Darmowy podręcznik niechciany i niedoszacowany. Bubel MEN ma kosztować ponad 3 mln zł

fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

To, że reforma na rynku podręczników jest niezbędna potwierdzają najnowsze badania, które ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna" - tylko 4 proc. Polaków chce zachowania go w obecnym kształcie. Jednak pozostała część społeczeństwa, która postuluje reformę, wcale nie oczekuje, że będzie ona miała taki kształ tak zapowiedział rząd.

Zdecydowana większość badanych - 34 proc. za najlepsze rozwiązanie uznaje system, w którym to szkoła wybierałaby podręcznik (spośród opracowanych przez komercyjnych wydawców) i kupuje go z własnych środków. Taka książka staje się własnością placówki i jest wykorzystywana przez kilka kolejnych pokoleń.

W grupie zwolenników przeprowadzenia zmian na rynku widać podziały. Osoby posiadające potomstwo przychylają się ku rozwiązaniom zaproponowanym przez rząd. Natomiast sceptycznie do tego pomysłu odnoszą się osoby nie posiadające dzieci.

Co ciekawe, Polacy nie są też entuzjastami e-podręczników.

Najbardziej zaskakuje to, że tak wielu Polaków ma własne zdanie na ten temat. To ewidentnie sygnał, że sytuacja, w której rodzice są zmuszeni wydawać po kilkaset złotych na komplet książek do jednej klasy, przestała być tolerowana i potrzebne są zmiany

– stwierdza Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Jednak w kwestii zmian Polacy zdecydowanie nie są zwolennikami pomysłu Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Ogólnie zaskakuje stosunkowo duża liczba osób opowiadających się za wprowadzeniem jednego podręcznika (czy to finansowanego przez rząd, czy wybieranego przez szkołę – red.). Świadczy to o tym, że obecna możliwość dokonywania wyboru nie jest doceniana. Tymczasem różnorodność na obecnym rynku wydawniczym daje dostęp do różnych metod nauczania

– podsumowuje w "DGP" Agata Ludwa, członek zarządu głównego Społecznego Towarzystwa Oświatowego.

Jak wyjaśnia Elżbieta Piotrowska-Gromniak, prezes Stowarzyszenia "Rodzice w edukacji", rodzice zmęczyli się ponoszeniem bezzasadnych wydatków związanych z zakupem podręczników.

Za darmowy podręcznik dla dzieci będzie jednak musiało zapłacić państwo. MEN wyliczyło, że w ciągu najbliższych 10 lat na podręczniki dla uczniów klas I-III szkół podstawowych i na dotacje na zakup książek dla podstawówek i gimnazjów, wyda 3,31 mld zł.

Jak te wydatki kształtowały się do tej pory? W tym roku tylko na podręcznik dla klas I i ćwiczenia przeznaczono 60,5 mln zł. W przyszłym roku rząd musi przygotować 260 mld zł, a w następnych latach nawet do 375 mld - dojdą bowiem koszty na dotacje na książki dla starszych.

Niestety eksperci widzą w tych wyliczeniach nieścisłości.

Oprócz zaskakująco niskich cen książek uwagę zwraca to, że nie ujęto w rachunkach kosztów na uzupełnienie zasobów podręczników. Zakłada się, że niemal wszystkie będą przydatne także następnym rocznikom

– wyjaśnia Agata Ludwa.

Ponadto rząd nie przewidział jeszcze jednej kwestii: jakie w związku z reformą mogą być straty dla rynku i konkurencyjności gospodarki.

CZYTAJ WIĘCEJ: Sorry, z tym darmowym podręcznikiem, to jednak nie zdążymy! Wiemy jednak, jak zamydlić wam oczy! Popisów resortu Kluzik-Rostkowskiej ciąg dalszy...

mc, DGP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.