"Prawdziwe wypędzenia ludności niemieckiej miały miejsce przed zakończeniem II wojny światowej"

Karl Hanke, Fot. Wikipedia.pl
Karl Hanke, Fot. Wikipedia.pl

Prawdziwe wypędzenia ludności niemieckiej miały miejsce przed zakończeniem II wojny światowej. Przykładem rzeczywistego wypędzenia były marsze śmierci niemieckich mieszkańców Wrocławia, których autorem był ich rodak - Karl Hanke. W tej dziedzinie namiestnik Hitlera na Dolnym Śląsku okazał się niedoścignionym mistrzem. To nie dzicz ze wschodu, ale przedstawiciel lepszej części kontynentu, przeprowadził obłąkańczy i ludobójczy projekt na kilkusettysięcznym mieście w centrum Europy.

Pierwsze wypędzenie mieszkańców Wrocławia na rozkaz Hankego rozpoczęło się nagle w styczniowy dzień 1945 r. Tuż przed zamknięciem rosyjskiego oblężenia. Dlaczego dopiero wówczas? Wcześniej gauleiter nie zamierzał siać zwątpienia w ostateczne zwycięstwo Rzeszy. Wolał skazać pół miasta na śmierć. Feralnego 19 stycznia przerażonych ludzi zaczęto wyrzucać na 20˚ mróz. Nieprzygotowanym na marsz wrocławianom Hanke kazał po prostu wynosić się z ich domów. Bez ostrzeżenia, na piechotę, w nieznane, na śmierć. Tereny na południe  i południowy zachód od Wrocławia to do dziś wielkie cmentarzysko ok. 90 tys. rodaków Hankego, głównie kobiet, niemowląt, dzieci i starców. I prawdziwy symbol wypędzeń.

W styczniowym pochodzi śmierci ludzie zamarzali setkami w przydrożnych rowach, konali w męczarniach na pokrytych śniegiem polach. Ks. Peikert, katolicki kapłan i świadek tych wydarzeń, pisał:

Nieopisana była tragedia zmuszonych do ucieczki szosą. Nieprzejrzane szeregi kobiet i dzieci z wózkami dziecięcymi lub małymi wózkami ręcznymi przeciągały ulicą. Skutkiem ostrej zimy ulice pokrywa śnieg i lód (...) Wiele dzieci i dorosłych zamarzło w przejmującym zimnie i legło w rowach przydrożnych.

CZYTAJ więcej na ten temat!

Ale na tym jednym wypędzeniu się nie skończyło. W oblężonym mieście Karl Hanke wprowadził prawdziwy terror. Sam w swoim schronie na Nowym Targu opływał w dostatki, organizując wystawne przyjęcia i niemal codzienne orgie. Natomiast pozostałych w mieście wrocławian, pomimo bombardowań, zmuszano do przymusowych robót, wyrzucano na ulice i bezmyślnie pędzono z jednej dzielnicy do drugiej. W głodzie, w upodleniu, bez praw. W wyniku tych obłąkańczych działań zginęło kolejnych dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi.

Jak skończył kat Wrocławia i faktyczny prekursor wypędzeń? 5 maja 1945 r. uciekł z konającego miasta. Niepotwierdzone są jego dalsze losy. Czy, gdyby żył stanąłby u boku Eriki Steinbach – jak 200 innych nazistów - w ścisłym kierownictwie Związku Wypędzonych? Niewykluczone, bo przecież nie jego dokonania są dziś w TOP TEN najbardziej przerażających ludobójstw w historii.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.