"O moja Bydgoszczy!" Jan Vincent Rostowski po gramatycznej wpadce na wszelki wypadek korzysta ze ściągi. Deklinację przygotował sam?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Jan Vincent Rostowski, który przez lata udowadniał, że ma problem z ekonomią, a niedawno okazało się, że także z polską gramatyką, chyba znalazł wyjście z sytuacji.

CZYTAJ TAKŻE: W hołdzie dla języka polskiego oddajmy głos Janowi Vincentowi Rostowskiemu: „Osiądę w Brukselu. Jako człek światowy, będę miał bliżej do Londyny i Paryżu”

To wyjście zna chyba każdy uczeń w Polsce i na świecie: zrobił sobie ściągę. Podpatrzył ją fotoreporter "Radia PiK". Ekonomiście, który zadłużył Polskę bardziej niż ekipa Edwarda Gierka, ktoś usłużny rozpisał odmianę słowa Bydgoszcz (a może dokonał tego samodzielnie?), z której partia kazała mu kandydować do Parlamentu Europejskiego. Nieszczęsny Jan Vincent Rostowski ma bowiem problem z deklinacją tego rzeczownika. Pewnie nie tylko tego, ale na nim „wpadł”.

Na antenie Radia PiK tłumaczył też, że dorastał za granicą, a języka polskiego nie uczył się w szkole tylko... od rodziców. Czy naprawdę to wszystko tłumaczy?

Ściąga z deklinacji oczywiście zawiera w sobie elementy elementy kampanii wyborczej, bo słowu Bydgoszcz towarzyszą wzniosłe czasowniki. Oto treść ściągi. Zwraca uwagę wołacz:

  1. Ta Bydgoszcz jest

  2. Tej Bydgoszczy szukam

  3. Tej Bydgoszczy służę

  4. Tę Bydgoszcz widzę

  5. Z tą Bydgoszczą współpracuję **

  6. O tej Bydgoszczy myślę

  7. O moja Bydgoszczy!

Czy nie łatwiej było partii wybrać dla Jana Vincenta Rostowskiego „łatwiejszego” miasta?

Slaw/ radiopik.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych