„Gość Niedzielny” publikuje wywiad z Joanną Bątkiewicz-Brożek autorką książki „Rewolucja genderowa. Nowa ideologia seksualności” , w której pisze ona o „dyktaturze seksu” i końcu chrześcijaństwa w Europie.
„Dzisiaj przecież każdy może wszystko. Z kim chce, jak chce. Chrześcijanie zmuszeni są do milczenia w sferze seksu, bo prawo w krajach Europy i USA stanowi się wbrew naszemu postrzeganiu tej sfery. Pomijam antykoncepcję czy aborcję, ale nie wolno nam np. głośno protestować wobec homoseksualizmu, bo w 1973 r. amerykańskie towarzystwo psychiatrów ogłosiło światu, że nie jest to choroba. I zaczęło się. Nagle wszyscy o odmiennej orientacji płciowej poczuli się dyskryminowani przez heteroseksualne pary oraz Kościół i domagają się adopcji dzieci. Seks stał się bożkiem, wypaczono jego sens i piękno”-
mówi socjolożka. Autorka dodaje, że początkiem „dyktatury seksu” była rewolucja pokolenia 68 w krajach zachodnich, od której zaczęło się zacieranie tożsamości seksualnej między kobietą i mężczyzną. Bątkiewicz-Brożek przekonuje, że dziś edukacja seksualna jest prowadzona nawet wśród dzieci…w przedszkolu.
„Mamy badania w Niemieckim Instytucie Młodzieżowym (Deutschen Jugendinstitut), które wykazały, że dzieci i młodzież coraz więcej nadużyć seksualnych popełniają na swoich rówieśnikach. Młodzież od 14 do 16 roku życia popełnia przestępstwa seksualne na dzieciach! A wszystko to konsekwencja uczenia młodych – mówiąc w skrócie – seksu na obowiązkowych zajęciach już w przedszkolu”-
mówi i dodaje, że w niemieckich przedszkolach dzieci muszą bawić się w „doktora”.
„Bada się specjalnie przygotowane lalki z narządami płciowymi, ale i pokazuje się na własnym ciele, gdzie, co i jak działa. […]U nas jest to element edukacji seksualnej. Maluchy uczą się anatomii narządów płciowych oraz jak ich używać niekoniecznie do prokreacji, a do zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb. Ministerstwo ostatnio wydało książeczkę „ABC małego ciała. Leksykon dla dziewczynek i chłopców”. Proszę zobaczyć: rozmiar 7 na 7 cm, zmieści się więc w każdej dziecięcej rączce. I wszystko na wesoło i kolorowo. I cytat – z góry przepraszam, jeśli przekracza granice przyzwoitości – „dotykanie jąder może być rozkoszne i piękne”, „Łechtaczka znajduje się z przodu pomiędzy małymi wargami sromowymi. Dotykanie łechtaczki może dostarczyć wiele rozkoszy” albo „Prezerwatywy można kupić w różnych kolorach, rozmiarach i gustach smakowych. Dzięki nim można zapobiegać ciąży, uniknąć zarażenia się chorobami”. Do tego mamy obrazek penisa w czasie wzwodu. I ostatni cytat: „Bycie lesbijką jest dla niektórych ludzi niezwyczajne, ale to jest zupełnie normalne. Tak jak można mieć ochotę na czekoladę, tak samo kobiety i mężczyźni mogą mieć ochotę na seks z samym sobą”-
opowiada socjolożka. Na dodatek okazuje się, że w Niemczech rodzice nie mają prawa sprzeciwić się posyłaniu dzieci na edukację seksualną, gdzie uczy się je masturbacji.
„Wszystkie pozwy rodziców o zwolnienie z obligatoryjnych zajęć z wychowania seksualnego zostały odrzucone. Także te motywowane wiarą i przekonaniami. Kiedy rodzice – a było takich przypadków w ostatniej dekadzie w Niemczech kilkadziesiąt – próbowali nie posyłać dzieci na takie zajęcia, wymierzano im grzywnę, a były też przypadki pozbawienia ich praw do opieki nad dziećmi i kary ograniczenia wolności”-
mówi autorka. Niestety okazuje się, że międzynarodowe organizacje wspierają „dyktaturę seksu”.
