„Trwający półtorej godziny zbiór kłamstw, ohydnego szyderstwa z ofiar, prostackiego wykorzystywania emocji związanych z katastrofą smoleńską. Żenujące przedstawienie z udziałem klakierów” – tak „Gazeta Polska Codziennie” opisuje spektakl „Spisek smoleński” w reżyserii Lecha Raczaka, którego premiera odbyła się w środę w Poznaniu.
Władze miasta przekazały na tę sztukę kilkaset tysięcy złotych.
Prolog – scena z Lechem Wałęsą i kpiny, że werbunek TW „Bolka” przez SB był praprzyczyną katastrofy. Później „rekonstrukcja” wydarzeń z 7 i 10 kwietnia 2010 r. Wśród bohaterów Donald Tusk, Władimir Putin, Jarosław Kaczyński. Kolejne sceny z ich udziałem (i nie tylko) przerywano odtwarzaniem głosów z kabiny tupolewa i komend wydawanych przez pilotów (oczywiście nieoryginalne nagranie).
W szyderczym kontekście pojawia się Lech Kaczyński, matka prezydenta a najwięcej jadu wycelowane jest w Antoniego Macierewicza. Kpi się z osób oddających hołd zmarłym – „z tulipanów, zniczy gaszonych przez straż miejską, krzyża na Krakowskim Przedmieściu, Wawelu”.
Reporter GPC opisuje wielość scen obrażających ofiary. I cytuje. Piosenkę:
Giniemy, giniemy za Polskę, giniemy z okrzykiem „kurwa mać”.
I kwestię ze sceny odnajdywania ciał ofiar:
O, zobacz, ten, taki mały, jak stare dziecko, karzeł albo mu nogi ucięło czy co.
Jak przypomina dziennik, „Wyborcza” reklamowała spektakl jako „odtrutkę na polowanie z nagonką”.
GPC zwraca też uwagę na zachowanie publiczności:
Towarzystwo wyselekcjonowane zaproszeniami, a więc teoretycznie znające się na „wysokiej” kulturze. Bywające w teatrze. To, że popijali piwo, gdy opowiadano o śmierci 96 osób – cóż, element kultury osobistej. Ale na sali była również grupka idiotów rechocząca niemal przez całe przedstawienie. To już objaw zwykłego prostactwa.
Lech Raczak to jeszcze jedna – po Ewie Wójciak – postać wywodząca się z Teatru Ósmego Dnia, która szuka rozgłosu poprzez rynsztokowe skandale. Najgorsze, że przykłada do tego rękę poznańska władza, sowicie sponsorująca kolejną odsłonę przemysłu pogardy.
Przypomina nam się list, jaki napisał Raczak w obronie Wójciak, gdy przed rokiem w skrajnie chamski sposób obraziła ona papieża Franciszka. Kończąc swój wywód reżyser wypalił:
Wolność ekspresji, nawet wulgarnej, jest święta. Jedyną karą za nadużycie jest głos opinii publicznej. Także, kurwa, ten obsceniczny.
I opinia publiczna Raczakowi na pewno jego ekspresji nie zapomni. Mamy nadzieję, że nie zapomni również o rządzących Poznaniem, którzy chamskiego "artystę".
znp, „GPC"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186780-o-zobacz-ten-taki-maly-jak-stare-dziecko-karzel-albo-mu-nogi-ucielo-czy-co-jak-za-publiczne-pieniadze-kpi-sie-z-ofiar-1004