Sąd wyrówna rachunki krzywd. Jakie motywy przyświecają dziennikarzowi pozywającemu stowarzyszenie dziennikarzy?

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Cezary Łazarewicz pozwał SDP.

Każdy ma prawo oceniać mój tekst, ale nikt nie ma prawa uwłaczać mojej godności

– powiedział Wirtualnym Mediom nominowany do „Hieny Roku”. Prawo uwłaczania innym Łazarewicz rezerwuje dla siebie, bowiem wylał już na SDP w ostatnich tygodniach wiele wiader pomyj. Teraz uznał, że pozwie zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, idąc tym samym w ślady Przemysława Orcholskiego. Laureat Hieny z 2003 także postawił sobie za punkt honoru zmuszenie (przy użyciu wszelkich dostępnych środków) zarządu SDP, by ten „odszczekał” publicznie swoją ocenę jego utworu.

News o pozwie zainteresował nie tylko branżowe media. Bez komentarzy (poza rytualną porcją obelg od pozywającego). A przecież to temat ciekawy sam w sobie: jakie motywy przyświecają dziennikarzowi pozywającemu stowarzyszenie dziennikarzy? Co w ten sposób chce osiągnąć?

Oczywiście żyjemy w czasach, gdy dziennikarze z dziennikarzami coraz częściej dyskutują przez adwokatów, ktoś powie – czas przywyknąć. Tylko dokąd zmierzamy – jako środowisko – odwołując się w kwestiach opinii, w sprawach etycznych i warsztatowych do oceny sądów? To nie jest pytanie do pozywającego (który SDP nie uważa za stowarzyszenie twórcze, ale „przybudówkę jednej z partii”), tylko do dziennikarzy piszących o całej sprawie. Czy nie uważacie, że spory między nami powinny się rozgrywać na zupełnie innym poziomie? Że gdy dyskutuje się o warsztacie, etyce, standardach to nie za pomocą adwokatów i nie na sali rozpraw?

Pokusa oczywiście jest duża. W końcu sąd może coś nakazać, wesprzeć swoim autorytetem opinię pozywającego. Ale czy po odczytaniu sentencji wyroku, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej zmieni się opinia – na przykład - zarządu SDP o tekście „Ojciec braci”? Albo opinia pozywającego (jeśli przegra)? Bądźmy poważni. Każdy pozostanie przy swoim zdaniu.

Jako powód, dla którego kieruje się dziś pozwy w podobnych sprawach pada często argument prawdy. „Niech sąd rozstrzygnie jak było naprawdę”. Czy w kwestii smaku, przyzwoitości, kultury – też ma to robić? Nominacja do Hieny dotyczy naruszeń standardów dziennikarskich właśnie w tej dziedzinie. Zdaniem nominujących autor posunął się za daleko wchodząc w czyjąś prywatność. O jeden most. Spór może się – i powinien - toczyć tylko o to. I nie między SDP a Łazarewiczem (z udziałem adwokatów), lecz wewnątrz środowiska, o ile oczywiście ktoś uważa, że nominacja jest trafiona kulą w płot, bo już obowiązują nowe standardy i tak pisać można.

Sęk w tym, że nie wiemy, czy ktoś tak uważa. Press zatytułował swoją notatkę: „Dostał hienę bo napisał o Kaczyńskich”. Sam Łazarewicz ujawnia: „Nie pisałem tekstu na kolanach i to uznano za błąd”. Być może gdzieś tak uznano, ale nie podczas dyskusji w gronie ZG SDP. Nie przewidywaliśmy tego, ale okazało się, że o głębokości kryzysu etyki naszego zawodu więcej mówi to, jak pisze się o nominacji niż sama nominacja. Mamy tu pełną listę przypadłości: przypisywanie wyłącznie intencji politycznych (okładanie PiS-em),  pogłębianie okopów (listy otwarte, protesty zamiast dyskusji), wreszcie pozwy sądowe. Nikt nie przejawia gotowości do rozmowy o etyce, o standardach. Czyli nie o tym, co jest łamaniem prawa, a co nie (koń jaki jest każdy widzi) a raczej o tym, co wypada, a czego się nie powinno robić, jeśli chcemy szanować siebie nawzajem i nie zrezygnowaliśmy z tego, by szanowali nas czytelnicy.

Warto przy okazji kolejnych newsów w sprawie Łazarewicz vs SDP i na ten aspekt zwrócić uwagę.

Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL. Polecamy!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych