NASZ WYWIAD. "Północnokoreańskie instalacje jądrowe mogą już być nie pod kontrolą partii, lecz pod kontrolą armii" - Nicolas Levi, specjalista od spraw Azji Południowo-Wschodniej

PAP/EPA
PAP/EPA

Reżim północnokoreański zerwał drugą i podobno już ostatnią "czerwoną linię" telefoniczną służącą wcześniej do nawiązywania kontaktu z południowym sąsiadem, gdy dochodziło do napięć. Do odpowiedź na manewry amerykańsko-południowokoreańskie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Amerykanie wysłali nad Koreę bombowce B-2, które mogą wykonywać uderzenia jądrowe. Wojna nerwów trwa

O sytuacji na granicy dwóch państw koreańskich rozmawiamy z Nikolasem Levi, politologiem, specjalistą od spraw Azji Południowo-Wschodniej.

 

Rośnie napięcie na Półwyspie Koreańskim, Czy sąsiedzi państwa Kimów mają powody do obaw?

Chińczyków sytuacja na Półwyspie Koreańskim może niepokoić, z tego punktu widzenia, że Korea Północna prowadziła dotąd w miarę spójną politykę. Czyli, że choć system polityczny nie był łaskawy dla społeczeństwa, to ten kraj otwierał się. Choć wiadomo, że organy propagandowe były agresywne wobec Korei Południowej, ale dzisiaj ta agresja jest nadzwyczajna. Wydaje mi się także, że powodem obaw, jakie mają Chińczycy może być taka, że instalacje jądrowe nie są już pod kontrolą partii, tak jak miało to miejsce dotychczas, lecz pod kontrolą niektórych osób, których zachowanie ciężko przewidzieć.

To zresztą jest powodem, dla których Chińczycy tak wspierają reżim północnokoreański, bo dzięki temu wsparciu Chiny miały pewność w czyich rękach były instalacje jądrowe. Teraz sytuacja jest inna i Chińczycy boją się, że instalacje wpadną w złe ręce, np. przez słabiej lub w ogóle niekontrolowalne struktury Koreańskiej Armii Ludowej. Mam przeczucie, że coś się ważnego stało wewnątrz Korei Północnej, co sprawiło iż armia jest bardziej obecna, np. w strukturach ekonomicznych. Być może w projektach, gdzie Chiny miały mocną rolę, to kto wie, czy teraz te obszary nie są już zarządzane przez Koreańską Armię Ludową.

 

A jak wygląda sytuacja w Korei Południowej?

Ten kraj dalej normalnie funkcjonuje. Giełda południowokoreańska działa, tak samo gospodarka. Nie ma śladów paniki. Właśnie przed chwilą czytałem południowokoreańską gazetę, gdzie owszem, są na pierwszej stronie najnowsze wieści na temat napięcia politycznego z Koreą Północną, ale generalnie media południowokoreańskie nie panikują, tak jak na przykład media zachodnie.

 

Jak otwarty konflikt na półwyspie na układ sił w tamtym rejonie?

Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo istnieje dużo założeń. Jeśli wybuchł konflikt i nawet reżim Kimów przestałby istnieć, to wcale nie oznacza, że Korea mogłaby zostać zjednoczona. Być może Korea Północna przetrwałaby jako samodzielny kraj, ale zarządzany przez nowe struktury.

Wyobraźmy sobie przypadek, w którym Korea Północna przegrywa wojnę. Wtedy mamy dwa scenariusze. Pierwszy, to zjednoczenie, które – jak już wspomniałem – uważam za mało możliwe. Jednak biorąc pod uwagę w Niemczech w latach 90., biorąc pod uwagę prawo chaosu, to zjednoczenia do końca nie można wykluczyć. A drugi scenariusz, to powstanie nowego kraju, który tymczasowo będzie zarządzany przez struktury ONZ. A potem powstanie tam nowe państwo. Trzeba to wiedzieć, ale Chinom bardzo zależy, aby nie powstało jedno państwo koreańskie.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

---------------------------------------

Nicolas Levi - adiunkt w Polskiej Akademii Nauk. Prowadzi serwis o Korei Północnej pod adresem nicolaslevi.wordpress.com

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.