"Nawet najbardziej wymagająca definicja recesji jest już spełniona". Dr Kostrzewa-Zorbas o gospodarczej zapaści. NASZ WYWIAD

fot. kprm.gov.pl
fot. kprm.gov.pl

Najnowsze dane Eurostatu wskazują, iż unijni politycy powinni coraz częściej zacząć używać słowa "recesja". PKB I kwartału 2013 - w porównaniu do tego sprzed roku, czy sprzed kilku miesięcy - spadło. Ekonomiczne wskaźniki unijne lecą w dół, a rządzący wciąż nie mają pomysłu jak wyprowadzić nas z kryzysu.

wPolityce.pl: Eurostat ujawnił dzisiaj dane, z których wynika, że PKB I kwartału 2013 w Unii Europejskiej spadło - w porównaniu do I kwartału 2012 r., a także do IV kwartału 2013 r.

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog: W danych podanych przez Eurostat jest bardzo dziwny błąd w wykresie. Ktoś nie wytrzymał pesymizmu, w jaki wprowadzają dane - twarde liczby - i upiększył wykres dynamiki Produktu Krajowego Brutto UE. Wykres porównujący trzy produkty: całej UE, strefy Euro i USA. Na samym końcu, według danych za I kwartał 2013 r., wszyscy mają wzrost - umiarkowany, ale jednak. Oczywiście to jest nieprawda. Dane liczbowe zamieszczone obok w tabeli i w tekście pokazują coś odwrotnego. Stany Zjednoczone mają niewielki wzrost, ale UE i strefa euro maja spadek. Różnice się rozbiegają. To błąd, który, mam nadzieje, jest tylko błędem, a nie celowym fałszowaniem rzeczywistości przez Eurostat, który dotąd był instytucją bardzo wiarygodną i rzetelną.

 

Co z tych danych Eurostatu, wskazujących na recesję, wynika dla nas - dla mieszkańców UE?

Pogarsza się również nasza sytuacja. Sytuacja gospodarcza w całej Unii oddziałuje na sytuację Polski - jeśli nie natychmiast, to z lekkim opóźnieniem. Gdy Unia jako całość spowalnia, to w Polsce też następuje spowolnienie. Gdy Unia jako całość wpada w recesję, jak teraz, to Polsce grozi recesja. Już widać, w tym komunikacie Eurostatu, jak Polska spowalnia bardzo mocno - jesteśmy tylko na nikłym plusie, jeśli chodzi o wzrost PKB. Te dane nie są nowe, ale potwierdzą te liczby ogłaszane wcześniej przez GUS. Warto zwrócić uwagę jak się one mają do innych państw Unii. W I kwartale 2013 r., wg Eurostatu, Polska miała tylko 0,4 proc. wzrostu gospodarczego - porównując z zeszłym roku, a porównując z IV kwartałem 2012 r. - 0,1 proc. wzrostu. To już jest w granicach błędu pomiaru i oznacza zastój gospodarczy, który jest tylko o krok od recesji. Ta sytuacja szkodzi nam, jako obywatelom i mieszkańcom UE, patrząc z perspektywy zarobków Polaków w innych krajach Unii - czy to patrząc z perspektywy eksportu towarów i usług czy z perspektywy wyjazdu do pracy zagranicę. W tym ostatnim przypadku warto zwrócić uwagę na dane o bezrobociu ogłaszane co miesiąc. Bezrobocie dramatycznie rośnie w UE, jako całości, a w strefie euro rośnie jeszcze szybciej.

 

Dlaczego, wobec takich konkretnych danych, wiele osób wciąż twierdzi, że w Unii Europejskiej nie ma recesji?

Politycy unijni oraz wielu ekonomistów, teoretycznie niezależnych, unikało słowa "recesja". Bronili się oni przed przyznaniem prawdy, że w UE i w strefie euro jest recesja, powołując się na bardzo restrykcyjne definicje prawne recesji, np. takie, że recesja występuje dopiero wtedy gdy przez dwa kwartały pod rząd PKB spada. No to teraz zaistniała właśnie taka sytuacja. Nawet najbardziej wymagająca definicja recesji jest spełniona. Teraz już nikt od tego słowa nie ucieknie, chyba że jest nieuczciwy.

 

Czy jest jakaś różnica między tym, jak kryzys przechodzą kraje strefy euro i kraje, które nie przyjęły wspólnej waluty?

Mówiłem wielokrotnie, że recesja jest i w UE jako w całości, jak i w strefie euro. Ta recesja, mierząc dłuższy odcinek czasu, jest głębsza w strefie euro, niż w Unii Europejskiej. Oznacza to złe, szkodliwe działanie wspólnej waluty. Teraz nikt nie może mieć co do tego wątpliwości, że przyjęcie wspólnej waluty przez kraje Unii, bardzo zróżnicowane, szkodzi im wszystkim - chodź jednym mniej, a drugim bardziej. Strefa euro spada głębiej niż UE jako całość. Te wyniki, w skali całej Unii, łagodzą państwa, które do strefy euro nie weszły.

 

Co jest przyczyną recesji w Unii? Czy jesteśmy w stanie wskazać osoby odpowiedzialne? Niedługo będziemy wybierać ponownie europarlamentarzystów.

Teraz jest najwyższa pora na rozliczenia, na wyciągnięcie odpowiedzialności. Czego wynikiem jest ta recesja w strefie euro jak i w całej Unii? Czy sytuacji światowej? Nic podobnego - świat się szybko rozwija. W zeszłym roku świat, jako całość, miał 3,9 proc. wzrostu PKB, a w tym roku będzie miał ok. 4 proc. To nie świat ciągnie Unię w dół, to Unia sama się ciągnie w dół. Ten szybki wzrost na świecie oznacza, że w skali globalnej zakończył się kryzys gospodarczy, który wybuchł w 2008. Pozostał w niektórych krajach, jak w USA, a w całej skali pozostał, wciąż nieprzezwyciężony, w całej UE. Teraz pora na egzekwowanie odpowiedzialności, w tym za politykę władz unijnych, czyli politykę nadmiernych oszczędności, zaciskania pasa, które wielu krytyków nazywało zaciskaniem pętli na szyi gospodarki w UE, przy jednoczesnych za małych środkach na rozwój, np. na innowacyjność czy badania naukowe - dźwignie napędu i rozwoju. Ktoś za to odpowiada, np. Barosso - przewodniczący Komisji Europejskiej, Duisenberg - Prezes Europejskiego Banku Centralnego, van Rompuy - stały przewodniczący Rady Europejskiej, Merkel - ponieważ kanclerz Niemiec ma większy wpływ na politykę UE, niż Ci wszyscy wyżej wymienieni razem wzięci. Odpowiadają za to także inni politycy zarządzający instytucjami UE i Parlament Europejski oraz rządzący w krajach, które narzucały innym państwom swoje pomysły, czyli głównie Niemcy. Szefowie unijnych instytucji powinni odejść natychmiast, obywatele powinni rozliczyć europosłów, w przyszłym roku, gdy będą wybory. A państwa, które chcą się ratować przed dalszą recesją, powinny odrzucić dyktat Niemiec i innych państw, które chcą rządzić całą Unią.

 

rozmawiała: Magdalena Czarnecka

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.