Wałęsa w Londynie odcinek III. Cała prawda o bezprzykładnym chamstwie obsługi londyńskiego lotniska i szokującej nieudolności polskich dyplomatów

fot. profil Lecha Wałęsy na wykop.pl
fot. profil Lecha Wałęsy na wykop.pl

Coraz więcej szczegółów dociera do opinii publicznej, w związku ze skandalem dyplomatycznym, do jakiego doszło na londyńskim lotnisku.

Przypomnijmy: wczoraj poinformowaliśmy o dramatycznym wpisie Lecha Wałęsy na swoim blogu:

Nigdy do Londynu!

- kategorycznie zapowiedział były prezydent.

Co tak zbulwersowało laureata pokojowej Nagrody Nobla?

Zostałem kłamliwie i prowokacyjnie wystawiony przez Ambasadę Polską w Londynie i sponiewierany przez odprawę na lotnisku

- wyjaśniał enigmatycznie Wałęsa.

Jednak co takiego się wydarzyło w piątek na lotnisku i w jaki sposób został wystawiony przez polskich dyplomatów nie precyzował. Wiadomo jedynie, że były przywódca "Solidarności" przebywał w Londynie, w związku z brytyjską premierą filmu Andrzeja Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei", prezentowanego w ramach 57 London Film Festival.

Trochę światła, ale też nie za wiele, rzuciło na to oburzające potraktowanie polskiej legendy wyjaśnienie MSZ. Pełniący obowiązki rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Michał Safianik powiedział bowiem Informacyjnej Agencji Radiowej, że chodziło o graniczną, "standardową" kontrolę bezpieczeństwa, jakiej podlega każdy pasażer na lotnisku. Dodał, że byli prezydenci nie są z niej zwolnieni, ale polska ambasada faktycznie próbowała uzyskać zgodę na wyjątek wobec Lecha Wałęsy. Nie zgodziły się na to brytyjskie służby.

CZYTAJ: W jaki sposób Lech Wałęsa został „sponiewierany” na lotnisku? Próbowano poddać go, jak wszystkich pasażerów, standardowej kontroli

I chyba dopiero fala śmiechu z jednej strony i potępienia za oderwanie od rzeczywistości z drugiej, jaka zalała po tych wpisach internet spowodowała, że Lech Wałęsa poczuł się w obowiązku wytłumaczyć niedowiarkom, w jaki to haniebny sposób został potraktowany na londyńskim lotnisku i jak nieudolnych dyplomatów zatrudnia Radosław Sikorski w Londynie.

Oto co powiedział reporterowi gazeta.pl:

Przed wylotem do Londynu trzy razy pytałem ambasadę, czy mam załatwione przejście VIP-owskie na lotnisku i zapewniano mnie że tak

- mówił Lech Wałęsa.

Jeszcze na polskim lotnisku o to dopytywałem i miałem zapewnienie. Będąc więc przekonany, że wszystko gra nie spakowałem swojej walizki jakoś szczególnie, tylko tak wrzuciłem majtki, skarpetki jak leci. Lądujemy w Londynie, a tam się okazuje, że nic nie jest załatwione. Akurat jeszcze jakaś złośliwa zmiana strażników stanęła, która nie lubi Polaków i jak mnie zobaczyli, to zaczęli mnie trzepać. Wyciągali z walizki te niepoukładane majtki, skarpetki, wszystkim pokazywali. Wstyd. Nie wiem, czy ktoś mi to zrobił specjalnie, czy ambasada nie potrafiła takiej prostej rzeczy załatwić.

Przyznajemy, że widok prezydenckich majtek i skarpetek wywlekanych przez brytyjskich żołdaków i wystawianych na widok publiczny, ku uciesze wyjącej gawiedzi jest  czymś tak oburzającym, że powinien się spotkać z niezwykle stanowczą i kategoryczną reakcją polskiego MSZ-etu, a brytyjski ambasador powinien dziś od rana antyszambrować przed gabinetem Sikorskiego. Wierzymy, że tak się stało.


kim, gazeta.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.