Nasz wywiad z Arturem Balazsem, cz. II. "Rządzący nie potrafią zdjąć z siebie piętna smoleńskiego, rzetelnie wyjaśnić co się tam stało"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Czy można mówić, jak twierdzi wielu polityków obozu rządzącego i komentatorów, o zamknięciu tematu tragedii smoleńskiej.

ARTUR BALAZS, polityk konserwatywny: Absolutnie nie, to temat dziś najważniejszy. Niestety, temat ten w ogóle zniknął z mediów, a jeżeli ktoś próbuje zadawać na ten temat pytania, mówić o różnych uzasadnionych wątpliwościach, to jest to bardzo źle widziane. Takiego delikwenta, polityka czy dziennikarza, natychmiast traktuje się z dystansem, jako osobę znajdującą się w niewłaściwym miejscu. To jest niezmiernie znamienne i smutne.

O dramacie smoleńskim nie można bowiem zapomnieć i przejść nad nim do porządku dziennego. To dziś największe wyzwanie dla rządzących, to piętno, którego nie potrafią z siebie zdjąć i rzetelnie obywatelom wyjaśnić co naprawdę się stało 10 kwietnia 2010 roku.

 

Jak ludzie odbierają to zaduszanie tematu tragedii smoleńskiej?

Wzrasta ilość tych, którzy wierzą, że był to zamach, którzy wskazują na wiele wątpliwości wokół wyjaśniania tragedii. Do partii rządzącej można by skierować już cały katalog ważnych pytań na które nie udzielono odpowiedniej odpowiedzi. EURO 2012 na chwilę to zepchnie na dalszy plan, ale na chwilę. Zaraz po mistrzostwach do tych niezwykle ważnych dla Polski i Polaków kwestii trzeba będzie powrócić. Bo to nasz obowiązek - musimy konsekwentnie żądać odpowiedzi.

 

Porozmawiajmy jeszcze o opozycji, prawdziwej i udawanej. Pan twierdził, że Polacy poznają się na nim, zobaczą, że to jest cyrk a nie poważna polityka. I chyba tak zaczyna się dziać?

To prawda, tak mówiłem i tak zaczyna być ten pan postrzegany. To jest przykry i smutny, ale jednak tylko epizod. Polacy okazują się mądrzejsi niż sądzą niektórzy manipulatorzy.

 

PiS może wygrać kolejne wybory?

Zdecydowanie tak, to możliwe.

 

A może przejąć władzę?

Dobre pytanie, bo jedno nie oznacza oczywiście drugiego. Nie ma w demokracji formacji, która by nie walczyła o jak największy udział we władzy i realizację swojego programu. Ale do tego trzeba mieć albo większość samodzielną albo koalicję. Pierwsze wydaje mi się w przypadku PiS obecnie niemożliwe. To jest właśnie moment w którym Jarosław Kaczyński musi poważnie pochylić się nad tym tematem. Puentą musi być przesłanie, które albo umożliwia takie poszerzenie formuły iż da się wygrać samodzielnie albo odzyskanie zdolności koalicyjnej. Nad tym już dziś trzeba zacząć pracować.

rozm. gim

PRZECZYTAJ TEŻ KONIECZNIE PIERWSZĄ CZĘŚĆ NASZEGO WYWIADU Z ARTUREM BALAZSEM: "Media budują sielankowy obraz, ale ludzie widzą coraz większy rozdźwięk między tą wizją a życiem"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych