W imieniu tych, którzy złożyli ofiarę życia na ołtarzu polskiej niepodległości i suwerenności - nie zmarnujmy ich poświęcenia!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Polacy to naród, który nigdy się nie poddaje. Społeczeństwo, które zawsze walczyło o swoją godność, a często także wspierało w tej walce innych, teraz jakby oczadziało. Zaczynamy się wstydzić swojej narodowej tożsamości, swojej Polskości i swojej historii. Ośmieszamy te wartości, które od 966 r. budowały nasze państwo i te wydarzenia, w których nasi "dziadkowie" i nasze "babcie" tracili życie.

70. rocznica Powstania w Getcie pozwoliła mi zrozumieć jedną rzecz - jak bardzo należy walczyć o swoje dobre imię, zamiast - jak to często się Polakom dzieje - z własnej woli je tracić.

A przecież zawsze byliśmy narodem, który na pierwszym miejscu stawiał własną godność i był w stanie zapłacić za nią najwyższą cenę - nawet cenę swojego życia, które jest bożym darem. Tymczasem coraz częściej odnoszę wrażenie, że naród, który przeciwstawiał się w 1655 r. Szwedom, pragnąc utrzymać Ojczyznę czy stawał do, jakże nierównej, walki w 1863 r. w Powstaniu Styczniowym - kładąc na szali ludzkie życia i majątki - to było inne społeczeństwo.

Teraz, zamiast czcić bohaterów, takich jak Rudy, Zośka, Alek, czy Powstańcy Warszawscy, część Polaków ośmiesza ich sylwetki czy próbuje umniejszyć rangę ich działań, określając je jako "niepotrzebne zrywy patriotyczne". Przypomnijmy słowa Agnieszki Wiśniewskiej z Krytyki Politycznej, odnoszące się do sylwetki Krzysztofa Kamila Baczyńskiego:

Historia o Baczyńskim mogłaby być pretekstem do opowiedzenia o tragedii powstania warszawskiego. Wyobraźmy sobie chłopaka wychowanego na martyrologicznym micie („Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć”), który chciałby być poetą, ale presja społeczna zmusza go do bycia żołnierzem.

Tylko, zastanawiam się, gdzie by Agnieszka Wiśniewska teraz była, gdyby nie ten "martyrologiczny mit"? Czy byłaby zagłębiem darmowej siły roboczej, która utrzymywałaby naród niemiecki, jak tego pragnął Hitler, czy może tworzyła potęgę Związku Sowieckiego zgodnie z marzeniami Stalina? Podejrzewam, że tego problemu już pani Wiśniewska nie zdążyła przeanalizować, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że takowych tekstów na pewno nie mogłaby tworzyć, chyba że ku chwale swojego wyzwoliciela z Zachodu lub ze Wschodu.

Czemu ma służyć przekłamywanie i zapominanie historii? Tworzeniu jednolitej masy, nieskażonej głębszą myślą, nazywanej "Europejczykami"?

To odniesienie do Polski, a nie język, nie obyczaje, nie kultura i nie religia, jakkolwiek bardzo ważne - czyni dopiero Polaków Polakami. (...) Polska drużyna ukształtowała się w dziejach i ma inne cechy niż drużyna Francuzów czy Niemców. Bo też Polska jako idea polityczna jest czymś innym niż Francja czy Niemcy.

- pisał niedawno w "Gazecie Polskiej" prof. Krasnodębski. Tym samym dał on do zrozumienia, że nie da się zbudować społeczeństwa, którego nie łączy historia, kultura czy obyczaje - a te, pomimo jednego kręgu europejskiej cywilizacji, różnią się pomiędzy Polakami, Grekami czy Niemcami. Niestety tego faktu nie są chyba świadome polskie elity.

Warto zwrócić uwagę, jak bardzo Żydzi są dumni z Powstania w Getcie - im nie przyszłoby do głowy zastanawiać się, czy był to zryw "szaleńczy" i "nieodpowiedzialny" - jak to teraz jest w zwyczaju rozważać 1 sierpnia każdego roku. Żydzi są dumni z tego, że potrafili walczyć o swoją godność i tożsamość - i z tego my, Polacy powinniśmy brać przykład. Tak samo postępują inne nacje: Niemcy, pomimo tego że są narodem, który rozpętał II wojnę światową, starają się teraz stawiać siebie w roli ofiar nazistowskiego reżimu. Nasi zachodni sąsiedzi za wszelką cenę - nieraz i "naginania prawdy", jak w filmie "Nasze matki, nasi ojcowie" - wykorzystują każdą okazję, aby budować inną historię lat 1939-1945. Taką samą polityką historyczną podążają też Rosjanie, którzy przy każdej możliwej okazji czczą poległych żołnierzy Armii Czerwonej, a także zaczynają uznawać rodaków pomordowanych przez Stalina w czystkach za ofiary systemu.

Tymczasem my idziemy drogą odwrotną - tworząc z siebie oprawców i negatywnych protagonistów, a zapominając o swoich bohaterach. Ignorancja wobec swojej własnej historii skutkuje także naszym miejscem na arenie międzynarodowej, tym, jak my siebie postrzegamy i jak nas postrzegają inni. Zapominanie o swojej tożsamości i wydarzeniach, które nas ukształtowały odbija się na tym, że tracimy na własnej wartości - coraz rzadziej podkreślamy, że jesteśmy Polakami i że jesteśmy z tego dumni. A to otwiera innym państwom drogę do tego, aby przestać się z nami liczyć.

Jak sam się nie będziesz szanował, to inni tym bardziej nie będą cie szanowali

- sprawdza się w tym przypadku idealnie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych