Małgorzata Wassermann o organizacji debaty Lasek-Macierewicz: każde miejsce, które jest stosunkowo neutralne, jest dobre. Na pewno takim nie jest ul. Czerska... NASZ WYWIAD

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Prezes PAN – Michał Kleiber wystosował list do Panów: Macierewicza i Laska z zaproszeniem na wspólną debatę ekspercką w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Czy pani zdaniem takie spotkanie jest w tym momencie potrzebne?

Małgorzata Wassermann: Taka debata jest bardzo potrzebna. Na bardzo zaawansowanym etapie jest przygotowywanie kolejnej Konferencji Smoleńskiej, która będzie dwudniowa. Skład osób zaangażowanych przy zespole ekspertów Antoniego Macierewicza jest coraz szerszy. To są osoby z całego świata, z tytułami naukowymi. Myślę, że warto to skonfrontować z oficjalną propagandą, która wydaje się nie do obronienia. Aczkolwiek to wszystko zależy też od tego, na jakich warunkach miałoby się to odbyć. Wyobrażam sobie tylko debatę ściśle naukową, bez podtekstów i polityki, a także bez uników. Do tej pory mamy taką sytuację, że komisja dr. Laska stosuje pewne fortele i chce rozmawiać tylko na warunkach ściśle przez siebie określonych.

 

Co pani zdaniem mogłoby w tym momencie być przedmiotem takiej debaty? Ustalenia dwóch zespołów, czy może także sposób postępowania, który w przypadku komisji Millera był także dość kontrowersyjny.

Myślę, że jesteśmy obecnie na tak zaawansowanym etapie, że możemy już mówić o przebiegu zdarzenia i odtwarzaniu, na podstawie zgromadzonego materiału, tego co się wydarzyło w Smoleńsku. Sposób postępowania komisji każdy ma prawo oceniać jak chce. Ważniejsze, patrząc na chęć dojścia do prawdy, są fakty, prawa fizyki czy chemii. Istotą jest, aby osoby mające do tego predyspozycje i wykształcenie, były w stanie przeprowadzić merytoryczną dyskusję.

 

Antoni Macierewicz stawiał warunek, aby debata była otwarta dla mediów – temu zdecydowanie sprzeciwiał się Maciej Lasek. Jak pani zdaniem to powinno wyglądać?

Debata powinna być absolutnie publiczna, bo tylko wtedy ona ma sens. Nasze doświadczenia z zamkniętych spotkań są bardzo złe.

 

Czy to jakoś wpłynęłoby na opinię publiczną?

To dałoby ludziom możliwość wyrobienia sobie samodzielnie opinii. Społeczeństwo już jest niezmiernie zmęczone tym tematem. Mają też dość tego, że przez całe lata byli karmieni tymi różnymi informacjami, które okazywały się potem nieprawdziwe. Warto przypomnieć choćby tą zorganizowaną akcję przeciwko gen. Błasikowi. To było pompowane we wszystkich środkach masowego przekazu. Natomiast po jakimś czasie wszyscy dowiedzieli się, że to jednak jest nieprawdziwe i nie miało miejsca. Zostawmy ludziom możliwość wyrobienia sobie własnego zdania. Społeczeństwo potrafi myśleć i wyciągać wniosku. Dajmy im obejrzeć tą debatę i sformułować własne zdanie.

 

Czy myśli pani, że ta debata miałaby wpływ na śledztwo, które prowadzi prokuratura?

Działania ministra Macierewicza i ekspertów zgromadzonych wokół niego już mają ogromny wpływ na postępowanie prokuratury. Śmiało mogę dziś powiedzieć, że gdyby nie te działania, to postępowanie na tym etapie byłoby już umorzone. Natomiast wobec ustaleń komisji Antoniego Macierewicza nie da się przejść obojętnie, dlatego prokuratura przygląda się temu z dużym zainteresowaniem i to analizuje.

 

Wspomniała pani o tym, że opinia publiczna jest już zmęczona tematem katastrofy smoleńskiej. Ustalenia komisji Millera i komisji Laska są społeczeństwu przekazywane w sprzeczny ze sobą sposób, więc ludzie też się gubią w tej oficjalnej, rządowej wersji. Czy taka debata wyjaśniłaby prosto kto, jaką wersję prezentuje?

Gdyby odbyła się taka debata, transmitowana na żywo, i byłaby możliwość słuchania tych relacji ekspertów, to ludzie mogliby wyrobić zdanie samodzielnie. Podejrzewam, że taka debata trwałaby minimalnie jeden dzień – widzę to po spotkaniach specjalistów ministra Macierewicza, że takie wyjaśnienia wymagają czasu. Ci ludzie mają bardzo dużo do powiedzenia. Między sobą także sporo dyskutują. Oni wychodzą z założenia, że nadrzędnym celem jest dojście do prawdy. Jeżeli ktoś ma odmienne stanowisko, to także je prezentuje, aby – wspólnymi siłami – można było dojść do obiektywnych wniosków. Dr Szuladziński został poproszony o skrytykowanie ustalenia komisji Macierewicza. Jednak, po zapoznaniu się z raportem ministra Millera doszedł do wniosku, że on się z nim nie może zgodzić, natomiast podziela ustalenia komisji Macierewicza.

 

Czy pani zdaniem PAN jest dobrym miejscem do takiej debaty?

Każde miejsce, które jest stosunkowo neutralne jest dobre. Na pewno takim nie jest ul. Czerska w Warszawie, czyli siedziba Gazety Wyborczej. Mi się wydaje, że takim dobrym miejscem mógłby być Sejm – czy także PAN. To musi być teren, na którym żadna ze stron nie będzie czuła, że ktoś utrudnia jej wyartykułowanie swoich opinii. Aczkolwiek nie posądzam o to – miałam wielką przyjemność i zaszczyt poznania większości ekspertów ministra Macierewicza i to są ludzie na niesamowitym poziomie i o bardzo wysokiej kulturze osobistej. Nie sądzę, że oni mogliby takie zabiegi stosować. Niestety, z przykrością stwierdzam, że ze strony ekspertów komisji Millera spotykaliśmy się z tym nieraz.

rozmawiała Magdalena Czarnecka

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych