Niepokoje publicysty „Gazety Wyborczej”. Kilka słów na temat o. Dostatniego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Ojciec Tomasz Dostatni, dominikanin, a z zamiłowania publicysta „Gazety Wyborczej” i komentator radia TOK FM, na łamach ulubionej przez siebie gazety wyraził „obawy” w związku z przyznaniem koncesji Telewizji TRWAM („Co zobaczymy w TV Trwam”, „Gazeta Wyborcza” 12.07.2013).

Dostrzega on w „środowisku RM twarz nacjonalistyczną, politykierską, ksenofobiczną i zaangażowanie polityczne”. „Obawy” i „niepokoje” towarzyszą temu felietoniście nie od dziś. W przeszłości na łamach „Gazety Wyborczej” napisał, że ojciec Dyrektor Radia Maryja to „politykier a nie kapłan”. Zaatakował Ojca Tadeusza Rydzyka, który zwrócił uwagę, że prezydent Komorowski deklaruje się jako katolik, a jednocześnie opowiada się za aborcją i in vitro .

Na kilka dni przed manifestacją  w obronie wolnych mediów, w końcu września 2012 roku w Warszawie,  po raz kolejny wyraził „niepokój’ w „Gazecie Wyborczej”. W TOK FM walkę tysięcy katolików o prawo do własnej telewizji nazwał „podpalaniem Polski”

Po Marszu Niepodległości 11 listopada 2012 roku, znów w TOK FM krytycznie odniósł się do skandowanego przez uczestników Marszu hasła „Bóg, honor, ojczyzna”, ponieważ „może prowadzić do skojarzenia, że  Bóg jest związany z jakimś konkretnym narodem. Uważam, że to herezja” – mówił. A zatem dla tego ojca dominikanina związek polskości z katolicyzmem to herezja.

Wkrótce  znów przestrzegał – tym razem przed „rocznicomanią”, która „osiąga szczyt jakiegoś absurdu”. A to w związku z wielotysięczną manifestacją zorganizowaną przez PiS,  13 grudnia 2012 roku w 31 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.  W komentarzu dla „Gazety Wyborczej” pisał: „Te dwie rocznice - 13 i 16 grudnia – wyrąbują nowe podziały, kształtują nowe interpretacje i nowe uzasadnienia dla swojej bieżącej polityki. A w nich narracja narodowa chce stworzyć inny kanon historii najnowszej”. Tylko swojej głębi intelektualnej ojciec Dostatni zawdzięcza fakt połączenia – nie wiedzieć czemu – tych dwóch dat: wprowadzenia stanu wojennego i rocznicy zamachu na prezydenta Gabriela Narutowicza. Puenta była błyskotliwa: „I to nam przede wszystkim przypomina 16 grudnia 1922 roku”.

Publicysta „Gazety Wyborczej” i komentator radia TOK FM zapewne w imię deklarowanego przywiązania do wartości ewangelicznych został członkiem Kapituły Stowarzyszenia im. Prof. Zbigniewa Hołdy, która w październiku 2012 roku przyznała pierwszą swoją nagrodę redaktorce „Gazety Wyborczej” Ewie Milewicz. Profesor Hołda był przeciwnikiem lustracji (także pracowników naukowych)  i protestował w 2006 roku, gdy PiS chciał pozbawić emerytur byłych funkcjonariuszy UB i SB oskarżonych o zbrodnie komunistyczne. Ewa Milewicz na łamach „Gazety Wyborczej” w 2007 roku zadeklarowała: „nie złożę oświadczenia lustracyjnego, którego domaga się ustawa lustracyjna od dziennikarzy”. Milewicz rozpoczęła antylustracyjną akcję dziennikarzy, kontestując obowiązujące prawo. Z grupą osób m.in. M. Olejnik, T.Lisem, G.Miecugowem  podpisała „List dziennikarzy przeciwnych oświadczeniom lustracyjnym” .

Ostatnio, w związku z przyjazdem arcybiskupa Szewczuka, zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego ojciec Tomasz Dostatni zaapelował aby wybaczyć Ukraińcom mordy na Wołyniu i pozwolić im rozliczyć się z ich historią.

Już tylko tymi wypowiedziami i działaniami ojciec Dostatni zasłużył na zaliczenie w poczet autorytetów moralnych  kreowanych przez „Gazetą Wyborczą”. Wyreżyserowany festiwal z udziałem księdza Lemańskiego wkrótce przeminie a kariera medialna ojca Dostatniego zapewne przed nim. Tym bardziej, że konkurentów jest coraz mniej.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych