Niepokorny Radom. Protest radomski w 1976 roku stał się przyczyną powstania opozycji moralnej i politycznej wobec władzy zwanej ludową

fot. IPN
fot. IPN

Radom niepokorny - Michał Mońko

Szedłem akurat do „Łucznika” w Radomiu, kiedy przez bramę zakładów wyjechały trzy wózki akumulatorowe, na których zobaczyłem młodych, roześmianych robotników. Był dwudziesty piaty dzień czerwca 1976 roku. Na pierwszym wózku robotnicy trzymali w rękach biało-czerwoną flagę, powiewali nią. Jechali, jak mi się zdawało, w stronę Komitetu Wojewódzkiego PZPR.

Cztery lata później podobną scenę zobaczyłem w Stoczni Gdyńskiej. Na wózku akumulatorowym jechali zbuntowani stoczniowcy. Nie wyjechali oni do miasta, zatrzymali się pod główną bramą, gdzie Andrzej Kołodziej ogłosił solidarnościowy strajk.

Protest radomski w 1976 roku stał się przyczyną powstania opozycji moralnej i politycznej wobec władzy zwanej ludową. Wydarzenia radomskie były kolejnym doświadczeniem robotników w walce z komuną. Cztery lata później, w Gdańsku, robotnicy nie zadowolili się obiecanym przez Edwarda Gierka zwiększeniem dostaw na rynek kaszy, mąki i tłuszczy. Zażądali spełnienia 21 postulatów, w tym zgody władz na powołanie wolnych związków zawodowych pod nazwą NSZZ Solidarność.

Chybione przygotowania

Radom, miasto nad rzeką Mleczną w widłach Wisły i Pilicy, to miasto niepokorne, dziś niebogate, o znacznym bezrobociu. W roku 1976 miasto liczyło ponad 180 tysięcy mieszkańców, w tym 90 tysięcy czynnych zawodowo. Na wieść o szykowanych przez rząd podwyżkach żywności, robotniczy Radom zastrajkował. Pretekstem wystąpienia był zgłoszony w sejmie projekt podwyżek cen żywności

Projekt podwyżek opracowany przez członka Rady Państwa, Edwarda Babiucha, przedstawił w sejmie premier Piotr Jaroszewicz. Mięso i wędliny miały zdrożeć o 69 procent, masło i sery o 50, cukier o 100, ryż o 150, warzywa o 30 procent

Władze, planując podwyżki, liczyły się z akcjami protestacyjnymi głównie w Warszawie i na Śląsku. Brano też pod uwagę Szczecin, Gdańsk i Kraków. W miastach tych od roku trwały przygotowania do pacyfikacji ewentualnych strajków i manifestacji. Przygotowania MO i SB pomijały Radom, Ursus, Płock i Włocławek, gdzie przed południem 25 czerwca 1976 roku doszło do wystąpień robotniczych.

Z rana stanęły największe w Radomiu zakłady pracy. Zastrajkowały Zakłady Metalowe „Łucznik” im. gen. Waltera, Radomskie Zakłady Przemysłu Skórzanego „Radoskór”, Zakłady Przemysłu Tytoniowego oraz Radomska Wytwórnia Telefonów. Był to protest przeciwko polityce PZPR. Całodzienny strajk, manifestacje i zaburzenia zostały nazwane wydarzeniami radomskimi albo radomskim czerwcem.

Przed Komitetem Wojewódzkim

Protest zaczął się o 6.30 w Zakładach „Łucznik”, gdzie pracowało wówczas 11 tysięcy ludzi. Pierwszy stanął Wydział P-6, zatrudniający 636 pracowników. Robotnicy odeszli od warsztatów i udali się najpierw pod budynek dyrekcji, a następnie wyszli poza bramę fabryki. Część tych, którzy znaleźli się w mieście, postanowiła wrócić do fabryki, zaś pozostali szli od bramy do bramy, wciągając do strajku fabrykę za fabryką.

Drugim zakładem, który przyłączył się do strajku, był, „Termowent”. Z zakładu tego dołączyło do protestujących 300 pracowników. Kilkuset przyszło z Zakładów Drzewnych oraz z Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego. W sumie w wydarzeniach 25 czerwca wzięło udział ponad 20 tysięcy pracowników z 33 zakładów z Radomia i ówczesnego województwa radomskiego.

Po godzinie 10.00 kilkutysięczny tłum robotników podszedł pod siedzibę KW. Kwadrans później wiceminister spraw wewnętrznych, generał Bogusław Stachura, rozkazał ściągnąć do Radomia oddziały ZOMO z Lublina, z Warszawy, z Łodzi i z Kielc. Poderwano do boju Wyższą Szkołę Oficerską Milicji Obywatelskiej w Szczytnie.

O godzinie 11.00 przed budynkiem KW zebrało się już ponad 4 tysiące protestujących, którzy domagali się rozmów z kierownictwem partii w sprawie odwołania podwyżek cen żywności.

Sekretarz radomskiego KW, Janusz Prokopiak, zadzwonił do sekretarza KC PZPR, Jana Szydlaka. Przedstawił mu postulaty strajkujących i sytuację w Radomiu.

