Na Warmii niewiele się dziś robi by czcić pamięć polskich nauczycieli zamordowanych przez Niemców, ale jest kasa by wulgarna skandalistka Nieznalska roniła łzy nad pomnikiem pruskiej pychy

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Dwa są sposoby robienia "artystycznej" i medialnej kariery w Polsce. Pierwszy to możliwie najboleśniejsze, najbardziej wulgarne uderzenie w ważne dla chrześcijan wartości. I to właśnie zrobiła Dorota Nieznalska gdy wpisała męskie genitalia w krzyż. Ponieważ jednak naśladowców ma wielu, wulgarność aplikowana w każdej niemal publicznej galerii, każdym niemal teatrze, spowszedniała, pani Nieznalska postanowiła skorzystać ze sposobu drugiego: uderzenie w narodową pamięć i historię.

Oto w olsztyńskim Biurze Wystaw Artystycznych, finansowanym przez Samorząd Miasta Olsztyn, a więc z podatków Polaków, z dumą prezentowana jest jej multimedialna wystawa będąca wielkim śpiewem tęsknoty za jednym ze sztandarowych pomników pruskiej buty i niemieckiej potęgi. Pieniądze na stypendium na tę pracę wyłożyło także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie, nie niemieckie, polskie. W opisie wystawy czytamy:

 

Dorota Nieznalska - „Kult pamięci! Tannenberg-Denkmal"
wernisaż: 27 lutego (czwartek), godz. 18.00
28 lutego – 20 marca 2014, sala główna

Organizator: BWA Galeria Sztuki w Olsztynie
Projekt zrealizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Współpraca: Dariusz Sitek

W swoim najnowszym projekcie Dorota Nieznalska odnosi się do zagadnienia pamięci na przykładzie nieistniejącego, lecz wciąż wzbudzającego wiele emocji pomnika z okolic Olsztynka. Nie bez powodu praca realizowana jest w bieżącym roku, 100 lat od wybuchu I wojny światowej. Projekt jest związany z lokalnym kontekstem, prezentowany w stolicy województwa warmińsko-mazurskiego. W czasie I wojny światowej, w sierpniu 1914 r., w okolicach Olsztynka rozegrała się bitwa między armią Imperium Rosyjskiego pod dowództwem gen. Aleksandra Samsonowa a Cesarstwem Niemieckim pod wodzą gen. Paula von Hindenburga i gen. Ericha Ludendorffa zakończona wielkim zwycięstwem Niemiec. W historiografii niemieckiej nazwana została drugą bitwą pod Tannenbergiem (pierwsza była bitwa z 1410 r., w polskiej historiografii – bitwa pod Grunwaldem).

Według politycznego założenia - wzniesiony w latach 1924-1927 Tannenberg-Denkmal miał być miejscem oddania czci poległym w zwycięskiej bitwie, monumentem o narodowym charakterze, którego rolą było również rozbudzenie patriotycznego ducha w niemieckim narodzie. Forma architektoniczna budowli przypominać miała w założeniu twórców słynny krąg bloków kamiennych ze Stonehenge. Autorami projektu byli berlińscy architekci Walter i Johannes Krügerowie. Do budowy użyto czerwonej cegły – materiał ten wywoływać miał skojarzenia z zamkami krzyżackimi. Każda z wież miała swój temat przewodni – np. wieża sztandarowa, żołnierska i generalska. Zniszczenia pierwszej wojny światowej upamiętniały wykute w granicie herby czternastu miast wschodniopruskich, które najbardziej ucierpiały w jej wyniku. Między monumentem a pobliskim Olsztynkiem powstał park o powierzchni 7,5 ha. Serce monumentu stanowił symboliczny grób poległych żołnierzy z ogromnym krzyżem w centrum. Po śmierci Paula von Hindenburga – zwycięzcy bitwy pod Tannenbergiem i prezydenta Rzeszy – zbudowano specjalnie kryptę na sarkofagi Hindenburga i jego żony. Pogrzeb Hindenburga odbył się 7 sierpnia 1934 roku w obecności Adolfa Hitlera. W styczniu 1945 szczątki Hindenburga wywieziono do Królewca, a wycofujące się wojska niemieckie wysadziły monument w powietrze.

Po wojnie, w 1949 roku, rozpoczęto rozbiórkę pozostałości pomnika. Porozbiórkowe płyty granitowe trafiły do Warszawy, gdzie użyto ich m.in. do budowy schodów gmachu KC PZPR oraz cokołu znajdującego się naprzeciwko pomnika Partyzanta. Część płyt wykorzystano do budowy wzniesionego według proj. Ksawerego Dunikowskiego, w 1954 r., Pomnika Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie.

I dalej:


Multimedialny projekt stanowi próbę zmierzenia się z problemem pamięci o pomniku Tannenberg-Denkmal, jego historii, upadku, a w szerszej perspektywie pamięci o wspólnym dziedzictwie kulturowym Prus Wschodnich. Wystawa obejmuje materiał archiwalny, druki, fotografie prywatne, projekcje wideo. W ramach projektu powstała również strona internetowa poświęcona nieistniejącemu już pomnikowi: www.tannenberg-denkmal.com, opisana za pomocą haseł: historia, pamięć, zapomnienie. Historia ujawnia pretekst powstania monumentu (1924-1927), dzieje, znaczenie i rangę narodową w latach jego świetności. Pamięć w tym wypadku nie stanowi zapisu przeżytej pamięci, lecz jest próbą uporządkowanego składania pamięci utraconej. To pamięć zebrana w formie archiwum. Zapomnienie jest równoznaczne z wymazaniem pamięci o monumencie. Czy obecnie o Tannenberg-Denkmal należy mówić? Jeśli tak, to w jaki sposób należy o nim mówić? Projekt nie udziela jednoznacznych odpowiedzi, ma raczej sprowokować dyskusję. Artystka nie opowiada się po żadnej ze stron, jedynie bada temat. Zwraca też uwagę, na to co najistotniejsze – „definiowanie wspólnej pamięci, tożsamości oraz uczestnictwo w dziedziczeniu europejskiej kultury to mozolny i długotrwały proces, podlegający społecznej renegocjacji".

W problematykę fenomenologii pamięci wpisane są nieodłącznie zjawiska zapomnienia i wybaczenia. Sytuują się one na dwóch przeciwległych biegunach znaczenia, opisując i wyznaczając w pewnym sensie horyzont pamięci. Zapomnienie to przede wszystkim problem pamięci i wierności względem przeszłości; z kolei wybaczenie dotyczy winy oraz pogodzenia się z przeszłością. Według Paula Ricoeura problematyka zapomnienia jest bardziej ekspansywna, skoro zaspokojenie pamięci, na którym polega wybaczenie stanowi bodaj ostatnie stadium w procesie zapomnienia, zwieńczonego przez ową ars oblivionis (sztuką zapomnienia), którą Harald Weinrich umieścił obok ars memoriae (sztuką pamięci), badanej przez Frances Yates.

Transdyscyplinarny projekt pt. „Kult pamięci! Tannenberg-Denkmal" dedykowany jest pamięci nie istniejącego już pomnika. Fakt jego istnienia w latach 1927-1945, na terenie Prus Wschodnich, jako historycznej spuścizny niemieckiego dziedzictwa kulturowego, od wielu lat niewątpliwie ogniskuje szereg trudnych tematów związanych m.in. z procesem budowania zbiorowej tożsamości, świadomym współdziedziczeniem historii, miejsc pamięci, również problemem pamięci/zapomnienia, zniweczenia, zatarcia śladów.

Czy monumentalna bryła budynku istniejąca jako „obcy" świadek pamięci, nośnik „nie naszej" historii stanowi/ła tylko przejściowy, niechciany niemiecki depozyt? Czy próba wskrzeszenia pamięci o pomniku nie podważy tożsamości grupy, która jak pisała Barbara Skarga: „koncentruje się na tym, co własne, co rzeczywiście moje, gdyż to, co nie własne, obce, nie moje rozbija tożsamość, powoduje upadanie". Definiowanie wspólnej pamięci, tożsamości oraz uczestnictwo w dziedziczeniu europejskiej kultury to mozolny i długotrwały proces podlegający społecznej renegocjacji. / Dorota Nieznalska /

Przekładając ten bełkot na język polski: pani Nieznalska, za pieniądze polskiego podatnika, postanowiła sprawdzić i w tym obszarze kryterium skalę jego wytrzymałości. Czy się zirytuje? Czy się zdenerwuje? Czy go to zaboli?

Jeszcze bardziej szczera jest w wywiadzie udzielonym "Gazecie Olsztyńskiej". Zapytana przez dziennikarkę Ewę Mazgal:

Już czytałam opinię, że w galerii powinna być wystawa poświęcona żołnierzom wyklętym, a nie niemieckiemu pomnikowi?

odpowiada

Ale my jesteśmy na terenie byłych Prus Wschodnich! Tannenberg to część historii tej ziemi. Poza tym jest rocznica bitwy, więc tym bardziej temat jest sensowny.

Powtórzę: "Ale my jesteśmy na terenie byłych Prus Wschodnich!". Tak mówi skandalistka sowicie finansowana przez państwo polskie. Obecny minister kultury jest psychiatrą zatem zapewne podpisując wniosek o stypendium na ten projekt dla Nieznalskiej nawet nie mrugnął okiem. Ale władze Olsztyna? Warmia to historyczna kraina przesiąknięta przez wieki polskością. Prusy Wschodnie zrobili z niej Prusacy po rozbiorach, ale i one polskości nie zniszczyły. W co trzeciej większej miejscowości, pomimo straszliwych represji, była polska szkoła. Działało harcerstwo, Związek Polaków w Niemczech, wychodziła "Gazeta Olsztyńska" (dziś w rękach niemieckiego kapitału), działały polskie księgarnie (Gietrzwałd), pracowali polscy księża. Polskość i polska mowa przetrwała tak wśród ludu, jak wśród odradzających się po kolejnych represjach elit.

Sroga była cena za tę walkę.

Ryszard Knosała był nauczycielem w polskich szkołach katolickich na Warmii. Aresztowany przez gestapo we wrześniu 1939 został osadzony obozie w Dachau. Jako tłumacz i kierownik poczty obozowej sprowadzał dla więźniów paczki szwajcarskiego Czerwonego Krzyża, przemycał lekarstwa i żywność. Uratował od śmierci wielu współwięźniów. Poddany zbrodniczym doświadczeniom medycznym na tyfus, zmarł 6 lutego 1945.

Tadeusz Pezała urodził się 8 lutego 1913r. w Zakrzewie w powiecie złotowskim. Pochodził z rodziny robotniczej otwarcie przyznającej się do polskości, z której troje dzieci kształciło się w Polsce. Kształcił się w Państwowowym Seminarium Nauczycielskim w Rogoźnie Wielkopolskim. Uczył się tam 6 lat. W 1936 r. zaproponowano Pezale pracę na Warmii. Władze niemieckie odebrały prawo nauczania Piotrowi Galusikowi, nauczycielowi szkoły polskiej w Purdzie. Skierowano więc tam Tadeusza Pezałę.

W szkole zastał 13 dzieci i objął nad nimi opiekę. Pezała zainteresował miejscową młodzież sportem, ćwiczył z nią pływanie i gry zespołowe. Ożywił tym samym działalność drużyny harcerskiej i Towarzystwa Młodzieży. Sporo uwagi poświęcał czytelnictwu książek i wspólnemu słuchaniu audycji radiowych nadawanych z Polski.

25 sierpnia 1939 r. Pezała został aresztowany przez gestapo i osadzony przejściowo w więzieniu w Olsztynie, a następnie w Olsztynku, skąd przetransportowano go do obozu w Hohenbruch. Tam był świadkiem rozstrzelania działaczy polskich, m.in. Jana Mazy. W 1940 r. Pezała został przewieziony do obozu w Sachsenhausen. Przebywał tam 2 lata. Wyczerpany fizycznie, zapadał na zdrowiu, mimo to starał się pomagać innym współwięźniom.

Zmarł 21 października 1942 roku.

Na jednej ze stron poświęconych historii regionu czytamy:

Oprócz zamknięcia szkół polskich, w chwili wybuchu wojny władze hitlerowskie natychmiast zlikwidowały wszelkie przejawy polskości na ziemiach południowej Warmii. 1 września 1939 roku gestapo otoczyło budynek „Gazety Olsztyńskiej”. Maszyny drukarskie wraz z wyposażeniem drukarni, jak i zapas papieru oddano przedsiębiorstwu Haricha, drukującemu „Allensteiner Zeitung”. Cały zasób księgarni, archiwum redakcyjne, roczniki „Gazety Olsztyńskiej” i innych polskich czasopism przekazano do fabryki papieru na przemiał. Po pewnym czasie, chcąc ostatecznie wymazać z kart historii sam nawet fakt istnienia polskiego ruchu na ziemi warmińskiej, rozebrano budynek – siedzibę pisma i drukarni (obecnie przed niewielu laty odbudowany), a na jego miejsce, by dodatkowo poniżyć polskich Warmiaków, postawiono miejski szalet.

Na Seweryna Pieniężnego i jego rodzinę nałożono areszt domowy, a po tygodniu tego wieloletniego wydawcę i redaktora „Gazety Olsztyńskiej” aresztowano i wysłano do obozu koncentracyjnego Hohenbruch pod Królewcem. Nie dane mu było doczekać końca wojny. Dla hitlerowców Pieniężny był na Warmii niemal synonimem Polaka-działacza politycznego. Rozstrzelano go w 1940 roku. Aresztowania nie uniknęła i żona Pieniężnego – Gestapo przyszło po nią w grudniu 1939 roku. Wysłano ją do obozu w Ravensbruck. Miała więcej szczęścia, niż mąż – przeżyła wojnę, a po jej zakończeniu włączyła się w organizację i pracę polskiej administracji na Warmii.

Wraz z Pieniężnym rozstrzelano również kierownika spółdzielni rolniczo-handlowej „Rolnik” Leona Włodarczaka, oraz Jana Mazę, kierownika szkoły polskiej w Unieszewie. Wojny nie przeżyli, także zamordowani przez hitlerowców, konsulowie polscy w Olsztynie – Henryk Korybut-Woroniecki i Bohdan Jałowiecki, podobnie, jak i obydwaj synowie Andrzeja Samulowskiego. Śmierć ponieśli również działacze Bronisław Chabowski, Józef Groth, Franciszek Sznarbach, Tadeusz Pezała, Jan Bauer, Franciszek Sarnowski, Ryszard Knosała. Eksterminacja objęła także i zwykłych warmińskich chłopów, sympatyzujących tylko z ruchem polskim, jak Franciszek Wilkowski. Do obozu trafiła i Maria Zientara-Malewska, którą w 1940 roku wypuszczono na wolność, jednak z zakazem opuszczania rodzinnej wsi.

Lista warmińskich działaczy polskich, którzy zginęli za to, że czuli się Polakami, zginęli za walkę na rzecz uświadomienia narodowego polskojęzycznych Warmiaków, jest oczywiście znacznie dłuższa.

Dziś wolna Polska nie znajduje czasu, pieniędzy i energii by oddać im należny hołd. Są na to pieniądze na tęskne śpiewy za pomnikami pruskiej chwały, która wyrosła z krwi polskich męczenników, która ta krwią się nasycała. Nie ma na to innych słów niż hańba i wstyd.

CZYTAJ TEŻ: Ruch Autonomii Mazur kopiuje w swoim godle symbole pruskie, niemieckie i hitlerowskie! O co tu chodzi?!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.