TRZY PYTANIA do prof. Antoniego Dudka. „Niesiołowski przypomina tych, którzy w Związku Sowieckim nie widzieli głodnych”

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Niesiołowski przypomina zachodnich intelektualistów, którzy w latach 30. ubiegłego wieku jeździli do Związku Sowieckiego. Twierdzili, że głodu tam nie ma, bo oni głodnych nie widzieli - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Antoni Dudek.


CZYTAJ WIĘCEJ: Gdy ostatni raz w Polsce było tak dobrze, szczęśliwi Polacy śpiewali: "nam polędwica oraz schab nie smakuje tak jak szczaw". Muzyczna dedykacja dla Króla Szczawiu

 

wPolityce.pl: Stefan Niesiołowski stwierdził, że w Polsce nie ma głodnych dzieci, skoro nikt nie wyjada szczawiu z rowów i dzikich mirabelek spod drzew. Czy te słowa nie przypominają panu cynicznego stwierdzenia Jerzego Urbana z czasów PRL, że rząd się sam wyżywi?

Prof. Antoni Dudek, historyk: Stefan Niesiołowski słynie z takich  niefortunnych sformułowań,  ale z Urbanem jednak bym go nie zestawiał. Co innego jest  mówić, że rząd się sam wyżywi, a wy reszta musicie sobie radzić sami, a co innego negować dane, które rzeczywiście są szokujące. Mówienie o 800 tys. niedożywionych dzieci wymaga weryfikacji. Co nie znaczy, że Niesiołowski powinien używać tak absurdalnych porównań jak to ze szczawiem i śliwkami.

 

Z czym się Panu to kojarzy?

To przypomina zachowanie nie tyle Urbana, co zachodnich intelektualistów, którzy w latach 30. ubiegłego wieku jeździli do Związku Sowieckiego. Twierdzili, że głodu tam nie ma, bo oni głodnych nie widzieli. Tak samo dzisiaj można  pojechać  do Korei Północnej i nie zobaczyć tam nikogo głodnego. Ale przecież doskonale wiemy, że głód tam panuje.

 

Jak pan reaguje na takie występy, jak ten ze szczawiem?

Przyzwyczaiłem się, że w Polsce są politycy,  którzy mówią rzeczy wysoce niestosowne. Często są gośćmi różnych mediów, ponieważ dziennikarze liczą właśnie na to, że po raz kolejny usłyszą od nich coś kontrowersyjnego. I tak się to nakręca. Ludzi mówiących sensownie zwykle uważa się za nudziarzy. Przytaczają dane, starają się coś skomplikowanego wyjaśnić, co zwykle zajmuje sporo czasu. Lepiej jak ktoś walnie epitet lub użyje kwiecistego porównania. Wtedy oglądalność rośnie. Dlatego promuje się takich ludzi jak Stefan Niesiołowski.  To mnie irytuje i o to mam pretensje.

 

CZYTAJ TEŻ: Gdy tylko Stefan Niesiołowski zobaczył słoik szczawiu uciekał gdzie pieprz rośnie. A szczaw aresztowała Straż Marszałkowska

JKUB

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.