Komunistyczny generał, który co miesiąc dostaje około 4,2 tysiąca złotych emerytury, nie musi się włóczyć po sądach i może miło spędzać czas w swojej letniskowej posiadłości.
"Fakt" opisuje "złotą jesień" Kiszczaka, który zamiast na ławie oskarżonych przesiaduje na ławce ogrodowej w swej posiadłości na Mazurach.
Jak generał spędza dzień? A to wyleguje się na ogrodowej huśtawce, popija gorącą herbatkę, a od czasu do czasu ucina sobie drzemkę. Korzysta ze słońca i spędza dużo czasu na świeżym powietrzu
- relacjonuje "Fakt".
Jak przypomina gazeta, niedawno sądowi biegli orzekli, że "otępienie, spowolnienie psychiczne, zaburzenia pamięci i uwagi" uniemożliwiają Kiszczakowi uczestnictwo w procesie ws. masakry górników z kopalni Wujek.
Czy trzeba jeszcze jakiegoś dowodu na bezkarność PRL-owskich dygnitarzy?
- zauważa autor publikacji, Bartłomiej Łęczek.
JUB/"Fakt"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169871-zlota-jesien-kiszczaka-chory-dla-sadu-wyleguje-sie-na-mazurskiej-daczy