Szydlak oświadczył, że odwołanie podwyżek nie wchodzi w rachubę. Wówczas to Prokopiak zataił odpowiedź Szydlaka. Dopiero po 12.30 sekretarz powiedział zgromadzonym robotnikom, że kierownictwo partii wypowie się w sprawie podwyżek za jakiś czas.

Zamieszki i odwołanie podwyżek

Nieudane rozmowy drugiego sekretarza KW, Adamczyka z robotnikami jedynie zdenerwowały protestujących. W końcu, po godzinie 14.00, zniecierpliwiony tłum wtargnął do budynku KW. Z partyjnego bufetu zostały wyrzucone przez okno na ulicę puszki szynki. Następnie rozwścieczeni robotnicy wpadli do gabinetów. Zaczęli wyrzucać portrety Lenina, książki, dokumenty.

Z masztu na dachu KW robotnicy ściągnęli czerwoną flagę i powiesili na jej miejscu flagę państwową biało-czerwoną. W końcu, w akcie desperacji, budynek partii został podpalony. Po południu robotników z pierwszej zmiany poparli studenci Politechniki Świętokrzyskiej, uczniowie radomskich szkół i robotnicy drugiej zmiany. O godzinie 15.00 miasto było całkowicie opanowane przez demonstrantów.

Milicja i oddziały Wyższej Szkoły Oficerskiej MO ze Szczytna zachowywały się defensywnie. Dopiero po godzinie 15.20, gdy pod siedzibę płonącego KW przybyły dwie kompanie ZOMO z Warszawy, funkcjonariusze przy użyciu gazów i armatek wodnych odrzucili demonstrantów od gmachu.

Przeciw demonstrantom władza rzuciła 1543 funkcjonariuszy MO i ZOMO. Działali oni bezwzględnie, bijąc, aresztując i zabijając. Po godzinie 16.00 walki uliczne objęły całe miasto. Demonstranci próbowali podpalić Urząd Wojewódzki i Biuro Paszportów KW MO. Uspokojenie nastąpiło wieczorem, po godzinie 20.00, kiedy rząd ogłosił, że wycofuje projekt podwyżek cen żywności. Godzinę później, około 21.00, walki w Radomiu całkowicie ustały.

Represje i propaganda

W czasie walk i demonstracji zginęły dwie osoby. Trzecia zmarła w szpitalu na skutek pobicia przez milicję. Śmiertelną ofiarą represji był także ks. Roman Kotlarz. Straty materialne w mieście oszacowano na 77 milionów zł. Milicja zatrzymała 634 osoby. Następnego dnia z fabryk zwolniono 939 osób, a 25 osób osadzono w areszcie jako przywódców zajść. Osiem z nich skazano na 8 do 10 lat więzienia, 11 osób otrzymało wyroki od 5 do 6 lat, a sześcioro od 2 do 4 lat.

Aż 170 osób stanęło przed kolegiami ds. wykroczeń. Natychmiast po wydarzeniach, 26 czerwca, władze rozpoczęły kampanię propagandową, której celem było już nie tylko potępienie strajkujących, ale przede wszystkim zdyskredytowanie ich w oczach Polski i Europy. Nazwano strajkujących warchołami, hołotą, bandytami, złodziejami.

W tygodniku „Polityka” znany dziennikarz wydrukował „reportaż” z Radomia pod tytułem „Płakały, ale broniły” o robotnikach-złodziejach i kobietach, które broniły rabowanych przez robotników sklepów. Autorem tegoż reportażu był globtroter, późniejszy dziennikarz „Tygodnika Solidarność”, obecnie rektor warszawskiej szkoły dziennikarskiej.

Komitet Obrony Robotników

Trzy miesiące po wydarzeniach radomskich, 23 września 1976, powstał Komitet Obrony Robotników. Inicjatorem założenia KOR był Antoni Macierewicz, znany dziś jako były minister spraw wewnętrznych i minister – szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. KOR Macierewicza domagał się przyjęcia do pracy zwolnionych, amnestionowania skazanych, ujawnienia rozmiarów komunistycznych represji, ukarania winnych szykan z 25 czerwca.

Apel KOR podpisali członkowie-założyciele KOR. Byli wśród nich pisarze, aktorzy, dziennikarze. W efekcie działań KOR i innych organizacji antykomunistycznych władze PRL zmuszone były ogłosić w lutym i w lipcu amnestię. Dopiero po roku 1989 niektórzy funkcjonariusze MO i ZOMO zostali oskarżeni o sprawstwo kierownicze i bezprawne pozbawienie wolności w czasie wypadków radomskich. Ponad 35 skazanych robotników otrzymało kasację wyroków, a 15 sąd przyznał odszkodowania finansowe.

Skutki przemian

Radom został boleśnie doświadczony za swą postawę w czerwcu 1976. Został też okrutnie doświadczony w czasach transformacji ustrojowej. Upadły Zakłady „Łucznik”, kolebka robotniczego protestu 1976. Upadły inne zakłady w mieście i poza miastem. Synowie i wnuki tych, którzy szturmowali w 1976 roku KW PZPR, muszą dziś szukać pracy daleko od domu, nierzadko za granicą. Radom, miasto niepokorne, czeka wciąż na sprawiedliwość.

Michał Mońko

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.