NASZ WYWIAD. Elbanowska: Nie zgadzamy się na tę reformę! Ona nie wejdzie w życie, bo opór społeczny jest zbyt duży

Fot. Rzecznik Praw Rodziców
Fot. Rzecznik Praw Rodziców

wPolityce.pl: Zebraliście już ponad sto tysięcy podpisów pod wnioskiem o referendum „Ratuj maluchy i starsze dzieci też” i co dalej?

Karolina Elbanowska, Fundacja Rzecznik Praw Rodziców: Dziś ogłaszamy kolejny termin: do 1 czerwca musimy zebrać co najmniej 500 tysięcy podpisów. Jeśli nam się uda, a myślę, że tych podpisów będzie na Dzień Dziecka więcej- Sejm będzie musiał rozpatrzyć nasz wniosek o referendum.

 

Czy Wasza akcja może się przełożyć na konkrety? Rząd notorycznie nie słucha obywateli i liczne inicjatywy obywatelskie trafiały do śmieci.

Być może alternatywą byłoby palenie opon pod Sejmem. A my nie chcemy tego robić. Chcemy wykorzystać wszystkie narzędzia, jakie daje nam demokracja. Już wprowadziliśmy do Sejmu ustawę obywatelską „Sześciolatki do Przedszkola”, pod którą podpisało się blisko 350 tysięcy osób i dzięki temu udało się odroczyć reformę o dwa lata. Nie wysłuchano nas do końca, bo nie pozostawiano rodzicom prawa wolnego wyboru i sześciolatki z 2008 roku mają iść obowiązkowo do szkół. My jako rodzice, którzy nie zgadzają się na reformę, idziemy krok dalej. Czyli zbieramy podpisy pod wnioskiem o referendum.

 

Ale pani minister zapewnia, że reforma na pewno wejdzie w życie w 2014 roku.

Tak, tak samo zapewniała dwa lata temu minister Hall. Rodzice w panice zapisywali dzieci do szkoły, bo bali się kumulacji. Wielu z nich do dziś tego żałuje. Reformę odkładano już dwukrotnie.

 

A co jeśli teraz się nie uda?

Ta reforma nie wejdzie w życie, bo opór społeczny jest zbyt duży. W 2015 roku mamy wybory, jeśli władza uprze się, żeby te sześciolatki wypchnąć do szkół w 2014 roku, to rodzice im tego nie zapomną. Od 2014 do 2015 roku, to będzie istne szkolne tsunami.

 

Dlaczego?

Po pierwsze dlatego, że w ostatnich latach zamknięto zbyt wiele szkół. Są granice obniżania standardów, które już dziś są kompromitujące dla władzy. Na warszawskiej Białołęce dzieci mają lekcje na 3 zmiany, ale i w innych miastach pięcio-, sześciolatki kończą zajęcia o 18.

Warunki w szkołach to nie jedyny problem. Sześciolatki nie są przygotowane do pójścia do szkoły. Sześciolatki nie mają gotowości szkolnej, w takim stopniu jak siedmiolatki. Intelektualnie dziecko może być geniuszem, ale jego emocje są nadal w przedszkolu. Sześciolatek nie ma wyrobionej koordynacji wzrokowo-ruchowej, nie ma wyrobionego chwytu pisarskiego i nie ma tyle cierpliwości, by wytrzymać w rygorze szkolnym: 45 minut w ławce, przerwa, podczas której nie wolno biegać, 45 minut  w ławce i znów przerwa podczas której dziecko dostaje uwagę za zbyt głośne zachowanie. Nauczyciel ma dziś często do ogarnięcia około trzydziestki dzieci, które nie mają gotowości szkolnej, potrzebują ruchu i nauki poprzez zabawę. I aby jakkolwiek poradzić sobie w tej sytuacji stawia sześciolatkom smutne minki, uwagi. Mamy wiele sygnałów od nauczycieli, że także dla nich to jest gehenna. A od rodziców otrzymujemy wiele listów o tym, że sześciolatki przynoszą ze szkoły uwagi za to, że są niegrzeczne.

 

A co z programem nauczania dla klas pierwszych? Według ministerstwa, jest to nauka przez zabawę.

Tylko nie wiem z kim ta zabawa, bo na pewno nie z dziećmi. W podstawie programowej pierwszej klasy skumulowano materiał z dwóch lat. Nauczyciel jest rozliczany z tego czy zrealizował podstawę programową, a ta mówi, że dziecko na koniec pierwszej klasy musi osiągnąć konkretne wyniki. Do tej pory wyniki te sprawdzane były dopiero po  trzeciej klasie.  Teraz sześciolatek po roku w szkole ma pisać zgodnie z zasadami kaligrafii oraz czytać lektury. Nauczyciel, żeby zrealizować taki program musi posadzić sześciolatka w ławce.

 

Stowarzyszenie i Fundacja rzecznik Praw Rodziców przygotowało także serię spotów uderzających w propagandę MEN.

Dziś wypuściliśmy pierwszy spot, który ma dać rodzicom nadzieję. Pokazać, że pani minister nie głosi objawionej prawdy. Minister, to urząd, który ma służyć obywatelom, żadna wyrocznia. Jeśli rodzice nie zgadzają się na tę reformę, to minister nie może jej robić w brew nam. To my ją wybraliśmy i ona jest dla nas, a nie my dla niej. Jeszcze nie wszystko stracone, tylko musimy wziąć nasze i naszych dzieci sprawy w swoje ręce. Jeśli będzie nas dużo, politycy się ugną, bo oni boją się społecznego oburzenia. W akcję zaangażowali się znani aktorzy, którzy nas popierają.

 

Rozmawiała Dorota Łosiewicz


Pierwszy z serii spotów do zobaczenia tutaj

Czytaj także: Rodzice odwołują reformę - ZOBACZ spot akcji Ratuj Maluchy. "Miejsce sześciolatka jest w przedszkolu"

Fundacja Rzecznik Praw Rodziców KRS 0000347294
Można przekazać 1% podatku na Fundację Rzecznik Praw Rodziców
http://rzecznikrodzicow.pl/przekaz-1-procent-podatku-fundacji-rzecznik-praw-rodzicow

Wystarczy pobrać DARMOWY PROGRAM PIT 2012

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.