Rosyjskie ukąszenie jest w Watykanie wciąż żywe. Historia nie wyleczyła kościelnych dyplomatów z wiary w szczerość intencji Kremla – pisze Tomasz Terlikowski w Rzeczpospolitej.
Od końca pontyfikatu Benedykta XVI widać wyraźne ukłony Stolicy Apostolskiej w kierunku Rosji. Franciszek ten proces wzmocnił i równocześnie osłabił inne kierunki polityki watykańskiej
- pisze publicysta i na poparcie swojej tezy przytacza dowody.
(…) w obliczu ostrego konfliktu na Ukrainie, gdy wojska rosyjskie naruszyły integralność terytorialną Ukrainy i zażądały rozbrojenia od ukraińskich jednostek, papież wzywał do pokojowego rozwiązania konfliktu
- Terlikowskiego nie dziwi sam apel, ale jego forma.
Jeśli coś zaskakuje, to jedynie obraz konfliktu, jaki wyłania się z tych słów, a dokładnie, dyskretne pominięcie sił zewnętrznych, jakie biorą udział w owej rozgrywce. Warto bowiem przypomnieć, że nie jest tak, że konflikt ów napędzają tylko wewnętrzne nieporozumienia, a słowa papieskie padały w momencie, gdy rosyjskie jednostki dzielnie przemieszczały się już po terytorium suwerennej Ukrainy. Ale o nich Ojciec Święty, choćby i bardzo dyplomatycznie, na przykład bez wymieniania nazwy państwa, nawet nie wspomniał
- pisze Terlikowski. Jego słowa są zaskakująco zbieżne, z tym, co na konferencji prasowej powiedział Putin. Rosyjski prezydent wskazał, że bojownicy z Majdanu byli szkoleni m. in. w Polsce.
Publicysta zaznacza, że obecne zbliżenie Moskwy i Watykanu to nie jest linia polityki wymyślona przez Franciszka, „zapoczątkował ją bowiem Benedykt XVI”.
To on zaczął politykę ustępstw wobec Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i Kremla, odwołując z Moskwy arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza (któremu władze i prawosławie wypominały polskie pochodzenie) i przenosząc go do Mińska, czy naciskając na polski Kościół, by ten rozpoczął głęboki proces pojednania z Cerkwią prawosławną i Rosją. Owocem tego eklezjalnego nacisku był wspólny list biskupów polskich i rosyjskich, który miał być początkiem procesu pojednania i krokiem na drodze do ściślejszej współpracy między Cerkwią a Kościołem i między Moskwą a Watykanem
- pisze Terlikowski.
Putinowi nie zależy na jedności czy ekumenizmie, ale na realizacji własnego politycznego planu, którego istotnym elementem jest Cerkiew – pozbawiona jednak politycznej samodzielności. Watykan jest więc dla niego tylko narzędziem, które w każdej chwili może zostać wyrzucone (czego sygnałem było celowe spóźnienie na spotkanie z Ojcem Świętym). (…) Niestety wiele wskazuje na to, że rosyjskie ukąszenie jest w Watykanie wciąż żywe i że historia nie wyleczyła dyplomatów z wiary w szczerość intencji władców Rosji
- puentuje Tomasz Terlikowski.
źródło: rp.pl/Wuj
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187169-rosyjskie-ukaszenie-jest-w-watykanie-wciaz-zywe-terlikowski-udowadnia-ze-franciszek-jest-sojusznikiem-putina