Poseł PO Miron Sycz wyznaje: "Nie byłem chowany w miłości do Polaków." I nie waha się zrównać AK z bandami UPA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wikipedia/ Loraine
fot. wikipedia/ Loraine

Poseł Platformy Obywatelskiej Miron Sycz, ten sam, którego ojciec, jak to ujawnił poseł SP Mieczysław Golba służył w bandach UPA, przyznaje że sam był wychowywany we wrogości wobec Polaków.

W niedawnym wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" powiedział:

"Nie byłem wychowywany, delikatnie mówiąc w miłości do Polaków. Tak w nienawiści."

I choć w rozmowie z Super Expressem opinię tę łagodzi i zapewnia, że poglądy zmienił, to jednak wciąż stawia znak równości pomiędzy UPA, a Armią Krajową. Uzasadniając pominięcie słowa "ludobójstwo" w sejmowej uchwale Miron Sycz stwierdza:

To była czystka etniczna. Dodano określenie "o znamionach ludobójstwa" i dobrze określa to, co się stało. Ludobójstwem należałoby określić również pacyfikacje wsi ukraińskich dokonane przez oddziały AK w Pawłokomie, Sahryniu, Wierzchowinach. Nawet jeśli to były akcje odwetowe, to licytowanie się na słowa mogłoby prowadzić do do ponownych rozliczeń i i zaognienia naszych relacji zamiast do pojednania.

I dalej przekonuje.

Jeśli trzymać się terminu "ludobójstwo" to i akcja "Wisła" była ludobójstwem.

Jak podkreśla polityk:

Na Ukrainie jednak UPA odbierane jest jak AK w Polsce. Dla Ukraińców to jedyna formacja zbrojna, do której mogą się odwołać, która dążyła do niepodległości.

Poseł Sycz zapewnia też, że jego ojciec nie miał nic wspólnego ze zbrodniami popełnianymi przez UPA, nie należał do oddziału "Mesnyki" i nie miał też nic wspólnego ze spaleniem wsi Wiązownica.

Co innego twierdzi poseł SP Mieczysław Golba, który podczas sejmowej debaty ujawnił całą sprawę. W rozmowie z SE Golba podkreśla:

Pan Sycz nie mówi wszystkiego w sprawie udziału swojego ojca w zbrodniach UPA. Twierdzi, że ojciec nie działał w bandach grasujących na Wołyniu. Dobrze, ale rzeź wołyńska miała tragiczny wymiar także winnych rejonach, gdzie działała UPA. Także w Powiecie jarosławskim. Ojciec pana Sycza pochodzi z miejscowości oddalonej zaledwie kilkanaście kilometrów od mojej miejscowości.

Jak mówi poseł Solidarnej Polski, jego wystąpienie było związane z zaangażowaniem Sycza w sprawę stosunków polsko-ukraińskch:

Nie mogłem zrozumieć, czemu pan Miron Sycz brnie w swojej głupocie i idiotycznym uporze w ocenie lat wojennych, a także czynów ojca działającego w sotni UPA która 17 kwietnia 1945 roku wymordowała praktycznie całą miejscowość w rejonie Jarosławia skąd pochodzę. Była to największa zbrodnia popełniona przez UPA na terenie Polski.

Zdaniem Golby ze względu na przeszłość ojca Sycz nie powinien angażować się w sprawy dotykające delikatnej materii stosunków pomiędzy Polską a Ukrainą.

Jest wiele innych spraw, którymi mógłby się z powodzeniem zająć. Dlatego ostrzegałem pana premiera i jego partyjnych kolegów, że ktoś może wprowadzać ich w błąd. Chciałem tylko powiedzieć: "Panie premierze nie słuchajcie go"

- wyjaśnia motywy swego wystąpienia Mieczysław Golba.

ansa/ SE

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych