Ogarnęła nas letniość i ślepota. Podczas gdy tysiące ludzi oddaje życie za wiarę, boimy się odezwać w dyskusji. Czas na przebudzenie "śpiącego olbrzyma"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. marsz.org
fot. marsz.org

Tylko w tym roku zamordowano ich aż 105 tysięcy. Jedynym powodem odebrania im życia było wyznawanie wiary w Chrystusa. Choć trudno w to uwierzyć beztroskim Europejczykom, Chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną. Stanowią aż 80 proc. tych, którzy tracą życie z powodów religijnych. Wyznawanie wiary w Chrystusa jest najbardziej ryzykowne w Nigerii, Chinach, Korei Północnej, Pakistanie, Somalii, Mali i niektórych regionach Egiptu. Mimo to, chrześcijan wciąż tam przybywa.

A co z nami? Przeżyliśmy radosne i rodzinne Święta Bożego Narodzenia. Wielu nawet uczestniczyło w Pasterce, choć sporą część wigilijnego wieczoru spędziło na rodzinnej debacie o skandalach w Kościele - tradycyjnie napompowanych przed Świętami przez media.

Pasterka w Kano zakończyła się strzelaniną. Zamaskowani mordercy wtargnęli do kościoła i otworzyli ogień do wiernych uczestniczących we Mszy świętej. Zginęło 6 osób, w tym proboszcz. W ubiegłym roku tylko w Boże Narodzenie w zamachach na kościoły zginęło w Nigerii kilkadziesiąt osób. Mimo to, wierni wciąż przychodzą na Eucharystię.

Bohaterstwo czy brak roztropności? Dojrzałość wiary czy naiwność? Konsekwencja wyboru czy otumanienie umysłu?

Media głównego nurtu odpowiadają nam na te pytania od lat. Konsekwentna praca nad zamianą pojęć, odwróceniem priorytetów, wyznaczeniem nowych granic, dekompozycją ludzkiej natury, osłabieniem rodziny i odarciem nauczania Kościoła z wiarygodności, przynosi coraz dorodniejsze owoce.

Przyzwalamy na kłamstwo, bluźnierstwo, profanację, manipulację, zdradę, a nawet morderstwo słabych i chorych. Kierując się moralnym i poznawczym relatywizmem, wciąż mamy czelność nazywania się katolikami. Wmówiono nam absurdalną teorię o tym, że prawda uzależniona jest od punktu widzenia, wytrącając ostatnie argumenty do jej dociekania i stawania w jej obronie. Obrośliśmy tłuszczem łatwych wyborów, przeciętnych zachcianek i bylejakości pragnień. Skarleliśmy, popadliśmy w kompleksy i uwierzyliśmy w gadaninę o średniowiecznym ciemnogrodzie Kościoła. Daliśmy się zakrzyczeć pseudoświatłym hedonistom, którym bliżej do tradycji moralnych pierwszych plemion. Daliśmy się wciągnąć w bełkotliwą narrację o entuzjastycznym przyjęciu nowych, europejskich norm społecznych, zbudowanych na psudowolności i niezrozumieniu natury człowieka czy istoty jego dążeń. Ogarnęła nas letniość i ślepota. Nie dostrzegamy już nawet, że prześladowanie chrześcijan ma miejsce także w Europie.

Amunicją są słowa oskarżeń, kłamstw i polityczne decyzje urzędników, sukcesywnie rugujące treści religijne z publicznego przekazu. Pozwalamy na odgórne wykorzenianie naszej tradycji i zaprowadzanie nowych destrukcyjnych porządków. Milczymy wobec szkalowania Kościoła, a nawet nasilających się ataków na samego Boga. Jesteśmy głusi na bluźnierstwa i ślepi na profanacje. Nieświadomi własnej historii i zapędzeni w kąt niedowartościowania, zapominamy, że podwaliny kultury europejskiej tworzyło właśnie chrześcijaństwo. Przypominał nam o tym często Jan Paweł II, podkreślając przed laty, że nie musimy do Europy wchodzić, ponieważ ją tworzyliśmy, "i tworzyliśmy ją z większym trudem, aniżeli ci, którym się przypisuje albo którzy sobie przypisują patent na europejskość, wyłączność".

Kulturę europejską tworzyli męczennicy trzech pierwszych stuleci, tworzyli ją także męczennicy na wschód od nas w ostatnich dziesięcioleciach - i u nas w ostatnich dziesięcioleciach. Tak, tworzył ją ksiądz Jerzy

- mówił Ojciec Święty w 1991 roku we Włocławku.

 

Zadaniem każdego katolika jest dawanie świadectwa wiary w Chrystusa. Nie bez powodu w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia Kościół wspomina św. Szczepana - pierwszego męczennika. Naszym zobowiązaniem jest wierność Prawdzie i zakorzeniona w miłości służba Bogu, bliźniemu i Ojczyźnie.

Przegapiliśmy sporo czasu, który miał zostać przeznaczony na dawanie świadectwa. Wciąż jednak nie jest za późno. Antyklerykalne nastroje, napędzane przez mniejszościowe grupy za pomocą przychylnych mediów będą narastać. Kłamstwa będą się namnażać jak bakterie, a antykatolicka propaganda będzie wrzeszczeć coraz głośniej.

Przestańmy się oglądać na duchownych i obarczać ich całą odpowiedzialnością. Mamy swoje miejsce i konkretne zadania w Kościele, którego kształt w dużej mierze zależy od nas. Księża nie są przecież ulepieni z innej gliny. Rodzą się i wzrastają w tych samych rodzinach. Dlatego właśnie Jan Paweł II tak często mówił o roli świeckich w misji Kościoła, podkreślając konieczność naszego zaangażowania w świecie, jako miejscu rozwoju i realizacji naszego powołania. Nie ograniczając się więc do działalności przykościelnej, mamy obowiązek uczestniczyć w życiu społeczno-politycznym, dając świadectwo wiary. Warto sięgnąć do Adhortacji apostolskiej „Christifideles laici” o powołaniu i misji świeckich w Kościele i świecie. Dokument napisany przez Jana Pawła II w dwadzieścia lat po Soborze Watykańskim II został nazwany nawet „kartą konstytucyjną laikatu katolickiego”. Jakie są główne, powierzone nam zadania? Ojciec Święty wymienia między innymi:

1. Odpowiedzialne rodzicielstwo, troska o zdrowe małżeństwo i rodzinę, zbudowane na chrześcijańskich wartościach.

2. Ochrona życia ludzkiego na wszystkich jego etapach oraz zdecydowany sprzeciw wobec manipulowania ludzkim życiem i odzierania go z godności.

3. Ożywianie chrześcijańskim duchem doczesnej rzeczywistości w służbie osobie i społeczeństwu:

Świeccy nie mogą rezygnować z udziału w polityce, czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu wspólnego dobra.

 

Co 5 minut ginie na świecie człowiek za wyznawanie wiary w Chrystusa. Choć powinniśmy być gotowi na męczeństwo, odwagi nie wystarcza nam nawet na wyrażenie jasnego stanowiska w dyskusji. Przed nami czas dawania chrześcijańskiego świadectwa. Czas bohaterskiej wierności i jednoznaczności. Niech Tajemnica Bożego Narodzenia poruszy nasze zaspane serca, a Rok Wiary niech stanie się czasem prawdziwego przebudzenia ślepego i "śpiącego olbrzyma".

 

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych