Nauczyciele o inwazji gender: pod „lekcjami równości” kryje się ideologia niszcząca jednostki i rodziny

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Grzegorz Jakubowski
fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

Statystyki z krajów, gdzie już wprowadzono do szkół wychowanie seksualne (m. in.USA, Wielka Brytania) wskazują na wzrost patologicznych form zachowań seksualnych u dzieci i młodzieży, a także wzrost przypadków samobójstw, narkomanii, lekomanii, bulimii i anoreksji - ostrzegają nauczyciele jednej ze szkół podstawowych na południu Polski.

Z uwagi na dobro szkoły (obawa przed kontrolą z ministerstwa – casus Zyzaka) nazwa szkoły i miejscowość zostały w oświadczeniu wymazane, natomiast nazwisko nauczycielki – za jej zgodą – pozostaje. Sygnatariusze apelują do rodziców oraz  nauczycieli, aby w ramach Rad Rodziców stanęli do batalii w obronie wartości i (wykorzystując zamieszczone stanowiska) wysyłali pisma do kuratoriów oświaty.

Stanowisko środowiska nauczycielskiego w sprawie wprowadzenia edukacji seksualnej dzieci

Wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec zamiarów wprowadzenia edukacji seksualnej młodszych dzieci, począwszy od tzw. zerówki. Podejmowane przez MEN działania są wyrazem poparcia dążeń rządu Rzeczpospolitej Polskiej do ratyfikacji „Konwencji Rady Europy przeciwko przemocy wobec kobiet”. Tytuł konwencji nie brzmi groźnie, ale bardzo groźne mogą być konsekwencje jej zatwierdzenia, bowiem jej celem jest wymuszenie wprowadzenia ideologii gender. Ratyfikacja konwencji wymusi zmianę konstytucyjnych wartości rodziny. Dlaczego?

Według założeń konwencji „…kultura, zwyczaj, religia, tradycja lub tzw. honor” są źródłem przemocy i dyskryminacji, dlatego należy je zwalczać. Państwa, które ratyfikują konwencję, mają obowiązek wprowadzenia w szkołach - na wszystkich poziomach edukacji - programu mówiącego o tym, że związki homoseksualne, czy zmiana płci są czymś zupełnie naturalnym; że homoseksualizm czy transseksualizm są zachowaniami do wyboru. Po ratyfikacji wszystkie zapisy konwencji staną się obowiązującym prawem, a wszelkie protesty będą uznawane za objaw dyskryminacji i będą podlegały karze.

22 kwietnia 2013 r. na konferencji zorganizowanej w siedzibie Polskiej Akademii Nauk (Warszawa) omawiane były Standardy Edukacji Seksualnej WHO. Zakładają one:

- dzieci powinny być poddane edukacji seksualnej już przed czwartych rokiem życia,

- między 9 a 12 rokiem życia dziecko powinno nauczyć się skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w przyszłości oraz powinno umieć brać odpowiedzialność za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne,

- między 12 a 15 rokiem życia dziecko powinno samo zaopatrywać się w środki antykoncepcyjne,

- powyżej 15 roku życia można dodatkowo wpoić krytyczne podejście do norm kulturalnych lub religijnych np. w odniesieniu do ciąży czy rodzicielstwa.

Dnia 24 maja 2013 r. sekretarz stanu pani Agnieszka Kozłowska–Rajewicz zaprezentowała w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Krajowy Program Działań na Rzecz Równego Traktowania na lata 2013–2015. W programie tym pod pozornie pozytywnymi hasłami budowy bezpieczeństwa społecznego czy przeciwdziałania dyskryminacji w ramach tzw. lekcji równości kryje się ideologia prowadząca do zniszczenia jednostki i rodziny, a w efekcie do deregulacji społeczeństwa. W ramach tego programu zostały wymienione przedmioty szkolne, poprzez które jego realizatorzy mają oddziaływać na dzieci i młodzież, bowiem postulaty programowe mają mieć charakter kształcenia obowiązkowego na wszystkich etapach nauczania.

Podaje się różne argumenty za wprowadzeniem wychowania seksualnego do szkół:

- dzięki temu ograniczy się liczbę sfrustrowanej młodzieży, która „chciałaby, a nie wie jak”,

- zmniejszy się ilość przypadków „niechcianych ciąż”,

- zapobiegnie się AIDS, itp.

Tymczasem statystyki z krajów, gdzie już wprowadzono do szkół wychowanie seksualne (m. in.USA, Wielka Brytania) przeczą temu. Dane statystyczne wskazują na wzrost patologicznych form zachowań seksualnych u dzieci i młodzieży, a także wzrost przypadków narkomanii, lekomanii, przestępstw, przerwania nauki szkolnej, konfliktów z dorosłymi, liczby samobójstw, zaburzeń w jedzeniu (bulimii i anoreksji) i liczby rodziców nieletnich. Wynika z nich także, że ten propagowany sposób edukacji ma ścisły związek ze wzrostem konfliktów między dziećmi a rodzicami oraz z obniżaniem autorytetu rodziców, co stanowi wyjątkowo demoralizującą konsekwencję edukacji seksualnej.

Aktualnie funkcjonują trzy rodzaje edukacji seksualnej:

A)    Wychowanie do czystości – abstynencji seksualnej

B)    Biologiczna edukacja seksualna

C)    Złożona edukacja seksualna

W Polsce szkolne zajęcia z wychowania do życia w rodzinie odbywają się według  rodzaju A.  Dzieciom zwraca się uwagę na wartości moralne, uczy się je umiejętności komunikacji, negocjacji, odmawiania, pokazuje się konsekwencje swobody seksualnej oraz redukuje się presję wywieraną przez wszystkie środki masowego przekazu związaną z nakłanianiem młodzieży do aktywności seksualnej. (Wystarczy spojrzeć na emitowane seriale, reklamy, czy czasopisma skierowane do nastolatków, po które sięgają też dzieci młodsze. Treści w nich zawarte skupiają się na sprawach seksualnych w okresie, gdy dla dzieci powinny to być tematy marginalne, natomiast całkowicie pomijają problemy odpowiedzialności i normy moralne).

Skutki nowej, przygotowanej w myśl zaleceń WHO edukacji seksualnej mogą być różnorodne:

- skutki zdrowotne: dojrzewająca dziewczyna nie jest immunologicznie przygotowana do podjęcia współżycia, co prowadzi do różnego rodzaju zakażeń, w dodatku edukacja seksualna oszukuje dzieci i młodzież rozdzielając seks od prokreacji, wprowadzana jest idea „bezpiecznego seksu”,

- skutki psychologiczne: edukacja seksualna zaburzy naturalny okres tzw. uśpienia seksualnego (do 10 – 12 roku życia) utrudniając prawidłowy rozwój psychoseksualny i społeczny. Przedwcześnie rozbudza erotyzm dziecka sprowadzając kontakty międzypłciowe do seksualnych , utrudniając tym samym rozwój relacji koleżeństwa, sympatii, przyjaźni, romantycznej miłości, a więc zaburzone zostanie kształtowanie tzw. uczuć wyższych,

- skutki społeczne:  elementy ideologii gender, w szczególności zacieranie różnic między płciami prowadzi do całkowitej zmiany ról życiowych wynikających z płci, natomiast oderwanie aktywności seksualnej od instytucji małżeństwa prowadzi do podważenia dotychczasowego modelu rodziny.

Decydenci usiłujący wprowadzić edukację seksualną wg zaleceń WHO nie zadają sobie pytania jakie będą jej skutki. Nie dają też odpowiedzi na pytanie: kto weźmie na siebie odpowiedzialność za ten eksperyment, za jego nieodwracalne szkody oraz destrukcję psychiki i sumień dzieci?

Szkoła w myśl Ustawy o systemie oświaty z dnia 7 września 1991 r. ma:

Zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełnienia obowiązków rodzinnych i obywatelskich.

(…) System oświaty zapewnia w szczególności wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny. (D. U. z 2004r. n256.poz. 2572 z późń. z.)

Rada Pedagogiczna naszej szkoły uważa, że należy bronić dotychczasowej Ustawy o systemie oświaty. Jesteśmy zdecydowanie przeciwni wprowadzaniu edukacji seksualnej w myśl zaleceń WHO. Chcemy - jako nauczyciele - by nasze dzieci wychowywane były wg zasad, które były i są obowiązujące w naszym państwie i narodzie.

 

Stanowisko środowiska nauczycielskiego w sprawie przymusowego obniżenia wieku szkolnego do sześciu lat


Reforma edukacji szkolnej sześciolatków miała wejść w życie już dwa razy – w 2009r. oraz w 2012r. Na skutek zdecydowanego protestu rodziców, ministerstwo odłożyło ją  do 2014r. 12 czerwca br. złożono w Sejmie prawie milion podpisów w sprawie obowiązku szkolnego sześciolatków. Jak wiemy propozycja referendum w tej kwestii została odrzucona.

My nauczyciele, z racji wykonywanego zawodu, jesteśmy bardzo zaniepokojeni stałym (począwszy od reformy struktury szkół, potem programów nauczania) obniżaniem się poziomu oświaty w Polsce. Zespół Problemowy do spraw polityki Oświatowej Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN podaje:

wyniki badań wyników nauczania w klasach początkowych jakie osiągają oni w badaniach międzynarodowych są dla Polski kompromitujące.

Przykro jest to czytać, ale niestety obniżanie poziomu oświaty, które początkowo (po wdrożeniu reformy) przebiegało niezauważalnie w tej chwili postępuje lawinowo.

