„To jest niesamowity heroizm”: wstrząsająca historia ukrywania Żydów w warszawskim ZOO. Czy Hollywood odkłamie „polski antysemityzm”?

Jan i Antonina Żabińscy; fot. yadvashem.org
Jan i Antonina Żabińscy; fot. yadvashem.org

Państwo Żabińscy z uciekinierami mieli taki umówiony sygnał, że jak zbliżało się niebezpieczeństwo, to Antonina Żabińska siadała do fortepianu i grała Arię Offenbacha, fragment „Pięknej Heleny": "Jedź, jedź na Kretę". To był sygnał, że mają zmykać na dół, a jeśli już są na dole, to siedzieć cichuteńko

– w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Agata Borucka ze stołecznego ZOO opowiada jak w czasie wojny na terenie ogrodu ratowani byli, przez ówczesnego dyrektora placówki Jana Żabińskiego oraz jego żonę Antoninę, uciekinierzy z warszawskiego getta.

Szukający ocalenia Żydzi ukrywani byli w podziemnych częściach klatek dla zwierząt oraz w wykopanych pod ziemią schronach.

Byli też na zapleczu lwiarni, w wewnętrznych pomieszczeniach, gdzie normalnie nie ma dostępu. No i oczywiście w samej willi, gdzie przez całą wojnę mieszkali państwo Żabińscy

– dodaje Borucka.

W willi przechowywano dzieci i osoby chore.

Z piwnicy pod willą Żabiński wykuł takie podziemne przejście - tunel. W tej chwili jest zasypane, niemniej jednak widać miejsce, gdzie był wlot. Na zewnątrz odrestaurowaliśmy wejście do tego tunelu. Tamtędy uciekali właśnie Żydzi, żeby się schronić, zazwyczaj w najbliższych klatkach bażanciarni, która stoi do dzisiaj

– kontynuuje opowieść kierownik działu dydaktycznego warszawskiego ZOO.

Uciekinierzy z getta mogli liczyć na pomoc także wtedy, gdy Jan Żabiński, który walczył w Powstaniu Warszawskim, trafił do jednego z obozów.

Antonina Żabińska musiała sobie w tym czasie radzić sama. Niemniej jednak willa funkcjonowała i przewinęło się przez nią ponad 300 osób. Oczywiście nie jednocześnie, ale na przestrzeni lat. Niektórzy ukrywali się w ZOO kilka miesięcy, a niektórzy kilka dni

– zaznacza Borucka.

Żabińscy dawali Żydom  nie tylko przejściowe schronienie, ale organizowali dla nich dokumenty, miejsca przyszłego pobytu oraz formę przerzucenia ich w bezpieczne lokalizacje.

Ktoś kiedyś zapytał się Żabińskiego, dlaczego się tak zaangażował i czy się nie bał. Jego odpowiedź brzmiała: Bo tak należało zrobić

– mówi Borucka.

I dodaje:

To jest niesamowity heroizm. Mimo tego, że byli świadomi czekających ich zagrożeń, ani na moment się nie zawahali. Gdyby to się wydało, wszyscy by zginęli, nie tylko Jan, ale również jego żona i dwójka małych dzieci.

Jak podkreśla Wirtualna Polska, niezwykła historia sprzed 70 lat zostanie zekranizowana w Hollywood. Pozostaje mieć nadzieję, że opowieść o bohaterstwie Antoniny i Jana Żabińskich przyczyni się do odkłamania fałszywego stereotypu „polskiego antysemityzmu” szerzonego nie tylko w niemieckim serialu „ Nasze matki, nasi ojcowie”.


CZYTAJ WIĘCEJ: Międzynarodówka fałszowania historii: Szwedzi przyklaskują filmowi szkalującemu żołnierzy AK. „Antysemityzm był bardzo silny również w Polsce"

TVP uczy historii, czy zaszczepia szkodliwe stereotypy? Decyzję o wyemitowaniu skandalicznego serialu ZDF doprawdy trudno zrozumieć

JKUB/WP.PL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.