Wielkie święto państwowe, którym rząd, ustami rzecznika Grasia, ogłosił 70. urodziny Lecha Wałęsy, przebiegło zgodnie z planem. Z całego kraju, a nawet z zagranicy, napłynęła do Jubilata wielka liczba najlepszych życzeń i prezentów.
Punktem szczytowym obchodów jubileuszu „naszego dobra narodowego” był półtysięczny spęd creme de la creme elit III RP z Tuskiem i Wachowskim na czele. Jubilat nie byłby sobą, gdyby nie zaskoczył wszystkich i sam nie przygotował żadnego prezentów dla swoich gości, o których (z nielicznymi wyjątkami) można powiedzieć, że z niejednego pieca trudny chleb (czasem nawet gorzki) służby w służbach spożywali.
Pierwszym prezentem miała być obecność Mariana Zacharskiego, o którym Wałęsa mówił per „ten agent” i którego nazwiska przez chwilę nie mógł sobie przypomnieć, który jednak wymówił się pilną koniecznością „jakichś badań”.
Ale głównym prezentem, który został „przedstawiony” znamienitym gościom był – jak to z właściwą sobie bezpośredniością ujął Jubilat - „kapitan Graczyk, ten który mnie zwerbował”.
Media nie podały z jakim przyjęciem spotkał się emerytowany funkcjonariusz, którego w przeszłości „uśmiercono”, aby swoimi zeznaniami nie sprawił kłopotu w procesie lustracyjnym Wałęsy kandydującego w wyborach prezydenckich w 2000 r. Możemy jednak domyślać się, że w Pałacu Opatów długo nie milkły owacyjne i oddawane na stojąco „burnyje apładismienty”. Przecież wszyscy wiedzą, że bez Graczyka nie byłoby t.w. Bolka, a bez Bolka nie byłoby Wałęsy jako lidera Solidarności, a bez Solidarności nie byłoby nagrody Nobla i prezydentury, a bez prezydentury nie byłoby obalenia muru berlińskiego i upadku Związku Sowieckiego itd., itp. Słusznie więc Graczyk dostąpił uczczenia jako Ten Który Zrodził Naszą Ikonę i Dobro Narodowe.
Dopełnieniem gali na Graczyka i Wałęsy cześć stanie się zapewne uczczenie kapitana przez prezydenta Komorowskiego awansowaniem go na generała i odznaczenie Orderem Orła Białego, na co cały lud okrągłostołowy czeka z niecierpliwością wołając: „Santo subito!”.
W całej sprawie dziwi właściwie tylko jedno – dlaczego telewizje (TVP, TVN, Polsat) po przekazaniu „na żywo” wypowiedzi Wałęsy o „przedstawieniu” gościom kapitana Graczyka, który go zwerbował, już w żadnym następnej relacji nie powtórzyły tego super newsa. Ale widać, że po filmie Wajdy nic w sprawie agenturalności Wałęsy nie pozostaje już do wyjaśnienia i dlatego odpowiedzialni redaktorzy-cenzorzy zadbali o precyzyjnym wycięciu tej wypowiedzi. Cenzurowanie „Naszego Dobra Narodowego”? Dla jego i naszego dobra – odpowiedzą.
Osobiście mogę dodać tylko jedno wrażenie – oto zbliża się wznowienie procesu wytoczonego mi przez Wałęsę nie przyznającego się do werbunku przez Graczyka. I Wałęsa otworzył Graczykiem rozprawę przed sądem opinii publicznej, żeby udowodnić, że nie ma nic do ukrycia. I po był ten cały cyrk, po to pół tysiąca zaproszonych gości, po to państwowa feta i sprawozdania „na żywo” przez wszystkie zaprzyjaźnione z rządem media, żeby wspólnym wysiłkiem przytrzymać drzwi szafy, w której leży ten wyjątkowy trup, co nadal jest całkiem żywy – BOLEK!
----------------------------------------------------------------------
----------------------------------------------------------------------
Kup wSklepiku.pl czwarty numer miesięcznika "wSieci Historii"!
Nr.4/2013 z filmem "Mit o Szarym"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/167535-krzysztof-wyszkowski-specjalnie-dla-wpolitycepl-kapitan-graczyk-ten-ktory-mnie-zwerbowal-czyli-szokujacy-gosc-i-slowa-walesy