Nowa, niebezpieczna moda. Samobójczy pakt przez Internet

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
sxc.hu
sxc.hu

Dwie właściwie obce osoby popełniają razem samobójstwo. Poznały się przez anons „szukam kogoś, kto się razem ze mną zabije”. Coraz częściej pakty samobójcze zawierane są na forach internetowych.


Co łączyło 15 -letnią gimnazjalistkę i 34 -letniego rencistę, byłego narkomana, chorego na AIDS? Z pozoru nic. A jednak znaleziono ich powieszonych w warszawskim lasku na słupie trakcyjnym. W kieszeni dziewczyny była kartka z precyzyjnym wyliczeniem długość sznura, wydrukowanym z portalu „zabij. pl”.

Tego portalu już nie ma. Został zamknięty przez policję, jednak ciągle powstają nowe. Przez kilka tygodni wchodziłam na strony związane z samobójstwami. Nie mam wątpliwości —w polskim Internecie są takie miejsca, które inspirują młodych ludzi do samobójstwa. Nie zawsze chodzi o precyzyjny przepis na odebranie sobie życia. Czasem są to strony poświęcone depresji, na które wchodzą osoby szukające emocjonalnego wsparcia.


Sama doprowadziłam do zamknięcia kilku forów. Wiem, że są niebezpieczne. Powodują wzajemne nakręcanie się, z jakimi mamy do czynienia na oddziałach psychiatrycznych. Czasem nie sposób zapanować nad młodocianymi pacjentami, którzy zaczynają dokonywać samookaleczeń, to idzie jak fala. Taki mechanizm działa i w Internecie

— mówi prof. Agnieszka Gmitrowicz, szefowa Kliniki Psychiatrii Młodzieżowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.


Czy wiedzą państwo, dlaczego miejsce, w którym ktoś chce dokonać samobójstwa i się waha —na przykład stojąc na dachu wysokiego budynku — odgradza się od przechodniów? Bo kiedy policyjny negocjator rozmawia z desperatem, to w tłumie często jest ktoś, kto znudzony oczekiwaniem, krzyknie „skacz ”. I zdarza się —sama słyszałam o takim przypadku — że człowiek stojący na krawędzi skoczył właśnie po takim okrzyku.


Podobne złe intencje spotyka się też na forach, które teoretycznie mają wspierać młodych ludzi znajdujących się w kryzysie emocjonalnym. Wchodzą na nie  „żyjący specjaliści od samobójstw ”, którzy sami nie mają zamiaru pozbawiać się życia, ale namawiają do tego osoby znajdujące się w depresji. O młodocianych samobójcach piszę w aktualnym numerze „Wsieci ”, w artykule „Werter w sali samobójców ”.


Bezpośrednia inspiracja do jego napisania była dość makabryczna — jeden z tabloidów przez wiele dni rozpisywał się o samobójstwie 12— letniej Marysi. To był serial, w której zrobiono z niej bohaterkę jeśli nie masowej, to z pewnością młodzieżowej wyobraźni. I wkrótce pojawił się kolejny news: samobójstwo popełniła 12 — letnia Natalia. W ten sam sposób. Podobieństw było więcej — właściwie wyglądało to jak kopia tamtego samobójstwa.


Zaczęłam przeglądać prasę, także lokalną, odnajdując niepokojący wzór —im więcej pisano o jakimś samobójstwie, tym bardziej można było być pewnym, że niedługo pojawi się informacja o innym, podobnym. To tzw. efekt Wertera – naśladowanie w samobójstwie kogoś, kto został opisany i z kim się można utożsamić.


Nie wiadomo dokładnie, ilu bardzo młodych ludzi podejmuje próby samobójcze . Często  bowiem ujmuje się je w statystykach szpitalnych jako zatrucie lub wypadek. Z rozmów z młodocianymi pacjentami hospitalizowanymi po próbach samobójstwa wynika, że nie zawsze zamierzali  odebrać sobie życie. Chcieli zwrócić na siebie uwagę, ukarać kogoś z otoczenia, zemścić się na nim. Niestety cmentarze pełne są osób, które chciały tylko coś zamanifestować, ale przeliczyły się w swych kalkulacjach.

Maja Narbutt

 

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych