Sąd Apelacyjny: Prokurator Engelking nie musi przepraszać Honoraty Kaczmarek

Janusz Kaczmarek w Hotelu Marriott na zdjęciach z hotelowego monitoringu. Konferencja Jerzego Engelkinga ws. afery gruntowej. Fot. YouTube
Janusz Kaczmarek w Hotelu Marriott na zdjęciach z hotelowego monitoringu. Konferencja Jerzego Engelkinga ws. afery gruntowej. Fot. YouTube

Prokurator Jerzy Engelking nie musi przepraszać Honoraty Kaczmarek - żony b. szefa MSWiA w rządzie PiS za ujawnienie jej danych i adresu na multimedialnej konferencji prokuratury w 2007 r. - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Według sądu prokurator nie wykroczył poza granice prawa, występując na słynnej multimedialnej konferencji prasowej, na której z użyciem nowoczesnych technologii prezentowano, którędy do hotelu Marriott w Warszawie zmierzał Janusz Kaczmarek na - jak wtedy twierdzono - spotkanie z biznesmenem Ryszardem Krauze.

Żona Kaczmarka wytoczyła ten proces Engelkingowi w 2008 r. Wiąże się on ze znaną sprawą przecieku ze śledztwa CBA w "aferze gruntowej" w resorcie rolnictwa, gdy kierował nim nieżyjący już szef Samoobrony Andrzej Lepper. Samoobrona była wtedy w rządzie z PiS i Ligą Polskich Rodzin, a cała sprawa doprowadziła do rozpadu tej koalicji i upadku gabinetu.

W związku z wiadomością, że doszło do przecieku z tej akcji oraz zatrzymaniem przez ABW Janusza Kaczmarka (krótko po zdymisjonowaniu go z funkcji szefa MSWiA), b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i szefa PZU Jaromira Netzla, prokuratura zorganizowała 31 lipca 2007 r. multimedialną konferencję prasową. Prowadził ją Jerzy Engelking.

Na konferencji ujawniono m.in. podsłuchane przez ABW rozmowy Kaczmarka i Kornatowskiego oraz Netzla, związane z przeciekiem z akcji CBA. W jednej z tych rozmów Kornatowski pytał żonę Kaczmarka o numer jej mieszkania, po czym mówił, że "za sekundkę" u niej będzie. Engelking komentował wtedy:

Myślę, że ta rozmowa, proszę państwa, nie wymaga żadnego komentarza. Honorata K. jest żoną Janusza Kaczmarka.

Trzem zatrzymanym nie zarzucono dokonania przecieku, lecz utrudnianie wyjaśnienia całej sprawy i fałszywe zeznania. Śledztwo potem umorzono.

Honorata Kaczmarek zarzucała Engelkingowi naruszenie prawa do tajemnicy prywatnych rozmów telefonicznych oraz adresu kogoś, kto nie jest osobą publiczną i ma prawo do zachowania anonimowości i prywatności. Żądała przeprosin w prasie.

Engelking - dziś pracujący jako prokurator Prokuratury Generalnej - chciał oddalenia pozwu, bo - jego zdaniem - na konferencji podano tylko "szczątkowe dane osobowe", wcześniej już znane np. z mediów. Podczas procesu Kaczmarek przekonywała, że słynna konferencja prokuratury z lata 2007 r. była kuriozalna, bo prowadzący ją Engelking stwarzał klimat i sugerował, że jej mąż "jest szefem grupy przestępczej".

Sąd I instancji uznał, że dobra powódki nie zostały naruszone. Przed sądem apelacyjnym walczyła ona o zmianę tego wyroku.

W piątek sąd oddalił jej apelację i całe powództwo. Wyrok jest prawomocny. Jak mówiła uzasadniając go sędzia Wanda Lasocka, Engelking jako osoba fizyczna nie ma w tej sprawie tzw. biernej legitymacji procesowej, czyli nie może zostać pozwany. Sąd podkreślił, że konferencję zorganizowała prokuratura, czyniąc zadość prawu prasowemu i oczekiwaniu mediów chcących informacji o wydarzeniach, którymi emocjonowała się prokuratura.

Nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń co do legalności tej konferencji

- podkreśliła sędzia.

Wskazała ona, że nie sposób stawiać Engelkingowi zarzutu za to, że komentował materiał dowodowy.

Komentarz był przewidziany na etapie przygotowania materiałów na konferencję. Nie uzgadniano treści komentarzy, ale też nikt z prokuratorów ich nie kwestionował, a wręcz wszyscy byli zadowoleni z przebiegu tej konferencji

- mówiła.

Sąd wskazał, że prokuratura miała wszelkie niezbędne zgody na dokonanie podsłuchów w ramach śledztwa, jak również na upublicznienie materiału na konferencji.

Pozwany nie przekroczył uprawnień związanych z udziałem w konferencji i działał na niej jako funkcjonariusz państwowy, zatem odpowiedzialność za organizację i przeprowadzenie konferencji oraz wygłaszanych tam komentarzy ponosi prokuratura jako organ państwowy, a nie pozwany, który prezentował pewien fragment materiałów

- brzmi konkluzja orzeczenia.

Pełnomocnik nieobecnej w sądzie Honoraty Kaczmarek mec. Mieczysław Hebel powiedział PAP, że zwróci się do sądu o uzasadnienie wyroku.

Decyzja, czy złożymy kasację do Sądu Najwyższego, zapadnie po tym, jak zapoznamy się z uzasadnieniem

- dodał.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych