia, że kolejki będą mniejsze, a leczenie szybsze. Prima aprilis czy groźby Donalda Tuska zadziałały?

fot. kprm.gov.pl
fot. kprm.gov.pl

Bartosz Arłukowicz przyparty przez Donalda Tuska do muru, po kilku latach na stanowisku ministra zdrowia, opracował plan zmniejszenia kolejek i zwiększenia efektywności leczenia onkologicznego. Co z tego wyjdzie? Zdania są podzielone.

W wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” minister zapewnia, że zmiany mają być korzystne dla pacjentów, a celem resortu jest zmniejszenie czasu zanim pacjent z podejrzeniem nowotworu zostaje zdiagnozowany:

Często zajmowało mu zbyt wiele czasu, zanim został przyjęty przez specjalistę. Teraz nie będzie już musiał stać w kolejce np. z pacjentami, którzy zakończyli leczenie wiele lat temu

— tłumaczy Arłukowicz.

Jak ma działań ten „nowy system”?

Pacjent onkologiczny otrzyma specjalną zieloną kartę, która będzie przepustką do wszystkich specjalistów i do wszystkich oddziałów, które zajmują się leczeniem onkologicznym (…) Po otrzymaniu „zielonej karty” od lekarza rodzinnego pacjent w ciągu dwóch tygodni musi się znaleźć u określonego specjalisty, najczęściej onkologa, ale nie tylko. Dla przykładu: w przypadku nowotworu prostaty – będzie to także urolog, w przypadku nowotworów ginekologicznych – ginekolog. Z kolei specjalista ma cztery tygodnie, żeby postawić diagnozę. W ciągu dwóch pierwszych tygodni musi postawić diagnozę wstępną. Dwa kolejne to czas na ustalanie stopnia zaawansowania choroby. Jeśli w ciągu tych czterech tygodni postawi diagnozę, będzie premiowany dodatkowymi środkami finansowymi poza kontraktem.

Pytanie tylko czy lekarz rodzinny – posiadający inne kompetencje niż lekarze specjaliści, do wykrywania chorób nowotworowych – będzie w stanie skutecznie zdiagnozować chorobę. Niestety, tego już Bartosz Arłukowicz nie wyjaśnia.

Nie tylko lekarze rodzinni, ale także wszyscy specjaliści będą mogli kierować pacjentów na badania w ramach szybkiej terapii onkologicznej

— tłumaczy, jednak to nie jest odpowiedzią na tę kwestię, gdyż planowo to właśnie lekarze rodzinni mają kierować na badania – tak aby odciążyć lekarzy specjalistów.

Badania, które wykluczą raka – specjalistyczna diagnostyka – ma być finansowana „bez limitów”. Niestety tutaj też minister szczędzi informacji, kto dokładnie za to zapłaci. Polityk nie precyzuje także jak skonstruuje konsylia dla 140 tys. pacjentów z nowotworem rocznie (u tylu się rozpoznaje), skoro już dziś brakuje lekarzy. Jednak zapewnia, że konsylium będzie działało i wybierało sposób leczenia indywidualnie dla każdego chorego.

Jak widać - niewyjaśnionych kwestii wciąż jest sporo.

Te zmiany mają też doprowadzić do rozgraniczenia prywatnej i publicznej służby zdrowia. Bowiem pacjent – zgodnie z tym co mówi minister – nie będzie musiał chodzić na prywatne wizyty, aby dostać się do publicznej placówki.

Rewolucją jest to, że zdejmujemy limity finansowe na leczenie nowotworów – zmiana oczekiwana od wielu lat. Jednocześnie wymagamy ściśle określonej terminowości oraz jakości leczenia – to są dwa warunki, które musi spełnić placówka lecznicza, aby mogła się znaleźć w sieci terapeutycznej dla pacjentów onkologicznych, gdzie nie będzie limitów

— dodaje Arłukowicz. Środki na zniesienie limitów mają być finansowanie poniekąd z oszczędności, które wynikną z szybszej diagnozy nowotworów i ograniczenia czasu hospitalizacji. Tylko czy na pewno takie rozwiązania, jak prowadzenie leczenia domowego, w każdym przypadku będzie dobrym wyborem?

Kolejnym „korkiem milowym” w służbie zdrowia ma być zmniejszenie kolejek, którego od zimy domagał się Donald Tusk. Bartosz Arłukowicz planuje wprowadzić centralną rejestrację kolejek, czyli

elektroniczne bazy w każdym województwie, gdzie będą rejestrowani pacjenci oczekujący do określonych specjalistów.

Pacjent będzie otrzymywał informację o pierwszym wolnym terminie i informacji, gdzie na wizytę czeka się najkrócej. Do elektronicznego rejestru, nie będzie można wpisać pacjenta poza kolejnością, chyba że wymaga on nagłej i pilnej pomocy – to jest już wskazanie medyczne.

Jest wiele przykładów, że w tym samym mieście czas oczekiwania do jednej poradni endokrynologicznej wynosi ponad rok, a do drugiej – 25 dni

— dodaje Arłukowicz.

Poza tym ma zostać wprowadzona instytucja porady receptowej, aby

przewlekle chorzy ludzie nie musieli co trzy miesiące ustawiać się w kolejce do lekarza wyłącznie po receptę. Nie będą też musieli odbierać jej osobiście. Stworzymy również możliwość wypisywania recept na niektóre leki pielęgniarkom i poszerzamy listę wyrobów medycznych, które będą mogły zlecać. Ta zmiana wymaga czasu, między innymi ze względu na konieczność przeprowadzenia odpowiednich szkoleń. Pielęgniarki i pielęgniarze w Polsce, w większości z wyższym wykształceniem, powinni 
– w ślad za wieloma krajami UE – zyskać większe kompetencje

— mówi minister zdrowia.

Arłukowicz zapewnia też, że zmiany nie były tworzone pod wpływem nacisku premiera, ale opracowywane od wielu miesięcy. Prima aprilisowy żart?

mc,rp.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.