Zaczyna się. Rocznica katastrofy smoleńskiej uaktywnia przemysł pogardy

Rys. Rafał Zawistowski
Rys. Rafał Zawistowski

Im bliżej kolejnej rocznicy 10/04, tym częściej takie publikacje będą się pojawiać. W „Gazecie Wyborczej” pewnie już przygotowali cały pakiet tekstów, które sączyć będą dzień po dniu. Smoleńskie szczucie czas zacząć. I nie wolno przegapić takich okazji jak uroczystości w wiosce pod Warszawą.

Uczczenie pamięci ofiar w kościele - „dwuznaczne praktyki”. Marsz w rocznicę tragedii w hołdzie tym, którzy zginęli - od tego są lekcje historii. Do tego stały zarzut upolitycznienia katastrofy 10/04.

W takim duchu „GW” opisała zbliżające się uroczystości we wsi Baniocha pod Górą Kalwarią. Z tego miasta pochodzili funkcjonariusze BOR Agnieszka Pogródka-Węcławek i Paweł Krajewski, pasażerowie feralnego lotu z 10 kwietnia.

Dzieci z tamtejszej szkoły na rocznicę tragedii opuszczą budynek na jedną godzinę (!), by ze sztandarem pojawić się na mszy za ofiary.

Skandal? A jakże! Redakcja poświęciła mu ponad pół strony. Oburzenie leje się z łamów „Gazety” w wypowiedziach anonimowych rodziców:

"Czemu dzieci są zmuszane do udziału w takich dwuznacznych praktykach? Czemu rocznica budząca ogromne spory polityczne jest obchodzona w taki sposób? Czy nie powinno być to elementem lekcji historii lub wiedzy o społeczeństwie, ewentualnie zajęć wychowawczych?" – pytają w liście.

W jakim liście? Kto pyta? Tego „Gazeta” nie zdradza. Czytelnik nie musi wiedzieć wszystkiego. Ale za to dostaje kolejną opinię rodzica – oczywiście anonimowego:

Zrozumiałabym, gdyby w szkole zorganizowano okolicznościowy apel albo godzinę wychowawczą poświęconą tej katastrofie, ale przemarsz całej szkoły ze sztandarem na mszę to przesada. Jest chyba coś nie tak, gdy opłacani z naszych podatków nauczyciele zamiast na lekcje prowadzą dzieci do kościoła.

No pewnie! Jak tak można? Czcić zmarłych w kościele? Zgroza!

Nieważne, że chodzi o ledwie jedną godzinę, o narodową tragedię, o pamięć o wybitnych Polakach tragicznie zmarłych w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach.

„GW” co prawda sprytnie udaje, że nie odnosi się do wątpliwości anonimowych bohaterów tekstu. Ale jego konstrukcja jest czytelna. Opiera się na dobrze znanych propagandowych scenariuszach, tak skutecznie praktykowanych w wieloletnim pogardliwym tonie brzmiącym przy wszystkich jej tekstach o Smoleńsku.

Są więc wybici na pierwszy plan jacyś niezadowoleni rodzice, jakieś pędzone niemalże pod batem do kościoła dzieci, są absurdalne wygibasy mające sugerować polityczność uroczystości.

Sygnał idzie jasny - jeśli ktokolwiek ośmieli się za dużo pamiętać, za głośno oddawać cześć - musi się liczyć z dotknięciem czarodziejskiej pałki z "Wyborczej".

Takich niesmacznych pseudo-społecznych reportaży w najbliższym czasie pojawi się zapewne więcej. Na nic jednak wszystkie kublikacje, wypociny Czółen i ich młodszych towarzyszy. Prawdy nie zakopią, choć próbowali ze wszystkich sił. Zawsze wreszcie przychodzi moment – jak w przypadku kłamstwa o pijanym gen. Błasiku – że pozostają ze swoimi artykulikami jak ten organ z anegdotki o Himilsbachu i nauce angielskiego.

Docenić można jedynie naprawdę fascynującą determinację czerskiego komanda. Nie spocznie, brnąć będzie, zadanie wypełniać do samego końca. Swojego.

 

 

 

 

 

 

------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------

Tylko w naszym internetowym sklepie wSklepiku.pl, można jeszcze nabyć siódmy numer  miesięcznika "W Sieci Historii".

W tym wydaniu dołączona została płyta DVD z filmem "Czarny Czwartek".Polecamy!

Miesięcznik

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.