Adam Michnik swoimi dywagacjami o rodzinnych powiązaniach Antoniego Macierewicza rozpoczął - zapewne niechcący - w Polsce debatę nad rodzinnymi uwarunkowaniami ważnych dla Polski osób publicznych. Nie ma jednak wątpliwości, że debata ta będzie toczona w sposób niezwykle oporny. Dla środowisk dominujących w III RP jest to debata trudna i niekorzystna. Zrobią oni wiele, by ich powiązania ze światem PRLowskiego reżimu pozostały w cieniu.
Jednak warto iść tropem myśli podsuniętej - nomen omen - przez naczelnego "Gazety Wyborczej". Rodzinne powiązania mogą pozwalać lepiej zrozumieć zachowanie i postawę osób nadających ton życiu publicznemu. Jedną z nich jest Adam Michnik. Co jego ukształtowało? Jaki na niego wpływ miał ojciec?
Poniżej fragmenty tekstu, jaki w 2008 roku opublikowałem w "Gazecie Polskiej". Wyjaśnia on, czym przez niemałą część swojego życia zajmował się Ozjasz Szechter, ojciec Adama Michnika.
Na początek krótki rys biograficzny Szechtera:
Ozjasz Szechter, urodzony w 1901 roku, jak sam mówił był „przekonań komunistycznych”. Mając dwadzieścia sześć lat, w 1927 roku został członkiem egzekutywy OK Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Szybko wspiął się na najwyższe szczeble partii. Pełnił funkcję sekretarza okręgowego KPZU we Lwowie i w Stanisławowie, wszedł do CK KPZU. W niepodległej Polsce był kilkakrotnie skazywany za komunistyczną działalność, w więzieniu spędził w sumie kilka lat. W 1930 roku został mianowany kierownikiem Wydziału Zawodowego przy CK KPZU. W 1934 roku sąd skazał go na 8 lat więzienia w głośnym procesie łuckim. Na ławie oskarżonych zasiadło wtedy ponad 50 komunistycznych działaczy. Szechter w więzieniu spędził zaledwie rok, na mocy amnestii z 1935 roku odzyskał wolność. Po wojnie wrócił do działalności komunistycznej, ale nie zrobił politycznej kariery. Dzięki Helenie Michnik, która zrobiła kopię zeznań przez sądem w Łucku, komuniści uznali Szechtera za „sypaka”, czyli donosiciela. Prawdopodobnie uniemożliwiło mu to powrót do partyjnej działalności. Zamiast działać w partii ojciec Michnika został szefem działu prasowo-wydawniczego Centralnej Komisji (Centralnej Rady) Związków Zawodowych, był zastępcą redaktora naczelnego pisma związkowego "Głos Pracy". Następnie pracował w Wydawnictwie Książka i Wiedza, w dziale klasyków marksizmu. W latach 60. zaczął kontestować polityczną rzeczywistość PRLu. Stał się obiektem zainteresowania służb komunistycznej Polski. Zdaniem władz jego niezadowolenie z Polski Ludowej miało wpływ w 1968 roku na postawę jego syna Adama Michnika. Władza zabroniła więc Szechterowi wyjazdów za granicę i inwigilowała go w ramach operacji „Rewolucjonista”. W latach 70. komunista postanowił publicznie odciąć się od swojej dotychczasowej działalności. Wziął udział w proteście przeciwko aresztowaniu działaczy Komitetu Ochrony Robotników. Był uczestnikiem protestu głodowego w obronie osadzonych. Opublikował wówczas list, w którym swoją dotychczasową działalność ocenił negatywnie. Przyznał, że Marks i Engels się pomylili. Od lat 70. Szechter był zaangażowany w działalność opozycyjną. Zmarł w 1982 roku. Był żonaty z Heleną Michnik, wieloletnią działaczką komunistyczną, z którą miał syna Adama Michnika. Jej wcześniejszy syn, Stefan Michnik, był stalinowskim sędzią. Skazywał m.in. działaczy podziemia antyhitlerowskiego w procesach politycznych, był informatorem i rezydentem Informacji Wojskowej, współpracownikiem PRLowskich służb.
W 1934 roku w czasie procesu Łuckiego Szechterowi postawiono najcięższe zarzuty:
57 działaczy KPZU, w tym Ozjasz Szechter, zostało oskarżonych o to, że „na terenie Państwa Polskiego, w szczególności Wołynia, wschodniej części województwa lubelskiego i Małopolski wschodniej należąc do Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, weszli przez to w porozumienie z innymi osobami i między sobą w celu zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego i zastąpienie go ustrojem komunistycznym oraz oderwanie go od Państwa Polskiego południowo wschodnich województw”. Prokuratura zarzuciła Szechterowi i jego partyjnym kolegom, że dążą do włączenia siłą wschodnich ziem Polski do Związku Sowieckiego i chcą tam wprowadzić komunizm. Kodeks karny obowiązujący w 1934 roku klasyfikował to przestępstwo, jako zbrodnię stanu. Za jej popełnienie groziło dożywocie. Nielegalna wtedy partia komunistyczna miała dysponować składami broni i przygotowywać się do zbrojnej akcji przeciwko władzom niepodległej Polski. Podczas procesu świadek Kopecki – funkcjonariusz policji – mówił, że dla KPZU działały bandy, które grasowały w 1932 roku na terenie powiatu kowelskiego i kamień-koszyrskiego. Napadały one na urzędy gminy i posterunki policji. Inspiratorem akcji miała być centrala partii.
(...)
Początek procesu łuckiego sięga roku 1930. Wtedy to policja aresztowała jednego z działaczy KPZU, instruktora Komitetu Centralnego partii, Iwana Kozaka. Dysponował on obszerną wiedzą na temat działalności partii. Po aresztowaniu podjął współpracę z policją, gdyż, jak przyznał, od jakiegoś czasu nie podzielał postulatów głoszonych przez komunistów. W sporządzonym na potrzeby śledztwa raporcie Kozak opisał działalność KPZU. Podał w nim szczegóły kampanii propagandowych, informację dotyczące infiltracji działających w Polsce partii i organizacji społeczno-politycznych. Napisał także o składowaniu przez komunistów broni, która miała zostać wykorzystana w trakcie zbrojnej akcji przeciwko Polsce. Kozak odegrał także bardzo istotną rolę przy aresztowaniu działaczy komunistycznych. Organa ścigania wykorzystały go, jako prowokatora. Pojawiał się w punktach kontaktowych i przywoływał działaczy na spotkanie. Ci wpadali w ręce policji. W ten sposób zatrzymano m.in. sekretarza KPZU Mikołaja Pawłyka. Aresztowanych osadzano w Urzędzie Śledczym w Łucku. W trakcie śledztwa większość z nich, przyznała się do winy. Akt oskarżenia opierał się na zeznaniach ich oraz Iwana Kozaka.
(...)
Z przekazów gazet, które relacjonowały na bieżąco przebieg procesu w Łucku, wynika, że oskarżeni demonstrowali swoją antypolskość. W trakcie trwania procesu często dochodziło do kłótni komunistów z sędzią lub świadkami, oskarżeni krzyczeli i próbowali śpiewać komunistyczne pieśni. Sąd wielokrotnie nakazywał usunięcie z sali wszystkich oskarżonych lub choćby ich cześć, w niektórych sytuacjach oskarżonych musiała uciszać policja. Część komunistów nie chciała zeznawać w języku polskim. Dopiero groźba sądu, iż zeznania takie nie będą protokołowane, sprawiła, że zmienili decyzję. Po ogłoszeniu wyroku oskarżeni odśpiewali międzynarodówkę.
Wyrok w procesie łuckim zapadł 14 kwietni 1934 roku. 45 oskarżonych zostało uznanych za winnych przynależności do partii komunistycznej i działalności wywrotowej. Ozjasz Szechter został skazany na 8 lat więzienia. Znalazł się wśród 14 najsurowiej potraktowanych przez sąd. Sędzia uznał, że jego udział, jako członka centrali partii, w przestępczej działalności KPZU był czynny i wybitny, a swoim działaniem wyrządził wiele złu państwu polskiemu.
Zdaniem historyków swoją działalnością Ozjasz Szechter wpisał się w działalność prosowiecką. Partia, w której działał ojciec Michnika, pełniła wręcz funkcję agentury sowieckiej:
Działająca w Polsce Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy była częścią Komunistycznej Partii Polski. KPP od 1921 roku była członkiem Międzynarodówki Komunistycznej. Była utrzymywana przez Moskwę, otrzymywała od niej dyrektywy polityczne. W ramach ich realizacji komuniści dążyli do odłączenia od Polski terenów południowo-wschodnich i włączenia ich do Związku Sowieckiego. Natomiast tereny zachodniej Polski, Śląsk, Pomorze miały zostać włączone do Niemiec.
Zdaniem historyków KPZU była częścią sowieckiego wywiadu w Polsce. Sposób działania komunistów i ich cele przypominały założenia i metody GRU i NKWD. Skazani przez sąd w Łucku działacze komunistyczni byli prawdopodobnie sowieckimi agentami. Jednym z głównych obrońców występujących w Łucku był Teodor Duracz, etatowy adwokat działaczy komunistycznych, uczestnik rewolucji październikowej. Jak pisał Piotr Gontarczyk („Zwyczajna agentura” „Rzeczpospolita” nr 245) prasa nazywała go wprost sowieckim agentem. Duracz był zatrudniony w sowieckim poselstwie w Warszawie i pobierał 1500 złotych miesięcznej pensji. Pieniądze z Moskwy dostawali także działacze KPZU. Z aktu oskarżenia wynika, że Ozjasz Szechter otrzymywał 250 złotych pensji miesięcznie.
Jak widać Ozjasz Szechter był w niepodległej Polsce zdrajcą. Został skazany za działanie na rzecz rozbicia polskiego państwa. Za tę działalność miał nawet otrzymywać pensję od wrogiego mocarstwa. Celem jego działań było włączenie części ziem polskich do Związku Sowieckiego. Tej sprawie poświęcił kilka lat swojej antypolskiej działalności. Do końca życia żył z piętnem osoby działającej na rzecz likwidacji polskiego państwa. Działalność takich osób jak Szechter miała doprowadzić do upadku młodej odrodzonej niepodległej Polski. W czasie komuny z kolei przez długie lata czerpał korzyści, włączając się w pobieranie fruktów, jakie przynosiło służenie reżimowi niszczącemu Polskę i Polaków.
Co Ozjasz Szechter mógł przekazać swojemu synowi? Czego mógł nauczyć? Jaki kod kulturowy przekazać? Czy - zgodnie z rozumowaniem naczelnego "Wyborczej" - działalność Ozjasza Szechtera tłumaczy i pozwala lepiej zrozumieć działalność Adama Michnika w III RP?
Wnioski niech każdy wyciągnie sam..
----------------------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------------------
Uwaga!
TYLKO U NAS, wSklepiku.pl, możesz jeszcze nabyć poprzednie numery miesięcznika "W Sieci Historii"!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170891-jak-dalece-na-adama-michnika-wplynal-ozjasz-szechter-w-niepodleglej-polsce-byl-zdrajca-co-mogl-przekazac-swojemu-synowi