Prawo i Sprawiedliwość będzie rządziło samodzielnie. Trzy warunki, aby tak się stało

Fot. pis.org.pl
Fot. pis.org.pl

Na podstawie sondaży przez ostatnie pięć lat politycy koalicji rządowej, a także część publicystów i komentatorów sceny politycznej przekonywała, że Prawo i Sprawiedliwość nie posiada zdolności koalicyjnej. W domyśle nie warto więc popierać tej partii gdyż i tak nie wprowadzi rozwiązań zapisanych w swoim programie. Próbowano wmówić Polakom bezalternatywność rządów Platformy. Komentatorzy zastanawiali się jedynie kto może być koalicjantem PO zamiast PSL. Czy będzie to SLD, partia happenera z Biłgoraja czy inna przybudówka PO stworzona na potrzeby kampanii wyborczej by osłabić PiS.

Wczorajszy sondaż TNS jest niezwykle istotny dla polskiej sceny politycznej. Dlaczego? Dlatego, że pokazał wielu Polakom, że możliwe są samodzielne rządy Prawa i Sprawiedliwości, obalił mit bezalternatywności rządów PO. A wielu Polaków niestety sondażami kieruje się dokonując kalkulacji politycznych. Do opinii publicznej przebił się jasny sygnał, że Prawo i Sprawiedliwość jest realną alternatywą dla nieudolnych rządów PO, że może wygrać różnicą głosów która zapewni samodzielne rządy. Dlatego, pomimo dystansu z jakim podchodzę do badań sondażowych, uważam, że akurat ten sondaż może dokonać przełomu w świadomości i myśleniu Polaków.

Skąd mój wniosek i pewność, że ten sondaż daje PiSowi szansę walki o samodzielne rządy? Właśnie szansę, gdyż nie twierdzę przecież, że według sondażu TNS, PiS uzyskał już samodzielną większość. Do upragnionego celu samodzielnej większości w Parlamencie musi zostać spełnionych kilka warunków:

Po pierwsze PiS musi przekroczyć magiczną granicę 40 procent poparcia. Jest to całkowicie realne gdyż według TNS poparcie dla PiS wynosi 39 procent. Przy dobrze prowadzonej kampanii wyborczej cel jest do osiągnięcia.

Po drugie w Sejmie powinny znaleźć się 3 lub 4 partie. Daje to wówczas według obowiązującej ordynacji wyborczej duży handicap partii wygrywającej wybory. Jest to całkowicie realne, gdyż PSL od lat balansuje nad progiem wyborczym a partia happenera z Biłgoraja, mam nadzieję, była jednorazowym żartem wyborców. Obie formacje w sondażu TNS znalazły się ledwo nad progiem z poparcie 5 procent. Jest to więc warunek realny.

Po trzecie, prawdziwy szef partii Ziobry - Jacek Kurski, powinien zaprzestać szkodliwej, rozbijającej centroprawicę działalności. Wyborcy zawsze promują jedność, a Jacek Kurski wyprowadzając Zbigniewa Ziobrę z PiS tę jedność zburzył. W sondażu partia Ziobry kierowana przez Kurskiego zdobyła 2 procent głosów. Mandatów nie zdobywają, ale zabierają PiS-owi jakże cenne procenty. Sumując głosy PiS i Kurskiego Prawo i Sprawiedliwość miałoby według sondażu 41 procent głosów. Warunek zaprzestania szkodliwej działalności wydaje się jednak trudny do spełnienia ze względu na ambicje osób z najbliższego otoczenia Ziobry.

Do sondaży należy podchodzić oczywiście z rezerwą. Pokazują one jednak pewne tendencje i mogą tworzyć sytuacje przełomowe na scenie politycznej. Tak jest w tym wypadku. Tendencja jest wyraźna a przełomem jest koniec bezalternatywności rządów PO i pokazanie wyborcom niezdecydowanym, że PiS jest realną alternatywą, że może rządzić samodzielnie. Oczywiście jeśli spełnionych będzie kilka warunków.

Mam nadzieję, że w decydującej rozgrywce wyborczej nie zabraknie Prawu i Sprawiedliwości jednego, dwóch lub trzech procent poparcia do tego by samodzielnie rządzić. Jeżeli tak się stanie, a te procenty nie wchodząc do Sejmu zdobedzie partia Jacka Kurskiego (SP) to weźmie on na siebie odpowiedzialność za kolejne lata nieudolnych rządów Platformy z przystawkami. Tę odpowiedzialność wezmą na siebie wszyscy, którzy pod komendą Kurskiego rozbijali prawicę.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.