Kim pan jest panie Plichta? Biznesmen sześciokrotnie karany za przestępstwa finansowe trwa na rynku i zakłada kolejne firmy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Adam Warżawa
fot. PAP/Adam Warżawa

Wygląda na to, że Prezes Amber Gold Marcin Plichta może czuć się w Polsce bezkarnie. Mimo sześciu wyroków na swoim koncie rozwijał kolejne biznesy. Zaledwie kilka dni temu jego żona założyła kolejna firmę - PST SA, Marcin Plichta zasiada w radzie nadzorczej.

Wyjaśnień domaga się minister sprawiedliwości i to nie powinno dziwić. Zastanawia tylko, dlaczego tak późno. Szczególnie, kiedy przeanalizuje się dotychczasową historię "biznesów" Plichty.

2005 r. Gdański sąd skazuje go na rok w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę 700 zł. Powód? Jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", Plichta jako doradca kredytowy wystawił jednemu z klientów fałszywe świadectwo zatrudnienia. Rok później Plichta zostaje skazany dwa razy. Pomorscy sędziowie karzą go w sumie grzywną w wysokości 1 tysiąca złotych i 6 miesiącami więzienia w zawieszeniu. Następny rok i kolejny wyrok. W 2007 r. Sąd w Starogardzie Gdańskim skazuje go na dwa lata w zawieszeniu na cztery za wyłudzenie 30 tys. kredytów. W październiku 2008 r. dostaje rok i 10 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Tym razem sąd wymierzył mu sprawiedliwość za oszustwa przy punktach kasowych tzw. Multikasach. Ostatni wyrok dla Plichty zapada w 2009 r. Dostał dwa lata w zawieszeniu na pięć lat za wyłudzenia kredytów z banku na tzw. słupy. Mimo tych wszystkich wyroków w 2009 r. Marcin Plichta rejestruje spółkę Amber Gold. Udaje mu się to bez problemu, mimo że sąd nie miał prawa udzielić mu zezwolenia.

Zdaniem prawników fakt, że mimo wyroków Plichta nadal działał na rynku, jest skandalem.

Jeżeli w wyrokach sądowych były orzeczone zakazy prowadzenia działalności gospodarczej bądź zasiadania w zarządach czy radach nadzorczych spółek, jest rzeczą niebudzącą wątpliwości, że ktoś niedostatecznie przypilnował dopuszczenia Marcina Plichty ze swoją działalnością, taką jak Amber Gold

- mówi "Super Expressowi" adwokat Marek Żórawski, właściciel kancelarii adwokackiej i specjalista prawa gospodarczego.

Jakby było tego mało, po wybuchu afery z Amber Gold powstaje nowa spółka - PST SA. Firma powstała... 1 sierpnia 2012 roku. Prezesem spółki została Katarzyna Plichta, żona biznesmena. Firma działa pod tym samym adresem, co Amber Gold. Wczoraj wyszło na jaw, że konto, na które klienci Amber Gold mają wpłacać pieniądze, należy właśnie do spółki PST. Jak wynika z dokumentów, PST to firma działająca w imieniu Amber Gold.

Szef Amber Gold, Marcin Plichta wychował się w gdańskim blokowisku

- pisze "Fakt". Na Amber Gold zapisane są cztery mieszkania w apartamentowcu przy ul. Szafarnia w Gdańsku. To stylowe, wybudowane kilka lat temu kamieniczki w ścisłym centrum miasta, z widokiem na słynny gdański Żuraw.

Jedno z mieszkań o powierzchni 90 metrów kwadratowych, do którego prezes Plichta przyznał się w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” (jak twierdzi: urządzone skromnie, ale ze smakiem), warte może więc być lekko licząc ponad milion złotych. Marcin Plichta wraz z żoną kupił też niedawno zabytkowy dwór i 12 hektarów ziemi w Rusocinie pod Gdańskiem. To piękna, choć dość zapuszczona posiadłość, warta, bagatela, 6,5 miliona złotych!

Tymczasem do prokuratury w Gdańsku zgłosiły się już 42 osoby, które twierdzą, że zostały oszukane przez Amber Gold. Śledztwo, nad którym pracuje teraz specjalny zespół prokuratorski, dotyczy też m.in. prania brudnych pieniędzy. Pracownicy z placówek parabanku obiecują klientom, że ulokowane przez nich w lokatach pieniądze już są wypłacane. Proszą, by w poniedziałek sprawdzić, czy doszły na konto.

źródło: fakt.pl/se.pl/Wuj

 

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych