Pobór powszechny i obrona terytorialna – dwie pokusy historyczne nie pomagające na wojnach XXI wieku. Jak to robią Zachód i Izrael...

fot. mon.gov.pl/ chor. Artur Zakrzewski/DPI MON
fot. mon.gov.pl/ chor. Artur Zakrzewski/DPI MON

Rosyjska agresja wojskowa na naszego sąsiada Ukrainę, poprzedzona niedawno w 2008 roku wojną Rosji z Gruzją, zdynamizowała w Polsce szukanie sposobów zwiększenia siły wojskowej państwa. Jednak wielu uczestników debaty wpada w pułapkę powrotu do debat i rozwiązań z zamkniętych epok historii, na przykład z XVIII wieku, gdy główne pytanie w sporach o ratowanie kraju przed rozbiorami brzmiało – „ilu Polska ma, ilu mieć powinna żołnierzy”.

Dzisiejszą debatę psuje dodatkowo propaganda wszechmocy i swobody działania Rosji, oraz bezsilności i nieuniknionej zdrady NATO – bardzo skuteczna broń w rosyjskiej wojny psychologicznej przeciw Polakom. Gdy sytuacja robi błędne wrażenie beznadziejnej, rodzi desperackie wizje samotnej obrony, rekrutów wysyłanych na front bez broni, a na koniec partyzantki w lasach i piwnicach. Odżywają koncepcje poboru powszechnego i obrony terytorialnej.

Pobór powszechny to tragiczny błąd podporządkowania liczebności wojska demografii zamiast technologii i wiedzy. Masowe siły zbrojne o słabym i rozproszonym uzbrojeniu, wyposażeniu i umiejętnościach profesjonalnych – bo zasoby gospodarki przeznaczono na ilość zamiast jakości – stają się zakładnikiem wroga, który zmaksymalizował swoją siłę uderzeniową.

Obrona terytorialna oddaje przeciwnikowi całą inicjatywę strategiczną i taktyczną, w tym wybór czasu, miejsca i sposobu ataku na każdą część granic i terytorium kraju. Podobnie jak pobór powszechny, oznacza rozproszenie i przez to zmarnowanie własnego potencjału ludzkiego i ekonomicznego. Wraz z poborem powszechnym prowadzi do strategicznego samobójstwa i masowych strat bez zwycięstwa.

Wielu Polaków coraz bardziej podziwia potęgę i skuteczność obrony Izraela. Warto wiedzieć, że ma ona trzy podstawy. Pierwszą jest przewaga jakościowa nad przeciwnikami w wyszkoleniu ludzi i zaawansowaniu technologii. Druga to odstraszanie przeciwników arsenałem jądrowym. Trzecia – sojusz ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki, wzmocniony więziami etniczną i kulturową, która razem ze współpracą militarną, wywiadowczą, polityczną i gospodarcza składają się na „specjalne stosunki” – podobne do istniejących między Ameryką a Wielką Brytanią. Izraelskie doświadczenie wojny i pokoju wykazuje, że wszystkie trzy podstawy konieczne są naraz. Obrony terytorialnej Izrael nie ma – przeciwnie, jego strategia (doktryna) wojenna przewiduje „szybkie przenoszenie walki na terytorium wroga”. Pobór powszechny jest tylko dodatkiem do trzech podstaw obrony, służącym głównie do jednoczenia społeczeństwa żydowskich imigrantów z całego świata. Sama powszechna służba wojskowa nie zapewniłaby obrony państwu, którego tylko jeden sąsiad – Egipt – ma dziesięć razy więcej ludności.

Poboru powszechnego ani obrony terytorialnej – czym innym są rezerwy w rodzaju Gwardii Narodowej – nie mają także USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy i większość pozostałych państw sojuszu północnoatlantyckiego. Strategia NATO opiera się na odstraszaniu i ofensywności. Nie ma nic wspólnego z XVIII stuleciem.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych