"Byłem przy nim na dobre i złe". Mieczysław Wachowski konsekwentnie buduje legendę wiernego druha Lecha Wałęsy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Byłem po prostu solidny, wierny i lojalny - tak swoją rolę przy Lechu Wałęsie opisuje dziś Mieczysław Wachowski, jego najbliższy współpracownik i szef gabinetu politycznego. Człowiek powszechnie uznawany za "złego ducha" byłego prezydenta. Zwłaszcza w czasach urzędowania w Belwederze.

Mieczysław Wachowski był gościem "Faktów po Faktach" z okazji premiery filmu Andrzeja Wajdy poświęconego byłemu prezydentowi.

Przy tej okazji przypomniał jak bliskie relacje łączyły go i łączą z ówczesnym przywódcą "Solidarności".

Jestem bardzo blisko z Lechem Wałęsa. To jest człowiek,  któremu wiele zawdzięczam, człowiek, z którym byłem bardzo blisko, wręcz w rodzinnej atmosferze. Był moment, że prawie ojcowałem dzieciom prezydenta. Jarek Wałęsa z dość dużą radością przyznaje się, że byłem jednym z jego ojców, że nauczyłem go jeździć na rowerze.Uczestniczyłem w ich życiu. Dla mnie ten film, będzi ciekawą rzeczą

Wachowski filmu jeszcze nie widział, ale mówi, że będzie go oglądał z innej perspektywy niż większość widzów, własnie ze względu na łącżącą go z prezydentem zażyłość.

Sam charakteryzuje go jako czlowieka z wizją:

Wałęsa był pewny idei, którą reprezentuje, a to właśnie marzyciele uzdrawiają świat

- opowiada Wachowski, choć jak przyznaje, lider Solidarności mógł być przez wiele osób odbierany jako bufon.

Wedle relacji Wachowskiego Wałęsa miewał zaskakujące pomysły. Np. z dużym wyprzedzeniem przewidział, że dostanie nagrodę Nobla.

Kiedyś jechaliśmy razem a on powiedział: "Wiesz dostanę Nagrodę Nobla, ale najpierw nas pozamykają"

- opowiada były kierowca.

Swoją rolę przy prezydencie Wachowski definiuje jako rolę wiernego asystenta.

Byłem przy nim na dobre i złe i nie zamierzam tego cofnąć

- twierdzi Wachowski.  O początkach swojej znajomości mówi zaś:

W czasach Solidarności ja użyczyłem swojego auta i swojej osoby związkowi. A że Wałęsa mnie polubił i zaakceptował zostałem asystentem Lecha Wałęsy. A że był to mój fiat i ja nim jeździłem stałem się kierowcą, co jest dla mnie i chlubą i zaszczytem

Wachowski twierdzi, że nigdy nie był doradcą prezydent w pełnym tego słowa znaczeniu, choć przyznaje, że jako osoba układająca kalendarz spotkań i decydująca kto zostanie dopuszczony do bezpośredniej rozmowy - bywał ostry.

Funkcja szefa gabinetu wymaga umiejętności czasem bycia brutalnym (...) Moja brutalność polegała na tym, że umiałem selekcjonować i układać kalendarz dość twardą ręką

Na pytanie, czy kiedykolwiek miał jakiegoś haka na prezydenta - zasłonił się znów słowem "lojalność" .

Ale gościowi TVN wymknęło się jedno ciekawe zdanie, nieco burzace ten idealny wizerunek wzajemnych relacji:

Wałęsa czasami mówił tak: Ty to wykonaj, a ja będę miał pierś do orderów

Czyli jednak był kimś na kształt człowieka od czarnej roboty? Nawet we własnych oczach?

Na koniec były szef kancelarii zrobił jeszcze jeden ukłon w kierunku dawnego przełożonego.

Mam żal o to, że Wałęsa czuje się dzisiaj bardzo zaszczuty, nie powinien. On dzisiaj jest symbolem

- uważa Wachowski, dodając że "to Polska spowodowała, że padł system komunistyczny, a nie Mur Berliński."

I dobrze, że przynajmniej w tej jednej kwestii powiedział niezaprzeczalną prawdę.

ansa /TVN24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych