Aż strach pomyśleć, jaki "grill" i jakie piekło zgotowane byłoby innemu politykowi, gdyby ośmielił się na takie stwierdzenia, na jakie zdecydował się Lech Wałęsa.
Zaczęło się stosunkowo niewinnie:
Ja sobie nie życzę, żeby ta mniejszość, z którą się nie zgadzam (...) wychodziła na ulice i moje dzieci, i wnuki bałamuciła jakimiś tam mniejszościami!
- mówił Lech Wałęsy w rozmowie z tvn24.
Były prezydent odpowiedział tym samym na pytanie o jego stosunek do mniejszości homoseksualnej oraz praw dla tego typu związków.
A później już poszło...
Doprowadziliśmy do tego, że mniejszość wchodzi na głowę większości!
- irytował się Wałęsa.
W wywiadzie nieoczekiwanie pojawiła się też kwestia tego, gdzie na sali sejmowej powinni siedzieć homoseksualiści. Na pytanie czy w polskim Sejmie homoseksualiści powinni siedzieć w ostatniej ławie sali plenarnej, a nie gdzieś na przodzie, były prezydent odpowiedział:
Oczywiście, że tak! Jak sprawiedliwość to sprawiedliwość! (...) A nawet dalej, za murem!
- stwierdził Wałęsa przy sporych protestach prowadzącego rozmowę dziennikarza TVN.
Ale Wałęsa to Wałęsa: gdy trzeba, odgrywa rolę europejskiego formatu autorytetu, a gdy trzeba... będzie po prostu "nieobliczalnym". Tak czy owak - wypowiedź byłego prezydenta odnotowujemy. I czekamy na oburzenie lewicowych elit.
lw, tvn24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/152151-lech-walesa-mniejszosc-wchodzi-na-glowe-wiekszosci-homoseksualisci-powinni-siedziec-w-sejmie-w-ostatnich-lawach-a-nawet-dalej-za-murem