Pięć lat temu rozpoczęliśmy wdrażanie zalecanej przez MEN nowej podstawy programowej. Dzieci, które rozpoczęły jej realizację w klasie I są obecnie w klasie V. Nie osiągnęły one poziomu adekwatnego -zarówno w rozwoju emocjonalnym jak i umysłowym- do wymagań, jakie stawia przed nimi obowiązująca podstawa programowa. Mamy porównanie z uczniami uczęszczającymi obecnie do klasy VI uczącymi się według „ starej podstawy”. Ich rozwój intelektualny, emocjonalny i tzw. dojrzałość szkolna były i są zdecydowanie wyższe od uczniów obecnej klasy IV i V. Należy tu dodać, co jest bardzo istotne, że dzieci te rozpoczęły uczęszczanie do szkoły w wieku 7 lat, a jak będzie wyglądała sytuacja, gdy edukację szkolną rozpoczną dzieci sześcioletnie?

Nowa podstawa programowa wprowadziła układ, ze klasa I stała się etapem, w którym dzieci są przygotowywane do rozpoczęcia edukacji, a więc cały ciężar realizacji założeń programowych przechodzi na klasę II i III i tu zaczyna się problem. Bardzo wiele dzieci nie nadąża z przyswajanie ogromu treści. Jeżeli rodzice nie mogą im pomóc, zaczynają się poważne problemy z nauką, co przekłada się na frustrację, niechęć do szkoły i problemy emocjonalne. Należy pamiętać, że rozwój intelektualny i emocjonalny dzieci w wieku wczesnoszkolnym przebiega bardzo nierównomiernie. Zaległości i braki narastają, co przekłada się na kolejne etapy nauczania.

Sprawdzonym rozwiązaniem są tzw. zerówki, do których uczęszczały sześciolatki. Właśnie w nich dzieci były powoli przygotowywane do rozpoczęcia edukacji w klasie I.  Popieramy pomysł, żeby sześcioletnie dzieci szły do szkoły - do klasy zerowej, a edukację szkolną rozpoczynały w klasie I w wieku 7 lat. Jeżeli dotychczas funkcjonujący system sprawdził się, jaki więc cel przyświeca MEN wprowadzającemu kolejną, niechcianą przez znaczną część rodziców i nauczycieli reformę?

Argumentacja MEN, że w innych krajach edukacja dzieci rozpoczyna się w wieku 6 lat nie jest prawdą, bowiem w wielu państwach europejskich np. w Finlandii, Bułgarii, Estonii, Danii, Szwecji, na Łotwie i Litwie edukacja rozpoczyna się w wieku lat 7. Najlepsze osiągnięcia w edukacji mają właśnie Finowie. Zresztą jeszcze nie tak dawno polski system edukacji przyciągał również uwagę zagranicy:  … w Wielkiej Brytanii w 2008 r. BBC w swoim programie wskazywało na Polskę, gdzie edukacja dzieci zaczyna się w wieku 7 lat. Polscy uczniowie potrafią lepiej uczyć się niż ich angielscy rówieśnicy. „Daily Mail” publikuje ostatnie badania, które mówią, że zbyt wczesny start edukacyjny osłabia potencjał intelektualny najzdolniejszych dzieci.

(Iwona Galińska, „Grochem o ścianę”)

Nasza kontrargumentacja związana z ustawą MEN wprowadzającą sześciolatki do klasy I jest oczywiście niepełna; argumentów przeciwnych tej reformie jest bardzo wiele i wiele środowisk je wysuwa. Pozwolimy sobie przytoczyć tu jeszcze jeden, dotyczący kwestii finansowych i mający ogromne znaczenie w zapewnieniu odpowiedniego poziomu nauki:

zrzucanie obowiązku zapewnienia warunków do znacznie wcześniejszej edukacji na barki gmin dowodzi rażącej nieodpowiedzialności MEN. Wprowadzanie nieprzemyślanych reform, których koszty ponoszą inni, jest przejawem bezmyślności, niedojrzałości politycznej i niebezpiecznego społecznie braku zdolności do przewidywania. Musi prowadzić do dalszego obniżania jakości pracy szkół, zwłaszcza na terenach uboższych, pogłębiających się różnic edukacyjnych i drastycznego wzrostu rozwarstwienia społecznego

(Oświadczenie Komitetu Nauk Pedagogicznych z dn. 17 maja 2013r. )

Wydaje się nam, że jedyny cel jaki przyświeca MEN w forsowaniu kolejnych reform to drastyczne obniżanie poziomu oświaty. Nieliczenie się MEN z opinią społeczną niszczy zaufanie do rządu i podważa elementarne zasady demokracji.

 

W imieniu sygnatariuszy

Urszula Duda

Nauczycielka z czterdziestoletnim stażem

 

 

------------------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl książkę:"Libido dominandi"

autor:Jones E. Michael

Libido dominandi

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych