Gwiazda: W operacji obalenia rządu Olszewskiego nie chodziło o Wałęsę personalnie, lecz o pewien układ interesów, który go wypchnął jako swojego reprezentanta

fot. youtube
fot. youtube

Niewątpliwie krótka, bo półroczna działalność rządu Jana Olszewskiego mogła w tej formacji wywołać i zaniepokojenie, i wściekłość, bo Olszewski na miarę swoich możliwości próbował pilnować polskich interesów. Ale głównym powodem tego - na dobrą sprawę - nieomal zamachu stanu było ujawnienie agenturalności Lecha Wałęsy

- mówi Andrzej Gwiazda jeden z założycieli Wolnych Związków Zawodowych i przywódców Sierpnia ´80, były członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej w rozmowie z Naszym Dziennikiem, oceniając z perspektywy 20 lat od "noc teczek", podczas której koalicja sprzeciwiająca się lustracji, a pełniąca obecnie władzę w Polsce, obaliła rząd Olszewskiego.

Zdaniem Andrzeja Gwiazdy Wałęsa jest kluczową postacią zarówno tamtych, jak i późniejszych  dni.

Tak naprawdę nie chodziło wcale o ujawnienie jednego więcej czy mniej donosiciela lub agenta. Gdyby tylko o to chodziło, to dziś, po 20 latach, nie byłoby o czym mówić. Jednak rola, jaką przewidziano dla Wałęsy, jest dla Polski w dalszym ciągu niezwykle brzemienna w skutki. To dzięki temu, że Wałęsa cieszył się taką popularnością, był jedynym człowiekiem, który mógł Polaków tak dogłębnie zauroczyć, że zgadzali się na realizację antypolskiej polityki. Inni nie mieli takiej zdolności. To jest ten niezmiernie istotny moment, który zadecydował o upadku rządu Olszewskiego. Wałęsa był niezwykle ważną postacią dla ujawnionej wtedy grupy interesów i perspektywa udostępnienia społeczeństwu prawdy o "Bolku" zmusiła ich do tak radykalnego działania, gdyż mogła pokrzyżować ich plany. Mało kto dziś pamięta o roli Wałęsy w tworzącej się znacznie później Platformie Obywatelskiej. Donald Tusk przez długi czas się upierał, że Wałęsa będzie logo PO. Potwierdza to cały szereg dalszych wypowiedzi i politycznych decyzji. Dopiero kiedy Sławomir Cenckiewicz odnalazł w archiwach materiały dotyczące Wałęsy i nie cofnął się przed ich ujawnieniem, to logo zaczęło być jakby trochę kłopotliwe. Ale znaleziono dla niego inną funkcję - prorządowego mędrca i mentora

- przypomina Andrzej Gwiazda, podkreślając że Wałęsa, którego zna od 1978 roku, nigdy nie był postacią rozgrywającą, choć sprawia takie wrażenie.

Mogę to powiedzieć dziś z całą odpowiedzialnością. On umiał udawać takiego polityka z przedmieścia i to się przedmieściom podobało. Ale nie jest to na pewno człowiek posiadający zdolności intelektualne niezbędne, żeby kierować jakąkolwiek skomplikowaną akcją. Tak też było w "Solidarności". Wałęsa miał Andrzeja Celińskiego, który mu mówił, o czym dyskutuje Komisja Krajowa, co znaczą konkretne wypowiedzi jej członków, bo Wałęsa się po prostu w tym gubił. Tempo obrad było dla niego za szybkie, żeby mógł się w tym orientować. W operacji obalania rządu Olszewskiego nie chodziło nawet o Wałęsę personalnie, tylko o pewien układ interesów, który Wałęsę wypchnął jako swojego reprezentanta. Chodzi o to, że Wałęsa był symbolem zinfiltrowania polskiej polityki przez służby specjalne PRL, i zrobiono wszystko, żeby ta prawda nie dotarła do społeczeństwa

- podkreśla Andrzej Gwiazda.

Rozważając jaka byłaby alternatywna wersja wydarzeń, gdyby ówczesny prezydent nie znalazł się na tzw. liście Macierewicza, Andrzej Gwiazda wskazuje, że rząd Olszewskiego i tak musiałby się zmierzyć z agresywną polityką przeciwników.

Jan Olszewski i Antoni Macierewicz straciliby twarz i tym samym również zdradzili Polaków, a jako zdrajcy nie mieliby moralnego prawa dalej nas reprezentować. Wiedzieliby o tym oni sami i ich przeciwnicy polityczni

- mówi.

Zdaniem Andrzeja Gwiazdy trudno ocenić czy obalenie rządu Olszewskiego było suwerenną decyzją władz polskich czy akcją inspirowaną spoza Polski.

Wiadomo, że SB była regionalnym oddziałem KGB. To był wspólny trzon komunistycznego systemu. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że skala zainteresowania i strachu polityków układu okrągłostołowego była na tyle duża, iż nie musieli mieć instrukcji z Moskwy, żeby zdecydować się na obalenie rządu Olszewskiego. Choć oczywiście głowy bym nie dał, że ich nie było. Ale wewnętrzne interesy tej grupy całkowicie uzasadniały takie rozwiązanie. Dobry obraz układu politycznego powstałby po dokładnym zbadaniu, kto wtedy atakował Olszewskiego i Macierewicza. Również w prasie. Ci, co ich atakowali i bronili wtedy Wałęsy, dalej będą na usługach służb, jako że "czekistą się nie bywa, czekistą się jest", jak mawiał towarzysz Dzierżyński. I nadal będą stosować propagandę i oszukiwać społeczeństwo, by pozwolić swoim mocodawcom realizować własne interesy. Jednak obalenie rządu Olszewskiego nie miało, moim zdaniem, przyczyn ekonomicznych, dlatego że on i tak był zmuszony realizować tę politykę ekonomiczną, jaka została narzucona przy Okrągłym Stole - podkreśla Andrzej Gwiazda.

 

mall, cały wywiad w Naszym Dzienniku

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.