Mazurek w punkt o sprawie Starucha: W roli niańki bym go nie zatrudnił, pod namiot bym z nim nie pojechał, ale co to ma do rzeczy?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. legionisci.com
Fot. legionisci.com

Na łamach "Rzeczpospolitej" Robert Mazurek komentuje sprawę Piotra Staruchowicza, "gniazdowego" kibiców Legii Warszawa, który od pięciu miesięcy przebywa w areszcie z powodu, nazwijmy to, bardzo kontrowersyjnych zarzutów.

Staruchowicz i słowa na literę „k” nadużywa, i w łeb rzeczywiście lutnąć potrafi. W roli niańki bym go nie zatrudnił, na wakacje pod namiot z nim i kolegami też bym nie pojechał, a w ogóle z kibolami mi nie po drodze

- pisze w swoim stylu Mazurek, rozpoczynając felieton od cytatu ze Starucha, w którym prowadzący doping na Żylecie bluzga, aż uszy więdną.

CZYTAJ WIĘCEJ: Wildstein dla wPolityce.pl: "Staruch czyli kozioł ofiarny"

Publicysta „Uważam Rze” pyta jednak o sens takich argumentów, powołując się na podobne przypadki z lat głębokiego komunizmu.

Tylko co to ma do rzeczy? Zbigniew Romaszewski, który ponad rok temu sam za Staruchowicza poręczał, przypomniał, że w 1976 roku jeździł do Radomia pomagać drobnym opryszkom i poważniejszym kryminalistom, których władza ludowa zgarnęła za udział w robotniczym buncie. Bronił ich nie po to, by dyskutować z nimi o społeczeństwie obywatelskim czy poematach Jesienina, ale dlatego, że prawo musi być równe i dla oprycha, i dla intelektualisty

- pisze Mazurek.

I wytykając hipokryzję atakującym Starucha z każdej możliwej strony, przypomina:

A pamiętacie państwo anarchistę Maćka, przy którego łóżku miała stać cała Platforma i wolna Polska, do czego wzywał ją Jan Rokita? Wtedy sztyletowe porachunki nikogo nie brzydziły, a anarchista, choć trafiony kosą przez żula z dobrego, bardzo liberalnego domu, stał się symboliczną ofiarą pisowskich opresji

- ocenia publicysta.

Całość felietonu pod tytułem "Rokita przy łóżku Starucha" dostępna na stronach „Rzeczpospolitej”.

CZYTAJ TAKŻE: UJAWNIAMY. W sobotę o 6 rano do domu narzeczonej Piotra Staruchowicza wpadła policja. Dziewczynę zakuto w kajdanki i przewieziono na "dołek". Władza gra coraz ostrzej?

lw, rp.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych