Zrobię wszystko, byśmy mieli bardzo dobrego kandydata, którego szanse na zwycięstwo będą realne. Proszę o trochę cierpliwości w tej sprawie
- mówi premier Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym Bogumiłowi Łozińskiemu na łamach "Gościa Niedzielnego".
Prezes PiS nawiązał w ten sposób do pojawiających się sugestii, że miałby nie wystartować w wyborach prezydenckich. Kaczyński w obszernej rozmowie udzielonym tygodnikowi przekonuje również, że Polacy powinni zastanowić się nad tym, czy wolą, aby w państwie dominował system prezydencki czy kanclerski - zdaniem szefa PiS dzisiejsza sytuacja powoduje wiele wątpliwości i problemów.
Być może należałoby się odwołać do referendum konstytucyjnego – zapytać Polaków, czy chcą mieć system prezydencki, oczywiście w cywilizowanym wydaniu, czyli z rządem odpowiedzialnym przed parlamentem. W Europie system amerykański się nie sprawdzi. To byłoby nadmierne wzmocnienie władzy wykonawczej. Być może jednak Polacy będą chcieli mieć system kanclerski
- tłumaczy Kaczyński, dodając, że i wariant kanclerski powinien być oparty o silny mandat społeczny i spersonalizowane przywództwo.
Prezes PiS odnosi się również do szans swojej partii na przejęcie władzy w najbliższych wyborach parlamentarnych:
Patrzyłem na aktualne wyniki sondaży i wynika z nich, że zwycięska partia, czy Prawo i Sprawiedliwość, ma ponad 220 posłów. Niewiele brakuje zatem, by móc rządzić, ale wiele, by zmienić konstytucję
- ocenia Kaczyński.
I mocno krytykuje system stworzony przez Platformę Obywatelską. Zdaniem Kaczyńskiego Donald Tusk rządzi za pomocą propagandy oraz atakowania opozycji:
Donald Tusk niezwykle radykalnie dezawuuje Prawo i Sprawiedliwość. Od 2005 r. odmawia pewnej części elektoratu prawa do decydowania o losie państwa. Symbolem takiej postawy są słynne „moherowe berety”. W ten sposób PO podważa podstawowy dla demokracji mechanizm kontroli władzy przez opozycję
- mówi szef PiS.
Kaczyński zwrócił również uwagę na nierównowagę w systemie medialnym w naszym kraju:
Najsilniej oddziałują media elektroniczne, a w nich równowagi nie ma i jeszcze długo nie będzie, choć rzeczywiście coś się tu zmienia. Równowaga będzie wówczas, gdy w głównych programach informacyjnych będą przekazywane – jak to się dziś określa – różne narracje, nie tylko lewicowo-liberalna
- czytamy w "Gościu Niedzielnym".
W rozmowie pojawia się również wątek nieobecności Kaczyńskiego na posiedzeniach Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Prezes PiS tłumaczy, że pojawia się w Pałacu Prezydenckim, gdy sytuacja rzeczywiście dotyka interesu polskiego państwa - jak w przypadku wizyty Baracka Obamy - a nie jest propagandową hucpą:
Na początku chodziłem na te posiedzenia. Przestałem, gdy na jednym z nich przedstawiono zapis rozmów z kokpitu prezydenckiego samolotu, według którego piloci mieli ponoć mówić, że są "debeściakami" potrafiącymi lądować nawet we mgle
- tłumaczy.
Były premier przekonuje, że po przejęciu władzy przez jego partię sytuacja w Polsce zmieni się na lepsze:
Władzę przejmą ludzie, którzy są intelektualnie i moralnie do tego przygotowani, czego o obecnym rządzie nie da się powiedzieć, i już to będzie olbrzymią zmianą. Obecny system polega na tym, że rząd liczy się z różnymi grupami interesu, bo boi się utraty władzy, a społeczeństwo karmi propagandą i zajmuje się atakowaniem opozycji
- kończy Kaczyński.
Cała rozmowa z prezesem PiS na łamach "Gościa Niedzielnego".
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/184961-kaczynski-w-gn-rownowaga-bedzie-wowczas-gdy-w-glownych-programach-informacyjnych-beda-przekazywane-rozne-narracje-nie-tylko-lewicowo-liberalna