„Czytała pani „Standardy wychowania seksualnego w Europie” przygotowane przez Światową Organizację Zdrowia? Przykładowo dla przedziału wiekowego od 0 do 4 lat edukacja według WHO ma koncentrować się wokół pytań „Co daje przyjemność? Moje ciało należy do mnie”. Dla cztero- i sześciolatków program WHO przewiduje temat: „Masturbacja we wczesnym dzieciństwie. Relacje jednopłciowe. Różne koncepcje rodziny. Rozmowa na tematy seksualne”. Dzieci do 9. roku życia mają wiedzieć wszystko o autostymulacji, stosunku i antykoncepcji. Są elementy pt. „Seks w mediach” oraz „Choroby weneryczne. Nadużycia. Prawa seksualne”. Do 15. roku życia dzieci wiedzą już, co to jest polityka genderowa i płeć biologiczna. Mają zakodowane, że ochronę przed zarażeniem wirusem HIV i chorobą AIDS zapewnia używanie prezerwatywy i uprawianie seksu analnego, masturbacji. Jak pani uważnie przeczyta, nie ma w programie WHO żadnego punktu dotyczącego rodziny! Za to jest tam lista organizacji, które w Europie i w USA prowadzą i monitorują „kształcenie seksualne” dzieci i młodzieży. Niektóre z tych organizacji są aktywne już w Polsce. Ale widzę, że tym wszystkim panią zgorszyłam”-
mówi Bątkiewicz-Brożek. Socjolożka przekonuje, że Polacy powinni zupełnie zbombardować próby wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół. Jej zdaniem w Niemczech najpierw program edukacji seksualnej wydawał się wyważony i prorodzinny. Jednak szybko został on zideologizowany przez lewicę.
„Nawet Zygmunt Freud uważał, że seksualizacja dzieci przyniesie tylko szkody wychowawcze. Potwierdza to medycyna: poziom hormonów płciowych, testosteronu u chłopców i estrogenu u dziewczynek jest wysoki tylko przez dwa miesiące po urodzeniu. Potem spada, aż do okresu pokwitania. Rozbudzenie i na siłę stymulowanie go w dzieciństwie prowadzi do zaburzeń osobowości. Dzieci mają prawo być dziećmi”-
przekonuje autorka książki „Rewolucja genderowa. Nowa ideologia seksualności”.
Niestety słowa autorki są wierzchołkiem góry lodowej. W szwajcarskiej szkole w Bazylei jako „pomoce naukowe” dzieciom służy penis z drewna i wagina z gąbki. Razem z „uświadamiającymi” filmami i bogato ilustrowanymi książkami znajdą się na wyposażeniu specjalnych sexboxów, w które Szwajcarzy zaopatrzyli 30 przedszkoli i szkół. Już 3 lata temu znana przedszkolanka w Oslo ( popierana przez wielu psychologów) zasugerowała, aby zachęcać przedszkolaków do wyrażania swojej seksualność poprzez gry seksualne, wliczając w to tańczenie nago i masturbację w przedszkolu oraz ośrodkach opieki dziennej. Jej zdaniem dzieci powinny móc “patrzeć na siebie wzajemnie i poznawać ciała innych dzieci. Oni mogą bawić się w lekarza, naśladować matkę i ojca, tańczyć nago i masturbować się”. Rok temu podczas obrad ONZ-owskiej Komisji ds. Statusu Kobiet amerykańscy nauczyciele z “National Education Association” przekonywali, że należy wprowadzić „graficzną” edukację seksualną, na której dzieci dowiadywałyby się czym jest orgazm i seks oralny. Roland Hunford w swoim słynnym dziele z lata 70-tych „Nowi totaliści" pisał o presji seksualnej na dzieci, które są niemal zmuszane do uprawiania seksu.
„Zgoda na kopulowanie doprowadziła do seksualnej obsesji, która przeniknęła całe szwedzkie życie, zaś w jej następstwie ucierpiało zdrowie psychiczne wielu ludzi. Schorzenia umysłowe na tle seksualnym to temat, o którym milczą autorytety, zaś organizatorzy edukacji seksualnej udają, że nie istnieje. Mimo to w wielu kręgach uważa się, że przyczyną coraz większej liczby przypadków neurozy wśród uczniów szkół i studentów wyższych uczelni jest prawdopodobnie niepowodzenie w seksualnym „wyścigu szczurów".
Przypomnijmy, że było to ponad 30 lat temu. Dziś jednak w Europarlamencie wielkim autorytetem lewicy jest polityk, który w swojej książce chwalił się jak w przedszkolu dzieci dotykały jego krocza...To wiele tłumaczy...
Ł.Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/133367-wstrzasajacy-wywiad-o-skutkach-edukacji-seksualnej-w-niemczech-nawet-freud-uwazal-ze-seksualizacja-dzieci-przyniesie-tylko-szkody-wychowawcze