Płk Kowalski o sprawie Brunona K.: to wszystko robiło wrażenie nacisku na opinię publiczną i ewentualnie władzę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

W "Naszym Dzienniku" opublikowany został ciekawy wywiad z płk. Andrzejem Kowalskim, byłym funkcjonariuszem SKW, ABW i UOP. Ekspert pytany jest o sprawę Brunona K. Wyjaśnia, jakie problemy związane z prawem dot. współpracy służb i prokuratury ujawnia ta sprawa.

Płk Kowalski wskazuje również, że otwartym jest pytanie, jaką rolę w sprawie działań grupy Brunona K. odgrywali ludzie ABW:

Być może wstawienie tam jednego człowieka dawałoby kontrolę nad sytuacją, ale nie napędzało Brunona K. do działania. Być może wstawienie już więcej osób stworzyło audytorium, przed którym Brunon K. działał jak na scenie. Często ludzie w takich sytuacjach sami się "nakręcają" w realizacji swoich planów. Wiedza o tym człowieku jest po prostu kluczowa w ocenie zadań, jakie postawiono funkcjonariuszom, którzy weszli z nim w relację.

Były funkcjonariusz wskazuje, że konferencja prokuratury i ABW odbyła się w zaskakujący sposób. W jego ocenie doszło na niej do straszenia opinii publicznej.

Ta konferencja powinna wyglądać inaczej, a sprawa powinna zostać ujawniona opinii publicznej poprzez podanie suchych faktów z możliwością zadania pytań przez dziennikarzy, bez całej tej atmosfery grozy, która wyzierała niemal z każdego zdania. Jeśli prokuratura znała te materiały od 5 listopada br., to musimy mieć też świadomość, że służby przedstawiły jej tylko ich część. Budowanie na nich takiego totalnie groźnego przekazu trąciło brakiem profesjonalizmu. Przekazano informacje o jakichś gigantycznych ilościach materiałów wybuchowych, arsenałach broni i amunicji, pokazano dziennikarzom filmy z próbnych eksplozji itd. To wszystko razem robiło raczej wrażenie próby nacisku psychologicznego na opinię publiczną i ewentualnie władzę. Bo nie wiemy, kogo ta konferencja miała bardziej postraszyć - opinię publiczną czy rządzących? No bo można to odczytać tak: my wam pokazujemy kogoś, kto chciał was pozabijać, a wy nam chcecie zabrać uprawnienia śledcze? To budzi niesmak

- wskazuje ekspert.

Cała rozmowa w "Naszym Dzienniku"

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych