Kondominium niemiecko-rosyjskie w pełnej krasie? Zdaje się, że decyzje o ostatnich dymisjach w Polsce wcale nie zapadły w Polsce...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Premier.gov.pl/Premier.gov.pl
Fot. Premier.gov.pl/Premier.gov.pl

Po dymisji ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego pojawiły się komentarze - niestety nie bezpodstawne, że de facto rząd w Polsce został zrekonstruowany przez Rosję. To bowiem Moskwa była w stanie wykorzystać zapaść państwa, do którego doprowadziła polityka Donalda Tuska. W sposób jawny i niemal zapowiedziany Kreml zbudował intrygę uderzającą w polską władzę, kompromitującą ją na jej własne życzenie i wymuszającą paniczne ruchy kadrowe.

Odwołanie Budzanowskiego powinno być szokiem i wywołać natychmiastową reakcję społeczeństwa, choć dziś już wiadomo, że raczej do tego nie dojdzie. Rosyjska pułapka na polski rząd, która zakończyła się odwołaniem Budzanowskiego, pokazuje bowiem jak dalece postąpił już rozkład Polski. Cała rosyjska operacja miała miejsce w obszarze newralgicznym dla polskiego państwa. W obszarze uznawanym również przez rząd za niezmiernie istoty z punktu widzenia interesów i bezpieczeństwa państwa.

W przyjętej nie tak dawno przez rząd "STRATEGII ROZWOJU SYSTEMU BEZPIECZEŃSTWA NARODOWEGO RP 2012-2022" czytamy m.in.:

Istnieją także wyzwania, które - w przypadku braku reakcji na nie - mogą przerodzić się w zagrożenia. Należą do nich takie zjawiska, jak: destabilizacja systemu politycznego, źle funkcjonujące mechanizmy gospodarcze i społeczne, masowe naruszanie praw człowieka, zubożenie społeczeństw, małe zasoby wodne, degradacja środowiska naturalnego, klęski żywiołowe, rosnące zapotrzebowanie na energię połączone z utrudnionym dostępem do surowców energetycznych, wyczerpujące się zasoby metali rzadkich oraz problemy demograficzne.
(...)
Rosnące zapotrzebowanie na surowce energetyczne sprawia, że używane są one do wywierania nacisku politycznego i coraz częściej zastępują siłę militarną w realizacji celów polityki państwa.
(...)
W ostatnich latach narastają wyzwania dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, które wpływa na funkcjonowanie wszystkich sektorów krajowej gospodarki. Energia musi być dostępna w sposób ciągły, także w sytuacji kryzysów politycznych lub gospodarczych, zarówno krajowych jak i globalnych. Nawet krótkotrwałe przerwy w dostawach energii mogą spowodować wysokie koszty finansowe we wszystkich sektorach gospodarki narodowej i w życiu społecznym. Sektor energetyczny, ze względu na kluczowe znaczenie dla funkcjonowania gospodarki, ma bezpośredni wpływ także na zdolności Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.

Rządowy dokument zaznacza jasno, że sprawa bezpieczeństwa energetycznego, kwestia energetyki jest kluczowym obszarem związanym z bezpieczeństwem kraju. Co więcej, jest kluczowym obszarem dla istnienia i funkcjonowania Sił Zbrojnych RP.

I co? I nic, w sprawie memorandum nie przełożyło się to w żaden sposób na skuteczne zabezpieczenie polskiej energetyki przez służby oraz aparat państwa kierowanego przez Donalda Tuska. Rządowy dokument w kontekście działań ws. Jamału II wydaje się być pustosłowiem.

I to pustosłowie może mieć dramatyczne skutki. Okazuje się, że wiedza i świadomość zagrożenia niczego w Polsce nie zmienia, ani nie daje. Jak czytamy w ostatnim sprawozdaniu ABW w zainteresowaniu obcych służb specjalnych pozostawały w ostatnim roku zagadnienia związane z sektorem energetycznym w Polsce - zarówno dotyczące produkcji energii, zasobów surowcowych, jak i ich dystrybucji.

Duży nacisk na działania w tej sferze kładły szczególnie rosyjskie służby specjalne, ponieważ jest ona jednym z priorytetów w polityce zagranicznej Rosji, stanowiąc w dużej mierze o pozycji międzynarodowej Federacji Rosyjskiej

- napisano w raporcie.

ABW twierdzi, że podejmowała w związku z tym "adekwatne i wielotorowe działania mające na celu ochronę interesów kraju w sferze energetycznej, współpracując przy tym z polskimi instytucjami i firmami funkcjonującymi w tej branży".

Okazuje się więc, że rząd ma świadomość, że energetyka ma znaczenie kluczowe dla polskiego bezpieczeństwa narodowego. Okazuje się, że ABW jest świadoma, że energetyka jest w centrum uwagi rosyjskiego wywiadu. I mimo tego nie dochodzi do skutecznego zabezpieczenia polskich interesów związanych właśnie z tym - słusznie uznawanym za bardzo istoty - obszarem. Polska wykazała się daleko idącą indolencją w tej sprawie.

Taka indolencja widoczna w kluczowym dla bezpieczeństwa państwa sektorze stawia Polskę na równi z bananowymi republikami, w których ważne grupy interesu mogą dowolnie wpływać na obieg informacji oraz procesy decyzyjne. Podobne mechanizmy widać w sprawie Jamału II - Polska pełni tu rolę bananowej republiki, Rosja decydenta, który wpływa na władze i działania rządu. Sprawa memorandum jest symptomem, jak dalece osłabionym krajem jest Polska po latach rządów Tuska. Moskwa dzięki brutalnej i twardej grze jest w stanie zorganizować intrygę, która kończy się podpisaniem bez wiedzy polskich władz niezmiernie ważnego dokumentu oraz koniecznością dymisji w rządzie. W rządzie Polski. Narzędzi dla obcych mocarstw Tusk dostarcza wiele - począwszy od spraw smoleńskich, a skończywszy na zwykłej niewydolności państwa.

Słabnący i niewydolny kraj zwykle staje się pożywką dla silnych i bliskich sąsiadów. I podobnie dzieje się już z Polską. Jak wskazuje dr Barbara Fedyszak-Radziejowska również kolejna dymisja w rządzie - dymisja Jarosława Gowina - może być skutkiem decyzji podjętych w innym niż tuskowy gabinecie. Socjolog w wywiadzie dla portalu Fronda.pl tłumaczy:

Gowin mówiąc o pustych pojemnikach po polskich zarodkach nieopatrznie wskazał na Niemcy. Zastanawiam się czy w wielkiej przyjaźni Donalda Tuska z Angelą Merkel dopuszczalna jest taka "skandaliczna" sugestia? Może to był dodatkowy powód dymisji i utraty stanowiska? Jest to prawdopodobnie, bo ze strony Niemiec była w tej sprawie interwencja. (...) A więc nie opinia publiczna w Niemczech, lecz państwo niemieckie poczuło się "dotknięte" wypowiedzią Gowina, jeśli reagowała nawet ambasada. Wygląda na to, że wrażliwość naszego premiera na krytyczne uwagi o Niemcach jest bardzo duża. To ciekawe, że komentatorzy udają, że tego nie widzą, a przecież to może być prawdziwy powód wymiany ministrów. Ambasada Niemiec dała sygnał i poleciał Gowin. (...) D. Tusk odczekał, aby nie pokazać słabości w sporze z Gowinem, ale już sygnału niemieckiej ambasady zlekceważyć nie potrafił.

Wnioski wysuwane przez socjolog wydają się bardzo prawdopodobne. Wszak premier Donald Tusk przecież sam mówił dymisjonując Gowina, że odwołuje go za "tworzenie sytuacji politycznych kłopotliwych dla całego rządu, dla premiera".

Tak jak szanowałem i nadal będę szanował poglądy Jarosława Gowina, ale te poglądy i sposób ich wyrażania coraz częściej Jarosławowi Gowinowi nie meritum, tylko pewnej nowej sytuacji politycznej. Ja nie mam i nie mogę mieć czasu na to, żeby raz na tydzień komentować, czy tłumaczyć się za ministra tylko dlatego, że on zbyt upolitycznia kwestie, którymi się publicznie zajmuje

- mówił Tusk.

Wydaje się, że jedyną sytuacją, za jaką musiał się tłumaczyć w tym czasie Tusk była właśnie sprawa wypowiedzi Gowina o zarodkach wywożonych do Niemiec. Okoliczności dymisji Gowina oraz słowa samego premiera Tuska zdają się uwiarygadniać rozumowanie Barbary Fedyszak-Radziejowskiej o tym, kto podjął decyzję ws. odwołania ministra sprawiedliwości.

Sytuacja jest więcej niż niepokojąca. Jeśli bowiem w ostatnim czasie doszło w Polsce do dwóch dymisji w rządzie, inspirowanych konkretnymi wytycznymi i działaniami krajów obcych, powstaje pytanie, czy Polska jeszcze ma status niepodległego kraju? Skoro interesy i wpływy polityczne Rosji i Niemiec są za tego rządu tak silne czy jest on w stanie prowadzić jakkolwiek samodzielną politykę? W jakich jeszcze sytuacjach władza realizuje i trzyma się sztywno zaleceń i decyzji przysyłanych z Berlina i Moskwy? Gdzie podejmowane są kluczowe dla Polski decyzje?

Jakiś czas temu oburzenie wielu środowisk dominujących polską przestrzeń medialną wywołała wypowiedź dotycząca statusu Polski na arenie międzynarodowej. Przez tygodnie słychać było oburzanie się i kpienie z "kondominum rosyjsko-niemieckiego", o którym mówił Jarosław Kaczyński. Obecnie okazuje się, że mechanizmy typowe dla kondominjum ujawniają się w polskiej polityce na najwyższym szczeblu działania władz.

Czy tak funkcjonujący rząd jest w stanie zrobić coś dobrego dla Polski? Czym skończy się wzmacnianie przez Tuska obcych interesów i wpływów w naszym kraju? Na co będzie mogła sobie pozwolić Moskwa oraz Berlin, gdy uznają, że Polska zmierza w złym kierunku (np. gdy nie spodoba im się wynik wyborów w Polsce)?

W wyniku działań Tuska podobne pytania budzą coraz większy niepokój...

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych