Zamiast senatora Kutza lepiej sprawdziłby się koń cesarza Kaliguli. Byłby mniejszy obciach

Ta dzisiejsza agonia mediów publicznych być może wcale nie jest taka zła, bo telewizja publiczna powinna zdechnąć!

Baczny obserwator działalności politycznej ślązakowca-Kutza łatwo zauważy, że to indywiduum - dawny kolega partyjny Janusza Palikota i Stefana „won” Niesiołowskiego - dojrzewa, aby wreszcie wydusić z siebie podobne życzenie dotyczące Polski.

Jak ktoś miał wątpliwości, kto to jest Kutz, to teraz widzi. Brutalny osobnik, który ma czelność dysponować nieswoją własnością.

Telewizja Publiczna jest w fatalnej kondycji, finansowej i moralnej. Ale to z powodu ludzi, którzy nią zarządzają i w niej pracują. Nikt im nie każe robić wywiadów z rządzącymi politykami na klęczkach i atakować opozycję w rytmie nakazanym przez władze.

Zapaść finasowa TVP jest skutkiem zabawy w rządzenie przez Donalda Tuska, który powiedział publicznie o abonamencie, że „zlikwiduje ten haracz”. W 2006 r. nawoływał, aby go nie płacić. Nie zmienił zdania, gdy objął władzę.

Dziś ten haracz jego ludzie próbują wcisnąć na siłę. Psucie państwa i obyczajów politycznych przez Tuska jeszcze będzie się długo mściło na Polsce i kondycji jej ważnych instytucji.

Wracając do wypowiedzi Kutza. To ogromny wstyd dla Polski, że ktoś taki w ogóle został wybrany senatorem. Dla wszystkich byłoby lepiej wrócić do pomysłu cesarza Kaliguli i wprowadzić tam konia. Przynajmniej byłoby sympatyczniej.