Ani chwili spokoju. Dwa wywiady w Onecie. Oba zdecydowanie nastawione na zepsucie atmosfery tych świąt

Maria Peszek. Fot. Wikipedia / Grzegorz Chorus
Maria Peszek. Fot. Wikipedia / Grzegorz Chorus

Połowa Świąt Bożego Narodzenia minęła, ale niektórym polityki i odrobiny wichrzenia wyraźnie brakuje. Oto na Onecie w Wigilię i pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia opublikowano dwa wywiady: pierwszy z artystką Marią Peszek i drugi z Markiem Kondratem. Oba zdecydowanie nastawione na zepsucie atmosfery tych świąt. Może i nie ma zbytniego sensu ich omawiania, ale trudno przejść obojętnie nad lansowaną w nich wizją świata.

W Wigilię wywiad z Marią Peszek – ulubienicą ateistycznego półświatka i muzą K. Wojewódzkiego. Już sam tytuł jest celowo prowokacyjny – “Obchodzę Boże Narodzenie na pogańsko (sic!) – a z każdym kolejnym zdaniem człowiek robi coraz większe oczy ze zdziwienia. Najważniejsze żeby ciału było dobrze, żeby się najeść i napić – to jest prawdziwy sens świąt – przynajmniej tak sądzi Peszek. Myślę, że nie tylko mi się wydaje, że albo obchodzi się święta w duchu chrześcijańskim albo w ogóle. Tertium non datur. Po co w ogóle mówić o świętach w wydaniu ateistycznym? Przecież takich nie ma. Ale jak twierdzi piosenkarka, to tradycja, bo jest śnieg i zimno (!). Córka znanego aktora wspięła się, jak widać, na wyżyny intelektu. Dalszej części wywiadu nie ma nawet co komentować – tylko prymitywizm wymieszany z nihilizmem. W dniu jednego z najważniejszych świąt chrześcijańskich publikować taki wywiad to zabarwione antychrześcijańskim cynizmem zagranie. Nie mam wątpliwości, że celowe.

Drugi wywiad – z punktu widzenia bieżącej sytuacji w naszym kraju ciekawszy – z Markiem Kondratem. Choć zapewnia, że jest kompletnie apolityczny i bieżące życie polityczne go nie interesuje, to jednak czytając wywiad można odnieść zgoła inne wrażenie. Już na wstępie aktor informuje, że nie ma żadnych wątpliwości co do przyczyn (arcyboleśnie prostych) katastrofy smoleńskiej – winni są piloci, potwierdziły to przecież dwie komisje. Tym sposobem Kondrat dołączył do tego grona które, bez wglądu w żadne dokumenty (nawet raport Millera) wie na 100% co się stało 10 kwietnia.

Potem już daje popis swej niechęci do opozycji i poparcia dla obozu władzy. I tak oto w czasach rządów PiS nikt nie miał życia, bo wszędzie podsłuchy i inwigilacja. Powtarza banalne stwierdzenie ukute przez Korwina-Mikke, że Prawo i Sprawiedliwość to partia socjalistyczna, a Kaczka (!) tylko krzyczy coś tam w Opolu o repolonizacji, choć takie słowa nie padły. Udzielił nawet ze strachu interwencyjnego wywiadu dla GW (sic!), bo Polsce groził powrót do władzy Kaczyńskiego. W końcu Kondrat wieszczy rychły upadek PiS, jako partii zużywającej się. To żałosne, bo pokazuje jak bardzo tzw. salon nie ma pojęcia o prawdziwej sytuacji Polski. Powtarza bez namysłu to, co mainstream ukuł jako swoisty dekalog. Na koniec jeszcze tylko pochwała rządów PO, które “nie używa języka agresji” (!) i nie judzi oraz słowa o polskim talibanie i Kościele toruńskim, których nawet nie mam siły komentować. W taki oto sposób Marek Kondrat w kilka minut dokonał gruntownej psychoanalizy Polski. Niezbyt trafionej, trzeba przyznać.

Pozostaje tylko życzyć, by w przyszłym roku Święta Bożego Narodzenia upływały bez takich “dogłębnych” diagnoz stanu polityczno-umysłowego Polski. Nam naprawdę tego nie potrzeba.

Marcin Strzymiński, bloger, student UG

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.