Blokada debaty na Uniwersytecie Warszawskim odbiła się zbyt małym echem. Dziś z UW pognano narodowców, a co będzie jutro?

Wystąpienie premiera na Uniwersytecie Jagiellońskim. Fot. M.Śmiarowski/KPRM
Wystąpienie premiera na Uniwersytecie Jagiellońskim. Fot. M.Śmiarowski/KPRM

Zbyt małym echem odbiło się zablokowanie przez Uniwersytet Warszawski debaty o ruchu narodowym. UW ustąpił presji środowisk lewicowych i liberalnych, a debata - według organizatorów została przełożona. Według władz uczelni - po prostu wycofana. O sprawie pisaliśmy na portalu wPolityce.pl.

CZYTAJ WIĘCEJ: Uniwersytet Warszawski odwołuje debatę o ruchu narodowym. Woli prelekcje o moralności w życiu publicznym prof. Magdaleny Środy

Narodowcy zareagowali bardzo stanowczo:

Odwołanie debaty na Uniwersytecie Warszawskim odczytuję jako przejaw uległości władz uczelni wobec lewackiej propagandy. Dobrze, że organizatorzy, czyli Niezależne Zrzeszenie Studentów, zapowiedzieli zorganizowanie debaty w innym terminie. Mam nadzieję, że do niej dojdzie i to właśnie w tych historycznych murach UW. Musimy odbić szkolnictwo wyższe z rąk lewaków, uwolnić je od tych wszystkich obłędnych gender studies, postkomunistycznego betonu i dominacji michnikowszczyzny. Ta wojna rozpoczęła się już jakiś czas temu, ale nie łudźmy się – nie będzie ani łatwa, ani szybka

- napisał prezes Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki, który miał być jednym z gości wspomnianego spotkania.

Odwołanie tej debaty to także sygnał dla wielu organizacji studenckich, które zrzeszają studentów o poglądach konserwatywnych. Jestem przekonany, że stowarzyszenia w stylu Młodych dla Polski czy NZS UW dalej będą robić swoje, nie zważając na chwilowo rzucane im mniejsze i większe kłody pod nogi. Ale ktoś może dać sobie spokój, ktoś inny nie będzie miał ochoty narażać się uczelni.

Zablokowanie akademickiej dyskusji o wadach i zaletach narodowców stało się ponurym epilogiem do celnego i wyczerpującego temat problemów uczelni z niezależnością tekstu Piotra Zaremby w ostatnim numerze tygodnika "wSieci".

CZYTAJ TAKŻE: W tygodniku "wSieci" POLECAMY: "Pani minister grozi palcem. Uczeni rozumieją bez słów. Uczelnie stają się wielką szkołą oportunizmu"

Publicysta tygodnika wykazywał tam, jak władze uczelni łapią w mgnieniu oka sugestie rządzących, z minister Barbarą Kudrycką na czele. Tą samą minister, która nie wahała się "straszyć" UJ kontrolą po pracy Pawła Zyzaka, tą samą, która była w stanie pouczać o tym, jakie poglądy i jacy wykładowcy mają prawo pojawiać się w murach uniwersytetów:

Od czasu do czasu w salach wykładowych zjawiają się jednak apostołowie rozmaitych prawd objawionych. Zdarzają się więc fizycy, gotowi przysiąc, że Tupolew został zestrzelony rosyjską rakietą w sztucznej mgle albo medioznawcy twierdzący, że ojciec Rydzyk jest fundamentem demokracji w Polsce

- pisała Kudrycka.

CZYTAJ WIĘCEJ: Piotr Skwieciński: Hunwejbinizm minister Barbary Kudryckiej. "A przecież podstawową zasadą nauki jest intelektualna swoboda"

Warto pamiętać o tej sprawie w kontekście debaty narodowców.

Nie sposób nie wspomnieć przy tej okazji o innej hucpiarskiej, ale niebezpiecznej akcji - tym razem studentów. Na poznańskim uniwersytecie szykanowani są wykładowcy, którzy mieli czelność podpisać list w obronie prof. Krystyny Pawłowicz. Milczenie władz uczelni w tej kwestii słychać było aż w Warszawie.

Będziemy u Was w pracy, na przerwie, podczas spaceru, oczywiście także w łóżku, by zobaczyć jak to jest normalnie!

- pisali w swoim manifeście atakujący. Bez najmniejszych konsekwencji, choć to przecież jawne groźby.

CZYTAJ TAKŻE: Lewicowa "tolerancja". Agresywna młodzież akademicka szykanuje prof. Zawadzkiego, sygnatariusza listu w obronie prof. Pawłowicz

Jest jeszcze jeden, równie istotny aspekt całej sytuacji związanej z niedoszłą debatą narodowców na UW. Środowiska lewicowo-liberalne, które grają na różnych fortepianach i w różnej tonacji, stanęłyby za sobą murem, przekrzykując się w głosach oburzenia, gdyby - popuśćmy wodze fantazji - na przykład Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego zablokował debatę o tematyce gender, nie mówiąc o homoseksualizmie. Małą namiastkę ich zdolności mieliśmy przy okazji wizyty Paula Camerona w Warszawie.

Po konserwatywnej stronie brak tej jedności. Sam nie jestem zwolennikiem narodowców, mam do nich sporo zastrzeżeń, pytań i wątpliwości. Ale nie w tym rzecz. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że decyzja władz UW była ostatnią tego typu. Dziś z UW pognano narodowców, a co będzie jutro? Powinien zadziałać ten sam mechanizm obronny, co w przypadku debaty o związkach partnerskich. Ani kroku dalej, bo metodą salami otrzymają o wiele więcej niż dziś postulują. Warto zapalić sobie małą ostrzegawczą lampkę w tym przypadku. Bo jeśli nikt nie krzyczał przy wyrzucaniu z uczelni narodowców, to kto zabierze głos przy zakazie rozmów o katastrofie smoleńskiej albo usunięciu z uczelni konserwatywnych profesorów, katolickich stowarzyszeniach lub grup religijnych?

CZYTAJ TAKŻE: "Tępienie Zyzaków" jest dobrodziejstwem znacznie większym, niż autonomia uczelni, jej reputacja oraz etos akademicki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych