Okładka "Lisweeka" mnie nie dziwi, bowiem wiadomo z kim mamy do czynienia. Ale lekarz chwalący się złamaniem przysięgi Hipokratesa?

Lisweek przyzwyczaił nas do pukania w dół mułu w debacie publicznej. Nie kryjący się nawet z hipokryzją boss tabloidu, który rozdziera szaty, że ktoś w piaskownicy walnął go jego własną łopatką, oczywiście będzie przekonywał, że w tylko w ostry sposób wprowadza wydumaną przez jego idoli ( obecnych bo nie wiadomo jacy będą potem) wizję państwa. Jednak w przeciwieństwie do żałosnych okładek z talibami, „świrami z PiS” i prostackiego wizerunku dziecka z głową na wysokości krocza księdza, nowa okładka i tekst za nią idący jest przyprawia o dreszcz. Przepraszam za takie mocne słowa. Ostatnio naprawdę łatwiej mi jedynie szydzić z coraz bardziej karykaturalnych idoli lewicy ( od Dody do Hartmana). Ciężko jednak przejść obojętnie obok takiego nihilizmu.

W polskich gabinetach ginekologicznych strach powiedzieć: aborcja. Ginekolog zapisuje na karteczce adres i numer telefonu lekarza, który wykonuje zabiegi tuż za polską granicą. Kobieta przepisuje te dane, ginekolog karteczkę niszczy, żeby nie było dowodu, że pomógł. Oczywiście oficjalnie Polkom właściwie nie zdarzają się aborcje. Nieoficjalnie szacuje się, że przerywają 150 tysięcy ciąż rocznie. – Są wystraszone – mówi dr Janusz Rudziński, ginekolog, który wykonuje Polkom aborcje w niemieckiej klinice w Prenzlau, 50 km od Szczecina. Przyjeżdżają na ogół samochodami. Pociągiem to raczej tylko studentki. Na początku widać w nich przede wszystkim paniczny strach. Dopiero, później wychodzi złość. Złorzeczą na Kościół, na władze w Polsce, na dzikość swego kraju. – Dziki to najłagodniejsze z określeń – zaznacza dr Rudziński. – Padają naprawdę mocne słowa.

czytamy w tekście, którego bohaterowie ubolewają jak ciężko zabić w Polsce nienarodzonego człowieka ( czytaj: potencjalny byt według komunistki Bratkowskiej), i jak bardzo potrzeba zmienić prawo by umożliwić na legalną rzeź. Następnie czytamy, że ginekolog kilka lat temu przyjmował po 350 Polek rocznie. Teraz jest ich tysiąc. Ba, nie tylko przyjmowane są kobiety dojrzałe, ale również dzieci, które chcą zabić swoje dzieci nienarodzone. Opisywany ginekolog przyjmował nawet 14 -latki. Kto jeszcze przyjeżdża do pana doktora? Dziennikarki, aktorki, biznesmenki etc. Jednym słowem- cały lud w, nomen omen, pigułce.

Najpierw są umawiane na rozmowę z psychologiem. Później zabieg. Przyjeżdżają z rana, na czczo. Dostają pełne znieczulenie. Dwie, trzy minuty i już po. – Szybko, bezpiecznie. Oczywiście, gdyby był ktoś niewykwalifikowany, mogłoby się zdarzyć przebicie macicy, ale mnie się nigdy nie zdarzyło.

relacjonuje dr Rudziński. Przerwanie życia człowieka w najwcześniejszym stadium jego rozwoju jest nie tylko szybkie, ale też stosunkowo tanie. Z tekstu możemy wyczytać, że kosztuje jedyne 450 euro. Na Słowacji kosztuje to taniej. I jeszcze zapewniony jest dowóz! Przemysł? Ciekawe czy samochody są równie punktualne jak pociągi u innych zwolenników aborcji sprzed kilkudziesięciu lat.

Wielokrotnie pisałem o aborcji. Przelałem na papier i ekran komputera tysiące słów dowodzących, że nauka, logika i zdrowy rozsądek nakazuje uznać początek życia człowieka w momencie jego poczęcia. Trudno polemizować z faktami i dyskusja o tym czym aborcja jest zakończeniem życia ludzkiego powinna być już dawno zamknięta. Jeżeli przyjmujemy, że rozwój człowieka ma kilkanaście etapów i jednym z nich jest egzystencja w łonie matki, to jak można nazwać okładkę „Newsweeka”? Jak można traktować tekst, w którym ubolewa się ,że polskie prawo uniemożliwia legalne zabijanie ludzi w ich wczesnej fazie rozwoju? Jak byście potraktowali drodzy czytelnicy tekst mówiący, że trzeba znieść kary za kradzież bowiem Polacy i tak kradną? Abstrahuję już od tego, że statystyki dotyczące kobiet dokonujących aborcji nielegalnie są najprawdopodobniej wyssane z palca. Czy mam na to dowody? Nie, ale dokładnie taki proceder miał miejsce w USA. Autor „Niemego Krzyku”, a wcześniej lekarz odpowiedzialny za śmierć 75 tysięcy dzieci nienarodzonych, dr. Bernard Nathanson pisał o metodach walki o legalizację aborcji w USA. Jedną z nich było właśnie manipulowanie sondażami poparcia dla aborcji.

W 1968 roku wiedzieliśmy, że uczciwe przeprowadzenie wśród Amerykanów ankiety na temat przerywania ciąży oznaczałoby dla nas druzgocącą klęskę. Zdecydowaliśmy się więc działać inaczej: posługując się środkami masowego przekazu, rozpowszechnialiśmy wyniki przeprowadzanych przez nas rzekomo ankiet, twierdząc, że 50 lub 60 proc. Amerykanów chce legalizacji przerywania ciąży.”-

pisał Nathanson. Druga metoda polegała na zawyżaniu liczby nielegalnych aborcji.

Wiedzieliśmy również, że jeśli dostatecznie udramatyzujemy sytuację, wzbudzimy dość sympatii, aby sprzedać nasz program legalizacji sztucznych poronień. Dlatego sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informacje, że rocznie przeprowadza się w Stanach ok. miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich ok. 100 tysięcy.”

pisał lekarz, który abortował również własne dzieci. Dopiero widok zachowania dziecka podczas „zabiegu” na wynalezionym dopiero USG zmienił życie czołowego amerykańskiego aborcjonisty, który resztę życia poświęcił na walkę z „prawem do własnego brzucha”.

Po Tomaszu Lisie i jego tabloidzie wiem dokładnie czego się spodziewać, i nawet nie będę rozdzierał szat z powodu jego polityki wyrażonej na kolejnej okładce. Nie zdecyduję się też na ocenianie kobiet, które podejmują tak potwornie trudną decyzję, i pewnie w najmniejszym wymiarze nie przypominają infantylnej gwiazdeczki genderyzmu ostatnich tygodni. Nie wiem natomiast co myśleć o „lekarzach”, którzy mimo USG czy trójwymiarowych zdjęć „płodów” nadal decydują się na ich abortowanie, a następne chwalenie się swoim czynem. Ich postawa najmocniej mnie przeraża i przyznam, że nie potrafię znaleźć dla niej żadnego wytłumaczenia. A może czyste zło nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia?

Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.

mówi przysięga Hipokrates, która dziś jest jawnie cenzurowana.

 

 

 

----------------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------------

Kup książkę wSklepiku.pl!

"Aborcja Spojrzenie Filozoficzne Teologiczne Historyczne i Prawne"

Aborcja Spojrzenie Filozoficzne Teologiczne Historyczne i Prawne

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.