Chory Kiszczak opala się na daczy. Za słaby do sądu, ale relaks w promieniach słonecznych to co innego

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Po tym, jak Czesław Kiszczak przyznał ekipie TVN24, że fizycznie czuje się dobrze, fotoreporterzy „Faktu” zajrzeli na daczę komunistycznego zbrodniarza. Okazuje się – jak w wielu innych przypadkach, gdy udawało się go przydybać poza domem – że forma 88-letniego tyrana nie jest taka zła.

Normalni emeryci mogą tylko pomarzyć o takiej dostatniej starości. Piękna dacza na Mazurach, ok. 30 km od Olsztyna. Szef komunistycznej bezpieki Czesław Kiszczak ma tam jak w raju. Nic nie musi. Ani chadzać do sądu na te wszystkie rozprawy, ani wstawać o określonej godzinie. Gdy już się zwlecze z łóżka zakłada tylko kąpielówki i dalej się relaksuje. Tym razem na ustawionej na słonecznym tarasie wygodnej huśtawce ogrodowej z baldachimem. Nie niepokojony przez nikogo pracuje nad opalenizną. Gdy robi się zbyt gorąco, raczy się schłodzonymi napojami i kryje w cieniu pod daszkiem. Tam, jak na osobę u której biegli sądowi orzekli „otępienie, spowolnienie psychiczne, zaburzenia pamięci i uwagi” przystało – zaczytuje się książkami.

- czytamy w „Fakcie”.

Dziennik publikuje zdjęcia Kiszczaka w piżamie wywieszającego pościel do wietrzenia, już z gołym torsem wynoszącego na taras plastikowe krzesła przygotowując się do słonecznej kąpieli i zaczytującego się w książce „Magia mojego życia” napisanej przez jego żonę.

Gazeta przypomina, że szef bezpieki został uznany przez biegłych za otępiałego i niemogącego się skupić. I pyta: - W takim razie jakim cudem może czytać książki?

Pytanie logiczne, ale w decyzjach biegłych i sędziów zajmujących się Kiszczakiem nie ma za grosz logiki, a przede wszystkim elementarnej sprawiedliwości.

 

CZYTAJ TAKŻE: Na Węgrzech prawo znaczy prawo. 98-letni Laszlo Csatary odpowie za popełnione zbrodnie wojenne

znp, "Fakt"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych