1. Pojawiał się pierwszy bilans Euro 2012 w Polsce, tyle tylko że w prasie niemieckiej. Dziennik „Die Tageszeitung” napisał, że była to najdroższa impreza jaką kiedykolwiek w Polsce świętowano.
Wydano na nią aż 25 mld euro (a więc ponad 100 mld zł) czyli aż 6,5 % polskiego PKB, co oznacza że na każdego Polaka przypadł wydatek około 650 euro.
Ale jak pisze niemiecka gazeta „letnia bajka się nie ziściła - polska drużyna piłkarska była za słaba, nie dopisała pogoda, a zagraniczni kibice zobaczyli banalnie normalny, europejski kraj”.
Biorąc poprawkę na lewicowy charakter tej gazety i jej niezwykle krytyczny stosunek do Polski o czym świadczą wcześniejsze publikacje, trzeba jednak przyznać, że przedstawiony w niej bilans Euro 2012 w naszym kraju, przemawia do wyobraźni.
2. Także wczoraj tym razem w mediach w Polsce pojawiły się informacje, że w ciągu 3 tygodni mistrzostw, przyjechało do naszego kraju około 600 tysięcy gości z zagranicy i wydali oni około 900 mln zł.
Gości było więc o kilkaset tysięcy mniej niż prognozowano i byli oni wyjątkowo oszczędni, bo średni wydatek 1,5 tysiąca złotych na jednego zagranicznego kibica o rozrzutności na pewno nie świadczy.
Te niezbyt budujące wyniki finansowe, natychmiast skomentował prezes spółki PL 2012 Marcin Hera, obiecując że wprawdzie w tym roku na Euro nie było najlepiej ale w następnym do Polski przyjedzie 0,5 mln zagranicznych turystów więcej i wtedy to dopiero zarobimy.
Widać więc, że urzędników, którzy w rządowych spółkach przygotowywali Euro 2012 i zarabiali ogromne pieniądze, optymizm dalej nie opuszcza i dalej snują prognozy, których sprawdzalność będzie podobna jak tych wcześniejszych.
3. Również wczoraj Polski Związek Pracodawców Budownictwa (PZPB) przedstawił raport którego konkluzja wprawdzie nie jest zaskakująca, ale rozmiary zagrożenia dla sektora budowlanego jakie z niej wynikają, są wręcz przerażające.
Konkluzja ta brzmi następująco „zamiast wzmocnienia sektora budowlanego, dzięki inwestycjom związanym z Euro 2012, pojawiło się ryzyko upadłości wielu firm – wręcz zapaści całej branży i utraty nawet 150 tysięcy miejsc pracy w tym sektorze”.
Do spektakularnych upadłości wielkich firm budowlanych już zresztą doszło, choć sądy gospodarcze przerażone ogromnymi skutkami społecznymi tych procesów, godzą się na upadłości układowe co daje cień szansy na przetrwanie.
4. W poważnych kłopotach finansowych znalazły wszystkie duże miasta będące organizatorami Euro 2012.
Na niechlubnej liście najbardziej zadłużonych miast w Polsce i to w czołówce, znalazły się wszystkie duże miasta, w których odbywały się rozgrywki Euro 2012 albo też te, które gościły ekipy piłkarskie grające na tych mistrzostwach.
Największe zadłużenie ma Poznań, wskaźnik ten wynosi blisko 72%, a po odliczeniu wydatków na programy unijne ponad 52%, parę miejsc dalej na tej liście jest Gdańsk, gdzie te wskaźniki wynoszą odpowiednio powyżej 64% i 54%, następny jest Kraków 64% i 56%, a później Wrocław ze wskaźnikami 62% i 56%. Ponad 50% wynosi także zadłużenie Warszawy, choć była ona w znacznie lepszej sytuacji niż pozostałe miasta, bo warszawski stadion, budowało ministerstwo sportu.
Miasta te jednak ukrywają całość swojego zadłużenia, ponieważ sporą część inwestycji związanych z Euro 2012 realizowały miejskie spółki i to one pożyczały pieniądze pod zastaw swojego majątku.
Na jesieni we wszystkich tych miastach wzrosną zapewne opłaty za żłobki i przedszkola, opłaty za przejazd komunikacją miejską, opłaty za wodę, ścieki i śmieci ,a od nowego roku i podatki, bo będą one musiały ratować się przed bankructwem.
Jak wynika z powyższego, pierwszy bilans Euro 2012, mówiąc jak najbardziej oględnie, nie jest zbyt budujący, a te kolejne mogą być tylko bardziej przygnębiające.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/135628-pierwszy-bilans-euro-2012-w-polsce-tyle-tylko-ze-w-prasie-niemieckiej