Odważył się mówić o skandalicznych niedopatrzeniach podczas identyfikacji ciał w Moskwie i stracił pracę. Dymitr Książek kończy służbę w LPR

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Ratownik medyczny Dymitr Książek, który był w Moskwie w czasie identyfikacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, traci pracę. W październiku ub.r. udzielił tygodnikowi "Wprost" wywiadu, w którym opisał skandaliczny przebieg identyfikacji. Przerwał w ten sposób swoje dwuletnie milczenie, ujawniając fakty, które były przyczyną zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Później wystąpił także w filmie Anity Gargas "Anatomia upadku".

CZYTAJ WIĘCEJ: Lekarz, który był obecny w Smoleńsku o pierwszych dniach po katastrofie: Bałagan, brak kontroli, zamieszanie

Na wywiad zareagowało natychmiast środowisko lekarskie, zarzucając Książkowi złamanie tajemnicy lekarskiej. Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej oddalił zarzuty. Lekarza podejrzewano jednak o to, że cierpi na zespół stresu pourazowego, dlatego otrzymał nakaz poddania się testom psychologicznych.

W tym miesiącu, 18 kwietnia, jego kontrakt z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym się kończy. Umowa nie została przedłużona.

Nie chcę komentować, dlaczego mnie zwolniono, ale każdy, kto ma rozum może sobie przeanalizować całą sytuację

- mówi portalowi niezalezna.pl.

Potwierdzam wszystko, co już wcześniej mówiłem na temat Smoleńska i na temat identyfikacji ciał w Moskwie. Panował totalny bałagan, który prędzej czy później musiał doprowadzić do ekshumacji

- dodał.

 

mall, Wprost, niezalezna.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych