NASZ WYWIAD. Janusz Szewczak: Przekrętem OFE powinien zająć się Trybunał Stanu. „Ten system jest oszukańczy i kompletnie nieprzydatny dla emerytów”

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Słowa ministra Rostowskiego o tym, że Polacy wreszcie zrozumieli, iż OFE to dobry biznes, brzmią kabaretowo. Owszem, to dobry biznes, ale nie dla emerytów

– mówi portalowi wPolityce.pl Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK.

 

wPolityce.pl: Rząd zapowiada, że decyzję ws. OFE poznamy na przełomie maja i czerwca. Czego możemy się spodziewać?

Dr Janusz Szewczak: Decyzje zostały już podjęte. Teraz jesteśmy świadkami przygotowywania gruntu pod opinię publiczną. Zaskakuje mnie fakt, że nagle brakuje twardych zwolenników wprowadzenia OFE, a przecież jednym z głównych propagatorów tego pomysłu był obecny minister cyfryzacji Michał Boni. W tej sprawie nie wypowiada się również były premier Jerzy Buzek, który był wielkim zwolennikiem tej reformy. Już od 1999 roku mówiłem, że OFE to jedno wielkie oszustwo – prywatyzacja systemu ubezpieczeń, która da zarobić wyłącznie właścicielom OFE, czyli Powszechnym Towarzystwom Emerytalnym, natomiast nie gwarantuje godziwych emerytur. Dzisiaj mamy tego dowody. OFE zarobiły ponad 16 mld złotych i najchętniej zrezygnowałyby z obowiązku wypłacania emerytur. Tym bardziej, że od 1 stycznia 2014 roku po świadczenia zgłoszą się pierwsi mężczyźni i okaże się, że przez kilkanaście lat OFE zarobiły dla nich najwyżej 120 złotych.

 

Ten system nie zdał egzaminu. Jakich tłumaczeń ze strony rządu można oczekiwać?

Jesteśmy świadkami „ustawki” rządu i OFE, bo przecież izba gospodarcza funduszy przyznała się, że najwyżej przez 10 lat będzie mogła wypłacać te emerytury, ale to również jest nieprawda. Przeciętny polski mężczyzna korzystałby z tej emerytury ok. 5 lat. Skoro został podniesiony wiek emerytalny, a średnia wieku mężczyzn w naszym kraju wynosi 71-72 lat, to realna długość wynosi ok. 5 lat.

 

Tymczasem słyszymy ze strony rządu o dożywotnim wypłacaniu emerytur...

Ten rząd i jego politycy są odpowiedzialni za tę reformę. Wcześniej opowiadali bajki o polskich emerytach wypoczywających w ciepłych krajach pod palmami, a dzisiaj nagle zauważyli, że jest problem. Dzisiaj słowa ministra finansów Jacka Rostowskiego o tym, że Polacy wreszcie zrozumieli, iż system OFE to dobry biznes, brzmią kabaretowo. Owszem, to dobry biznes, ale nie dla emerytów. Politycy już dawno powinni spostrzec, że to oszustwo i nie propagować systemu, który jest sensowny wyłącznie w bogatych państwach, których obywatele mają z czego odkładać pieniądze. Natomiast w kraju, w którym są tak niskie wynagrodzenia, ten system nie zdaje racji bytu. Przecież w krajach Ameryki Południowej, na których wzorowali się twórcy polskich rozwiązań, tego systemu już nie ma.

 

Jak - w takim razie - rozwiązać problem OFE?

Rząd ma teraz dwie możliwości. Pierwsza, to pójście drogą węgierską, czyli dokonanie całkowitego skoku na OFE. Przyczyna jest prosta: zawalenie się budżetu i załamanie systemu dochodów podatkowych w budżecie. Druga, to próba ograniczenia ilości składek, które miały rosnąć od tego roku.

 

Są tylko dwie alternatywy?

Myślę, że tak. Warto jednak wspomnieć o propozycji opozycji, czyli umożliwieniu Polakom wyboru, aby sami mogli decydować do jakiego systemu chcą należeć. W praktyce będzie to oznaczało likwidację OFE, bo ludzie po doświadczeniach ze złodziejskimi praktykami (wystarczy wspomnieć sytuację na Cyprze) opuszczą ten system. Przez wiele lat ostrzegałem, że ten system jest oszukańczy i kompletnie nieprzydatny dla emerytów. Gdy o tym mówiłem, panowała jeszcze ostra cenzura, żadna dyskusja na ten temat nie była możliwa, a teraz nagle staliśmy się świadkami wielkiej debaty.

 

Owszem, tylko czy nie jest na nią za późno?

Tak, jest zdecydowanie za późno. Można wręcz powiedzieć, że sytuacja jest dramatyczna we wszystkich sferach gospodarczych, również w systemie ubezpieczeń emerytalnych. Pamiętajmy, że dominuje dopłacanie do deficytu budżetowego. Dlatego należy przemyśleć na nowo cały system ubezpieczeń emerytalnych. Od lat postuluję utworzenie Państwowego Banku Emerytalnego, który zająłby miejsce ZUS.

 

W jaki sposób funkcjonowałby taki bank?

Działałby na zasadach stricte komercyjnych i stanowiłby autentyczną konkurencję dla OFE. Wtedy byłaby szansa, aby Polacy odzyskali część swojego majątku, ponieważ taki bank mógłby odkupować udziały i akcje na giełdzie. Warto zaznaczyć, że mogłoby to również uratować polską giełdę. Dlatego nie można twierdzić, że nie mamy wyboru i stoimy pod ścianą. Polacy przecież muszą otrzymać emerytury! Dali się nabrać na OFE, ich pieniądze bezpowrotnie przepadły i właśnie dlatego tym przekrętem powinien zająć się Trybunał Stanu. Myślę, że byłby odpowiednią instytucją.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał AM

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.