Kamil Sipowicz - filozof i poeta znany głównie jako propagator legalizacji marihuany i partner piosenkarki Kory – żali się, co za ziółko wyrosło z Donalda Tuska. A tak dobrze obecny premier - w oczach Sipowicza - się zapowiadał...
Bo Donald Tusk palił marihuanę, a jego pokój w akademiku znany był z tego, że chłopaki mieli najlepszą trawę w mieście! On doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to żadna trucizna
– wsypał lidera PO w wywiadzie z Robertem Mazurkiem.
Co prawda Tusk sam kilka lat temu przyznał się do palenia „trawki”, ale sugerował, że był to jedynie incydent.
Palił pan, ale się nie zaciągał?
- pytali w 2008 r. dziennikarze „Newsweeka”.
W życiu nie użyłbym tej obłudnej clintonowskiej formuły, ale naprawdę nie ma o czym mówić
- stwierdził wtedy Tusk.
Wyzbyta owego „naprawdę nie ma o czym mówić” relacja Sipowicza zdaje się jednak nie być bez podstaw.
Mieliśmy wspólnych znajomych, nasze środowiska się przenikały i pobieżnie znałem Tuska, zanim jeszcze został politykiem. Dlatego sądziłem, że skoro wie, co to jest, to wróci do normalnej polityki, czyli niekarania za posiadanie i z czasem do legalizacji marihuany używanej do celów leczniczych
– opowiada Sipowicz.
Zawiedziony Tuskiem myśliciel, nie przekreśla premiera całkowicie.
Mam nadzieję, że do Tuska coś wreszcie dotrze, bo jak dotąd jest strasznym kunktatorem i dziwię się, że stracił jaja. Platforma Obywatelska przestaje być obywatelska i dla mnie ideałem byłyby rządy Tuska z Europą Plus, która powstaje z partii Palikota. To wymusiłoby na Tusku niezbędne, liberalne zmiany: zalegalizowaliby marihuanę, in vitro, związki partnerskie
– podpowiada Sipowicz.
Kora, która przez dwa lata nie może zostać przyłapana na posiadaniu marihuany, powinna być wtedy zadowolona. I Ramona też.
PS.
Odbiegając od głównego tematu, nie możemy się oprzeć przytoczeniu opinii Sipowicza o urzędującym prezydencie:
Co mogłoby mnie łączyć z Komorowskim, który lubi te swoje harcerskie piosenki? On to się pewnie strasznie wynudził na tej Warszawskiej Jesieni... (śmiech) Ale przyznaję po raz dziesiąty, że wolę leśnego dziadka z dwururką i wąsami, który jest swojski i z każdym przybije piątkę, niż Kaczyńskiego, którego się boję. Obawiam się, bo wiem, że to jest strasznie inteligentny, charyzmatyczny gość.
Zaraz, zaraz. Przecież Bronisław Komorowski musi być równie – a może nawet bardziej niż równie - inteligentny i charyzmatyczny. W przeciwnym razie nie zostałbym prezydentem. Czy coś nam się pokręciło...
JUB/”Rz”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/167414-sipowicz-wypalil-o-tusku-jego-pokoj-w-akademiku-znany-byl-z-tego-ze-chlopaki-mieli-najlepsza-trawe-w-miescie-a-byly-podejrzenia-ze-donald-sie-nie-zaciagal