Podział europejskiej części NATO na grupy krajów pod kierunkiem regionalnych potęg –„państw podstawowych” – to główny punkt zgłoszonego w czerwcu 2013 roku przez Niemcy planu radykalnej reformy sojuszu. Niemiecki minister obrony Thomas de Maizière przedstawił tę rewolucyjną koncepcję w imieniu rządu kanclerz Angeli Merkel. Trwają intensywne, czasem burzliwe negocjacje planu. Trochę szczegółów podały media niemieckie i amerykańskie, oraz sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, który oficjalnie poparł plan. Spośród państw członkowskich za planem opowiedziała się między innymi Wielka Brytania. Może to pośrednio świadczyć też o poparciu planu przez Stany Zjednoczone, bo Londyn i Waszyngton najczęściej współdziałają. Jawnie przeciw jest Francja. Większość sojuszników ostrożnie milczy.
Plan długo dyskutowano na ostatnim spotkaniu ministrów obrony państw NATO w Brukseli pod koniec października 2013 roku. Nie osiągnięto pełnego porozumienia, ale postanowiono pracować dalej nad planem – w różnych gronach ministerialnych i dyplomatycznych – dla przygotowania projektu rozstrzygnięć na szczyt sojuszu zwołany do walijskiego kurortu Newport w Wielkiej Brytanii na jesień 2014 roku. W Polsce szczytu NATO jeszcze nigdy nie było.
Jeśli plan przejdzie, to „państwami podstawowymi” (po angielsku „framework nations”) staną się kraje mające wszechstronny potencjał wojskowy. Do niego jako do podstawy dołączone będą zasoby militarne słabszych sąsiadów, często fragmentaryczne – wielu mniejszych członków NATO posiada na przykład dobre wojska lądowe bez nowoczesnego lotnictwa bojowego i transportowego, ani marynarki wojennej. Przewidywani liderzy regionalni to tylko Wielka Brytania, Francja, Włochy i Niemcy. Żadne źródła nie wymieniają Polski jako kandydata do grona „państw podstawowych”. Brytyjczycy wzięliby odpowiedzialność za północ Europy, Francja za południowy zachód, Włochy za południowy wschód, a Niemcy za Europę Środkową. Zatem Polska prawdopodobnie znalazłaby się w grupie pod przewodnictwem Niemiec.
Polska nie może zgodzić się na status drugorzędnego dodatku do potęgi niemieckiej. Musi odrzucić plan lub zwiększyć swoje ambicje i stać się „państwem podstawowym” całości lub dużej części Europy Środkowej. Nawet gdy będzie to wymagać zwiększenia nakładów na siły zbrojne – na przykład budowy w kraju lub zakupu zagranicą co najmniej dwóch oceanicznych okrętów bojowych dla zastąpienia kończących żywot techniczny fregat Kościuszko i Pułaski. Nie kosztem wojsk lądowych i specjalnych, lotnictwa ani tarczy antyrakietowej i przeciwlotniczej, wywiadu ani kontrwywiadu. Pozycja w świecie kosztuje. Niepodległość kosztuje drogo. Ale degradacja kraju kosztuje jeszcze drożej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170190-trwaja-negocjacje-niemieckiego-planu-reformy-nato-polska-bedzie-jednym-z-panstw-podstawowych-czy-drugorzednych