Szykuje się kolejny kryzys parlamentarno-rządowy we Włoszech

PAP/ EPA: premier Włoch Enrico Letta
PAP/ EPA: premier Włoch Enrico Letta

Premier Włoch Enrico Letta zarzucił w sobotę liderowi centroprawicy Silvio Berlusconiemu, że swymi "szalonymi gestami" chce zatuszować swoje problemy z prawem. Tak skomentował wystąpienie z rządu pięciu ministrów z partii Berlusconiego Lud Wolności.

W rezultacie tej decyzji Włochy stanęły wobec groźby poważnego kryzysu rządowego dokładnie pięć miesięcy po zaprzysiężeniu gabinetu centrolewicy i centroprawicy.

Pięciu ministrów z Ludu Wolności swą decyzję o wyjściu z rządu wyjaśniło nieuchronną podwyżką podatku VAT z 21 do 22 procent na usługi i towary konsumpcyjne od 1 października, na którą nie zgadza się ich ugrupowanie. Pogrążony w sporach koalicyjnych rząd nie podjął żadnych kroków, by nie dopuścić do odkładanej już wcześniej podwyżki. Berlusconi zaapelował do ministrów ze swego ugrupowania, by złożyli dymisję.

W wydanym wieczorem bardzo ostrym oświadczeniu premier Letta napisał:

Berlusconi chcąc wytłumaczyć dzisiejszy szalony i nieodpowiedzialny gest, którego celem jest wyłącznie zatuszowanie jego osobistych spraw, stara się odwrócić kota ogonem posługując się alibi w postaci VAT. Włosi będą potrafii odesłać do nadawcy to widziane gołym okiem kłamstwo, tę próbę odwrócenia rzeczywistości

- oświadczył premier. Wyraził przekonanie, że "Włosi nie dadzą się nabrać Berlusconiemu".

Z gabinetu wystąpili wicepremier, szef MSW i zarazem sekretarz generalny Ludu Wolności Angelino Alfano, minister zdrowia Beatrice Lorenzin, minister rolnictwa Nunzia De Girolamo, szef resortu infrastruktury Maurizio Lupi i minister ds. reform Gaetano Quagliariello. Wyjaśnili, że nie widzą dalszej możliwości pracy w rządzie i obarczyli premiera Lettę odpowiedzialnością za faktyczne ich zdaniem zablokowanie jego prac.

Wcześniej, w związku z pogrążającym się kryzysem w koalicji, szef rządu zapowiedział, że w pierwszych dniach października zamierza prosić obie izby parlamentu o głosowanie nad wotum zaufania dla Rady Ministrów.

Berlusconi wezwał ministrów do dymisji po tym, gdy Letta zapowiedział, że prace nad projektem budżetu rozpoczną się dopiero po głosowaniu w parlamencie. To zaś oznacza automatyczne podniesienie podatku VAT od 1 października. Centroprawica nie zgadza się na to i uznała podwyżkę za przejaw "nękania" społeczeństwa przez lewicę.

Jednak w zgodnej opinii komentatorów sprawa VAT zaostrzyła definitywnie spór w koalicji centroprawicy i centrolewicy na tle przyszłości Berlusconiego, któremu grozi usunięcie z Senatu w związku z prawomocnym skazaniem go w sierpniu na cztery lata więzienia za oszustwa podatkowe w jego telewizji Mediaset. To od tego momentu przyszłość rządu jest permanentnie zagrożona – przypominają włoskie media. Zgodnie z obowiązującą ustawą mandat parlamentarzysty wygasa, gdy otrzymuje on wyrok powyżej dwóch lat więzienia.

Centrolewicowa koalicyjna Partia Demokratyczna opowiada się za wygaśnięciem mandatu byłego premiera i to jest faktyczną przyczyną pogłębiającego się sporu między obu blokami. 4 października ma zebrać się senacka komisja do spraw wyborów, by zająć ostateczne stanowisko w sprawie mandatu Berlusconiego zanim trafi ona do izby wyższej.

Berlusconi, który w niedzielę kończy 77 lat, zażądał zarówno odwołania 10 członków senackiej komisji, jak i zamrożenia jej prac do czasu wydania orzeczenia przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. To tam skierował skargę na państwo włoskie z powodu próby pozbawienia go mandatu senatora. Kilka dni wcześniej wszyscy senatorowie i deputowani partii Berlusconiego zapowiedzieli złożenie parlamentarnych mandatów, jeśli komisja opowie się za jego usunięciem.

Guglielmo Epifani, przywódca centrolewicowej Partii Demokratycznej, która ma większość w rządzie i w parlamencie, oświadczył w reakcji na dymisję ministrów koalicjanta, że to "dalszy krok prowadzący do upadku rządu". Postępowanie to Epifani uznał za dowód braku odpowiedzialności, która jego zdaniem jest nie do pomyślenia.

Wiceminister finansów, polityk Partii Demokratycznej Stefano Fassina ostrzegł, że ewentualny upadek rządu oznacza, że zagrożony jest program wychodzenia Włoch z poważnego kryzysu. Fassina wyraził nadzieję, że uda się uniknąć nowych wyborów i że powstanie nowa koalicja.

Wyjście z obecnego pata rządowego będzie wyjątkowo trudne. Znów będzie zapewne potrzebna interwencja prezydenta Giorgio Napolitano, który dał wyraźnie do zrozumienia, że wyklucza możliwość rozpisania przedterminowych wyborów. Poprzednie odbyły się w lutym.

Obecna bardzo złożona ordynacja wyborcza gwarantuje wyłącznie chaos i brak wyraźnego zwycięzcy - oceniają obserwatorzy przypominając, że przez dwa miesiące po ostatnich wyborach nie można było utworzyć rządu.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.